Rok 2025 zapisał się jako jeden z najbardziej burzliwych politycznie okresów w dziejach V Republiki. Gdy w połowie 2024 roku francuska prawica – Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen – odniosła miażdżące zwycięstwo w wyborach do Parlamentu Europejskiego, prezydent Emmanuel Macron zdecydował się na ryzykowny krok: rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego i ogłoszenie przedterminowych wyborów parlamentarnych. Swoją nagłą decyzję argumentował chęcią oddania głosu obywatelom, uznając porażkę wyborczą za sygnał braku poparcia dla dotychczasowej linii rządu.
Wybory rozstrzygnięte 7 lipca 2024 roku pogrążyły jednak kraj w głębokim paraliżu politycznym, gdyż brak wyraźnego zwycięzcy doprowadził do podziału izby na trzy niemal równe obozy, niezdolne do zawiązania stabilnej koalicji. Najwięcej miejsc w parlamencie, bo 182 mandaty, zdobyła lewicowa koalicja Nowy Front Ludowy, wyprzedzając obóz prezydencki, który uzyskał 168 mandatów (co oznaczało spadek o blisko 80 miejsc) oraz Zjednoczenie Narodowe z wynikiem 143 mandatów. Brak bezwzględnej większości którejkolwiek z tych sił uniemożliwił tradycyjny model sprawowania władzy, zmuszając prezydenta do poszukiwania rozwiązań doraźnych.
Zgodnie z artykułem 8. francuskiej konstytucji, to prezydent powołuje premiera. Choć szef rządu nie ma formalnego obowiązku poddania się wotum zaufania zaraz po nominacji, musi mierzyć się z realną groźbą odwołania przez opozycję w dowolnym momencie. W efekcie w ciągu ostatnich osiemnastu miesięcy Francja miała aż czterech premierów. Gabriel Attal pełnił tę funkcję do lipca 2024 roku, po czym stery rządu przejął Michel Barnier, sprawując urząd przez trzy miesiące jesienią 2024 roku. Następnie François Bayrou utrzymał się na stanowisku przez dziewięć miesięcy 2025 roku, a obecnie funkcję tę piastuje Sébastien Lecornu. Wszyscy oni, mianowani przez Macrona, byli określani przez opozycję – zarówno lewicową, jak i prawicową – mianem „lojalistów prezydenta”, co tylko pogłębiało polaryzację.
Kluczowym problemem pozostaje brak konsensusu parlamentarnego w sprawie budżetu. Dług publiczny Francji oscyluje wokół 117% PKB, a każda próba redukcji wydatków lub podniesienia podatków kończy się groźbą wotum nieufności wobec „makronistów”. Obecnie Francja nie posiada uchwalonego budżetu na nadchodzący rok i funkcjonuje w oparciu o tak zwaną „ustawę awaryjną”. Pozwala ona jedynie na utrzymanie podatków i wynagrodzeń w sferze budżetowej na poziomie z roku ubiegłego, co w praktyce zamraża jakiekolwiek nowe inwestycje czy reformy.
W styczniu 2026 roku, wraz z powrotem posłów do ław poselskich, nastąpi kolejna próba przeforsowania ustawy budżetowej. Jeśli zakończy się ona fiaskiem, premier Lecornu najpewniej podzieli los swoich poprzedników i zostanie odwołany. Obserwatorzy wskazują, że jedynym demokratycznym wyjściem są kolejne wybory parlamentarne. Choć rozwiązanie parlamentu to wyłączna prerogatywa prezydenta, Emmanuel Macron zwleka z tą decyzją. Sondaże są bowiem bezlitosne: wskazują na dalsze umocnienie się Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen przy rekordowo niskim poparciu dla obozu prezydenckiego.
Jesteśmy studenckim kołem naukowym, które działa na SGH. Zajmujemy się tematami związanymi z geopolityką w otaczającym nas świecie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka