Siukum Balala Siukum Balala
1979
BLOG

Bestia ze Wschodu

Siukum Balala Siukum Balala Pogoda Obserwuj temat Obserwuj notkę 105

image

Czwartkowy poranek, sytuacja dramatyczna ( dla palmy ) 


Nazywają go Bestią ze Wschodu. Jęzor arktycznego powietrza znad Rosji liznął Wyspy Brytyjskie wywołując pewne problemy, choć nie aż takie jak podają polskie media. Nie rozumiem dlaczego oni po każdorazowym opadzie śniegu piszą, że w Zjednoczonym Królestwie nikt nie umie jeździć po śniegu i wszystko staje. Bzdura. Jeżdżą jak najbardziej tyle, że przepustowość autostrad liczona jest na 70 mil/h więc kiedy trzeba zwolnić do 30 mil/h siłą rzeczy muszą tworzyć się gigantyczne korki. Tu jednak na miejscu znalazł się kierowca piekarni " Greggs ", który wszystkim uwięzionym w śnigu rozdał swieżutkie bułeczki, wprost z samochodu, za co otrzymał pochwałę nie tylko od uwięzionych w śniegu ludzi, ale i o dziwo od swoich szefów. W rejonie Greater Manchester sytuacja nie była aż tak groźna, problem miało lotnisko, gdzie procedury bezpieczeństwa są szczególne. Opóźnienia odnotowano jedynie w kursowaniu autobusów w czwartkowy poranek, wówczas opad śniegu był najbardziej intensywny. Sytuację ratowały jednak mobilne zakłady wymiany opon letnich rozstawiane  na parkingach supermarketów. Towarzystwa ubezpieczeniowe zarejestrowały 8000 stłuczek i oszacowały straty na 10 mln futnów. Najgorsza sytuacja była w południowo - zachodniej Anglii i Walii, tam ogłoszono czerwony alert. Dla reszty Anglii i Szkocji obowiązywał alert żółty. Najniższa zarejestrowana temperatura to minus 10 stopni. Prawda, że zgroza ? Zatem uderzy nas ta bestia ze wschodu ale po kieszeni, kiedy niemiecko - rosyjski koncern EON przyśle nam rachunki za ogrzewanie. O wiele bardziej dotkliwy od Bestii był huragan Emma, do spółki atakujący Albion. 

Jednak najbardziej wzruszająca relacja zimowa to opis powrotu z pracy pewnej pielęgniarki, przysłany do pewnej gazety przez boyfrienda. Dotarcie do domu, brnięcie  w śniegu na stopę zajęło pielęgniarce dwie godziny. Boyfriendowi pozostało jedynie utrzymywanie kontaktu telefonicznego i podtrzymywanie dziewczyny na duchu... i czekanie z filiżanką gorącej herbaty. Gdyby nie to, to nie wiadomo jak cała historia by się zakończyła. Jednak starczyło mu czasu by z okna mieszkania przygotować za pomocą teleobiektywu chwytający za serce fotoreportaż. 

Susan wynurza się ze śnieżycy

Susan jest w połowie drogi do wiaduktu

Susan wchodzi na wiadukt

Susan jest w połowie wiaduktu

Susan przeszła przez wiadukt

...itd. 

Strasznie mnie to wzruszyło przez moment, ale do cholery moja matka tak chodziła do pracy codziennie, czasem w śniegu na dwie stopy, a czasem przy 20 stopniowym mrozie i mój ojciec nigdy jej zdjęć teleobiektywem nie robił, bo go nie miał. 

Ja na szczęście mam, licho  wie co jeszcze tej zimy się wydarzy i czy nie będę musiał robić zdjęć małżonce mojej Zofii wracającej z zakupami. 


Ponieważ zima stulecia, jak wskazuje nazwa zdarza się raz na sto lat, a to już moja druga zima w tym stuleciu, więc zimowe obyczaje są mi znane. Dlatego żadnej notki o zimie pisał nie będę tylko wkleję notkę z poprzedniej zimy stulecia. 


"...spadł zdrajca nocą i cicho legł " Nie mam na imię Zenek, spać mogę długo ale nie powiem aby ten nocny opad sniegu mnie ucieszył. Śnieg w Anglii oznacza wojnę, wojnę na snieżki. Śnieg to angielski odpowiednik Kaczyńskiego, bo walczą wszyscy ze wszystkimi. Śnieg w Anglii pada albo pod koniec grudnia albo na początku stycznia, leży ledwie 2-3 dni, wszystko się w tych 2-3 dniach musi zmieścić i lepienie bałwana i  walka  na snieżki i budowa igloo. Śniegu nikt nie sprząta bo to się nikomu nie opłaca, w liczącym dwieście tysięcy mieszkańców mieście B. są ledwie 3 piaskarki. Śnieg na jezdni rozjeżdżają samochody a śnieg z chodników zbierają członkowie śnieżnych grup bojowych ( nie lewacy nie prawacy ) Lepienie gały to sport narodowy, spotkałem nawet na pchlim targu przyrząd do lepienia gałek, podobny do tego jakiego używa się w lodziarniach do formowania mrożonych kulek. Śnieg to problem bo dojechać do pracy nie można, autobusy raczej nie jeżdżą, wyjadą koło południa jako tzw. skeleton service. Słyszę już te wojenne komunikaty podawane przez radiostacje autobusowe: - autobus linii "A" omija osiedle "B" z powodu wzmożonego ostrzału snieżnego wzdłuż ulicy "C"  lub: - autobus linii "D" kończy bieg na rondzie "E" z powodu niespodziewanego pojawienia się uzbrojonych w gałki, snieżnych grup bojowych. Mamy problem. Jeżeli autobus kończy bieg na rondzie "E" to trzeba będzie przebijać się do Śródmieścia pod ostrzalem, a jak  tu się przebijać kiedy wokół świszczą kule i rwą się śnieżne szrapnele. Można oberwać w łydkę szrapnelem albo kula w łeb, wtedy to nawet kaszkiet można zgubić. Nie nazywam się niestety Świerczewski i kulom muszę się kłaniać, choć mnie jest łatwiej przebijać się do Śródmieścia bo jestem pogrobowcem Bora - Komorowskiego i czytałem książkę pt. "Zgrupowanie Radoslaw", ja wiem jak bezpiecznie  dotrzeć do Śródmiescia ale Anglicy nie wiedza, oni powstania oglądali raczej z pokładów Liberatorów. Dlatego nie lubię śniegu, wychowałem sie w kraine gdzie śnieg leży 3 miesiące i ze wszystkim można zdążyc, nawet porządne igloo można spokojnie zbudować. Kazać mnie zachwycać się śniegiem to to samo co ofiarować Eskimosowi książki Centkiewiczow w nadziei, że Eskimos zakocha sie w opisach śniegu.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości