Czyli przywołany przeze mnie GALIMATIAS w szeregach PiS-u jest faktem. Bo jak inaczej można nazwać działanie aparatczyków tej partii, kiedy rano bronią panią premier Szydło, by wieczorem już ta pani została zdymisjonowana. A w Sejmie po głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu, pan prezes Kaczyński wycałował panią Szydło i te pocałunki okazały się pocałunkami politycznej śmierci.
Jak człowiek pomyśli, to widocznie pisowscy posłowie jak jeden mąż pokazali siebie jako Judaszy, którzy zdradzili szefową polskiego rządu. Przecież byli i tacy na sali, którzy znali to, co miało się stać wieczorem. Jak tacy ludzie mogą teraz spojrzeć w oczy byłej premier?
Z tego wniosek, że wotum nieufności w odniesieniu do rządu pani Szydło było zasadne, jeśli teraz będzie nowy rząd, który powoła pan Morawiecki. Trochę też to dziwne, że były bankier, doradca pana premiera Tuska i wychowanek czołowego liberała Krzysztofa Bieleckiego, stanie na czele rządu lewicującej partii PiS. Czyli ktoś chce Wisłę kijem zawrócić. A przecież wiadomo jest, że to pan Morawiecki wstrzymał procedowanie na temat frankowiczów, bo widocznie nie chciał, by straciły na tym zachodnie banki.
Ale szczytem hipokryzji ze strony komitetu politycznego, pod przywództwem pana Kaczyńskiego, jest zaproponowanie pani Szydło stanowiska w rządzie. Przecież to wyraźna kpina z tej pani. Który z byłych premierów został wicepremierem czy ministrem w rządzie, w którym jeszcze niedawno pełnił funkcję premiera? Żaden człowiek nie chciałby być w taki sposób potraktowany. A szczególnie, że do dzisiejszego dnia ciągle PiS twierdził, że pani Szydło to najlepszy premier. To jak teraz będzie się czuł pan Morawiecki na tym stanowisku, kiedy może nie być pewny dnia ani godziny? Tylko jest jedna rzecz, która może bronić stanowisko tego pana. Wystarczy, że kilku posłów stanie murem za nowym premierem i pan Kaczyński nie będzie w stanie go odwołać. Czy pan Kaczyński szykuje sobie polityczny powróz na własną szyję?
