Potem swobodnie
Nakłada spodnie
I nim ochłodnie,
Pędzi coś zjeść.
Ostryga tłusta
Wpada mu w usta,
Potem langusta,
Potem chablis:
Otwiera paszczę,
Językiem mlaszcze,
W brzuszek się głaszcze
I dalej ji.

Azoka eta hiri erdia - ależ to bardzo proste, można też powiedzieć hiri barneko merkatua, to też bardzo proste, tyle że po baskijsku. A język baskijski - euskara, bardzo łatwa język, tyle że dla tych którzy uczyli się go od swojej matki. Inaczej chyba nie da się go nauczyć, bo nie jest to język indoeuropejski, nie jest spokrewniony z żadnym językiem europejskim. Bo Baskowie to najstarszy naród Europy, naród który jest " najbardziej u siebie " ze wszystkich narodów europejskich. Z powodu izolacji nie ma w baskijskim wielu zapożyczeń, a jeśli są to tak zniekształcone, że trudno doszukać się jakichś powiązań z hiszpańskim, francuskim czy łaciną. Z " połykanch " napisów w miejscach publicznych udało mi się zidentyfikować ową " merkatuę " oraz "gara " - dworzec, arkitektura, no i oczywiście szkoła - eskola, bo już WC po baskijsku to " komunak " co wcale nie oznacza, że miejsce jest pozbawione kabin i wszystko odbywa się w ramach komuny. No właśnie ! Przy okazji instalowania komuny w Hiszpanii - tak podobno było - odkryto związek języka baskijskiego z językami kaukaskimi. Pośród towarzyszy radzieckich wielu było ludzi z Kaukazu i nagle okazało się, że spora część z nich rozumie w pewnym stopniu to co mówią Baskowie. Niestety pozostała cześć mieszkańców Iberii nie rozumiała tego co mówią towarzysze radzieccy, w tym ludzie z Kaukazu i komuny nie udało się w Hiszpanii - na szczęście - zainstalować. I bardzo dobrze, bo gdzieżby człowiek spędzał urlopy ?
Trzecim słowem jakie udało mi się zidentyfikować to owe " merkatua " no to już proste, większość młodzieży w Polsce jest absolwentami marketingu, więc jesteśmy w domu. Tytułowa " Azoka eta hiri erdia " oraz " Hiri barneko merkatua " to nic innego jak Hala targowa w Biarritz wraz z przyległościami. Bijące serce handlowe Biarritz.

Plac Clemenceau, okolice Halles, Plac św. Eugenii i ulica Mazagran to miejsce gdzie niechybnie pozbędziemy się wszystkich pieniędzy tak skrupulatnie oszczędzanych na urlop. Miejsce eleganckich boutików, domów towarowych z markową odzieżą, sklepów z zegarkami jakich nie powstydziłby się żaden minister, oraz innych gadżetów z cenami co najmniej trzycyfrowymi. Ja na szczęście takie miejsca omijam wielkim łukiem z powodu mierzenia sił na zamiary.



Dla mnie specjalnie są Halles de Biarritz, otwarte do 7:00 do 14:00, a w sezonie dodatkowo od 16:00 do 18:00. Tu są wszystkie zapachy i smaki Francji. Cała francuska kulinarna perwersja, np. cebula konfitowana w miodzie, foie gras, dziesiątki rozmaitych pasztetów, pachnące chleby. Konfitowane piersi kacze i konfitowane kiełbasy, bardzo przypominające kiełbasy, które przygotowywały nasze babcie w słoikach typu Weck. Tylko, że one nie były Francuzkami i nie wiedziały, że właśnie konfitują kiełbasy. Do tego suszone szynki i nieprzebrana ilość kiełbas wszelakich. No, a nade wszystko sery, setki gatunków. Miał rację przezydent de Gaulle twierdząc, że trudno rządzić krajem gdzie jest kilkaset gatunków sera.


Jednak wszystko przebijają świeżutkie owoce morza - wprost ze skrzynek, prosto z oceanu - pod warunkiem, że pójdziemy na Halles de Biarritz zaraz po otwarciu. A na deser do porannej kawy z pianką " etxeko biskotxa " czyli smakowite ciasteczko baskijskie wymyślone w XIX wieku w cukierni " Marie - Anne " przez siostry Elizabeth i Anne Dibar

Halles de Biarritz to najstarszy obiekt handlowy w mieście. Decyzję o budowie hali targowej merostwo Biarritz podejmuje 11 maja 1847 roku, projektem interesuje się sam cesarz Napoleon III, deklarujący przy okazji partycypacje w kosztach. Wszystko ma związek z rozwojem turystyki i napływem gości do sennego do tej pory miasteczka. Jednak w związku z tym, że miasto udzieliło już pozwolenia na zorganizowanie rynku, obok obecnych hal targowych - w miejscu dzisiejszego hotelu Bellevue - sprawa odwleka się do wygaśnięcia pozwolenia na handel wydanego biarritzkim kupcom. 18 maja 1862 roku zapada decyzja o budowie krytych hal targowych i 23 kwietnia 1885 roku następuje uroczyste otwarcie hal. Od tego momentu francuskie charriotki zaprzężone w konia zwożą do Halles de Biarritz ptactwo, sery, mięso i owoce morze dla wygłodzonych rzesz turystów. Nic nie zmieniło się od ponad 130 lat, no może tylko to, że charriotki i konie zastąpiły francuskie " kamionetki "

Szkoda tylko, że Napoleon III nie doczekał. Mógłby rzucić w twarz Bismarckowi
- Widzisz i u mnie są takie " Aldiki " jak u ciebie, do tego lepiej zaopatrzone i wszystko smaczniejsze. No bo " toute proportion gardee " Francja smakuje lepiej niż Niemcy.
Znowu muszę odwołać się do mojego Nikona, może on lepiej odda zapachy i smaki Halles de Biarritz.
















Inne tematy w dziale Rozmaitości