MisQot MisQot
74
BLOG

Graciarnia "Europa".

MisQot MisQot Gospodarka Obserwuj notkę 4

"Polsce grozi inwazja gratów!" - taką iście kasandryczną wieść niosą nagłówki w me(n)diach. W wyniku zmian w polskim prawie dot. braku konieczności dokonywania obowiązkowego przeglądu technicznego każdego sprowadzonego z zagranicy samochodu (o ile posiada on już ważne badania techniczne), polskie lobby samochodowe wpadło w panikę.

Likwidacja absurdu polegającego na obowiązkowym przeglądzie technicznym za 169 zł samochodu, sprowadzonego np. z Niemiec, pomimo tego, że wóz ma już ważne badanie TÜV, uderza w kastę doskonale zarabiających na tym złodziejskim procederze warsztatów. Dlaczego złodziejskim, ktoś spyta? A jak nazwać fakt, że kwota aż 169 zł pobierana jest de facto za przybicie przez diagnostę jednej pieczątki?

Truizmem jest wspominanie wiarygodności polskich stacji diagnostycznych i zestawianie jej z np. niemiecką siecią warsztatów TÜV - u nas normą jest załatwianie przeglądów za flaszkęi podbijanie dowodów rejestracyjnych w złomach, które nie powinny nawet opuszczać parkingu. Jeśli natomiast w Niemczech jakiś samochód przechodzi przegląd, to NA PEWNO JEST SPRAWNY TECHNICZNIE. W takiej sytuacji ponowny, wątpliwej wartości polski przegląd jest zupełnie zbyteczny. Sam tą procedurę przechodziłem, i za 7-8 minut badania w znanej i nowoczesnej zabrzańskiej stacji diagnostycznej zabuliłem wyżej wspomniane 169 zł. Pytam - za co?

Systematycznie spada liczba barier dla wolnego obrotu samochodami sprowadzaniymi z zagranicy - i dobrze! Znając poziom usług serwisowych, dbałość o stan samochodu i jakość dróg w zachodniej Europie łatwo można udowodnić,  że 10-letni "złom" z Holandii, Niemiec czy Francji jest w nieporównanie lepszym stanie niż serwisowane w tzw. ASO, wyrąbane na naszych wertepach i chrzczonych paliwach polskie samochody. Gdyby tak nie było, to nie sprowadzano by do nas setek tysięcy "gratów".

Wspomnieć również trzeba, że z roku na rok Polacy kupują za granicą coraz młodsze samochody - to już nie ten czas, gdy byle 20-letni VW Golf czy Opel Kadett znajdował kupca w ciągu kilku godzin! Obecnie średni wiek sprowadzanego samochodu mieści się w przedziale 5-10 lat, i - zdaniem autorów histerycznych tekstów - to są ponoć "graty ze złomowisk"...

Ja tu widzę badania, tyle że psychiatryczne, którym powinno podlegać paru ludzi z PAP czy Onet. To kolejni zaklinacze rzeczywistości, wierzący w sprawczą moc stanowionego prawa i wciskający kit, że polscy dzielni chłopcy-radarowcy ze stacji diagnostycznych postawią opór fali tak ulubionych przecież przez Polaków, wyeksploatowanych złomów z Zachodu. W rzeczywistości pod maską troski o nasze zdrowie, życie i portfele kryje się chęć walki o zyski i kieszenie właścicieli setek stacji diagnostycznych.

Ostatecznie - jak Ojropa, to Ojropa. Wszelkich barier powinno być jak najmniej.Dość przypomnieć przegraną sromotnie przez polski rząd batalię o bezprawnie (jak się ostatecznie okazało) pobieraną przez urzędy celne akcyzę od sprowadzanych samochodów. Polacy jednak mają łeb na karku i masowo zaniżali (co umożliwiała luka w prawie) wartość sprowadzanych aut.

Ostatecznie 65% akcyzy pobrane w 2005 roku od zadeklarowanych przeze mnie na umowie kupna-sprzedaży 50 euro za mój samochód to w sumie nie dużo, nieprawdaż ;-)

Teraz kolejne 169 zł zostaje w naszych kieszeniach. Oby tak dalej!

 

 

MisQot
O mnie MisQot

MisQot a.k.a. Gvalltir

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka