dr Włodzimierz Nikitenko dr Włodzimierz Nikitenko
151
BLOG

Bliżej zmarłych

dr Włodzimierz Nikitenko dr Włodzimierz Nikitenko Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

 Można odejść od swoich bliźnich,

 zaakceptować koniec istnienia...

 można pożegnać się z życiem,

 ale najciężej pożegnać się

                                   z muzyką...

 

                                      / Coroner /

 

 

 

 

          Generalnie utarło się wśród ludzi niby-powiedzenie, iż „...wszystkie rzeczy obdarzone są swoją duszą...”. Prowadzone badania antropologiczne,[1] jak i archeologiczne[2] wśród różnych ludów i kultur nie tylko pierwotnych dowodzą, iż takie wierzenie panowało od samego początku istnienia człowieka, a właściwie od momentu, kiedy przekształcił się on w istotę pojmującą świat rozumem, jak i już kojarzącą oraz w pełni myślącą. Zjawisko dotyczy zarówno świata ludzi, jak i świata zwierząt, roślin, a nawet... przedmiotów. Ludziom po prostu łatwiej było żyć z przekonaniem, iż duchy przodków zawsze czuwają nad nimi i wciąż otaczają ich swoją troską i opieką. Szczególnie ważne było to w chwilach trudnych i ciężkich, bądź tylko momentach każdego zamierzenia jak i postępowania. Tak było od zawsze, bez względu na wielkość danej grupy bądź też narodu, czy miejsca jego zamieszkania w jakiejkolwiek stronie świata. Podobne wierzenia, utrzymują się zresztą w mniejszym bądź większym stopniu faktycznie aż do dnia obecnego.

          Prowadzone wykopaliska, jak i odczytywane w różnej formie zapisy działalności ludzkiej przekazują, iż m.in.: pierwotne indiańskie plemiona Inków swoich zmarłych, zgodnie z obowiązującym obyczajem, zakopywali we własnym domu pod „podłogą”. Aby jednak mogli żyć bez strachu i nie bać się duchów dalej mieszkając w tych domach, pomagali im w tym czarownicy[3] nazywani w zależności od strony świata również szamanami.[4] Najczęściej pomoc ta odbywała się w ciepłych oparach najprzeróżniejszych wywarów, soków, lub dymu otrzymywanych z roślin aktywnie wydzielających pod wpływem palenia, parzenia, gotowania bądź tylko podgrzewania, ewentualnego suszenia, swoisty aromat, którym „raczył” rodzinę zmarłego plemienny szaman, sam przy tym ulegając tzw. transowi.[5] Sam również pozostawał wówczas najczęściej pod wpływem substancji narkotycznych, bo o nich właśnie mowa, czyli w tzw. transie. Szaman najczęściej starał się nawiązać kontakty z duchami zmarłych, stając się tym samym pośrednikiem (łącznikiem) między światem żywych i zaświatami. Zapewne nie przypadkiem, twórcy nowych trendów religijnych lat 60 -tych XX wieku, słynnego – New Age – tak bezpretensjonalnie sięgnęli po ów „złoty środek” szamanów – narkotyki, wprowadzając je w codzienne życie amerykańskiej młodzieży by, jeżeli tylko przyjdzie jej chęć, a nie koniecznie z powodu rozpaczy po zmarłym, po prostu „odlecieć” w inny, lepszy i bardziej „przyjazny”, bo niezwykle obrazowy świat.

Ile był w stanie zniszczyć ten jeden z owych mitycznych <amerykańskich snów o wolności> nie tylko na kontynencie amerykańskim, ale w ogóle w świecie, widzi dopiero świat współczesnej, bardzo dojrzałej już niestety i znacznie „zmęczonej” tamtymi przeżyciami obecnie dawnej „młodzieży”...

          Aby możliwy „kontakt” z zaświatami był wyraźniejszy, a jednocześnie mieszkańcy „tamtej strony” pozostali do końca nierozpoznani i owiani aurą wielkiej tajemnicy śmierci, w trakcie tych przedziwnych transów, a może nawet amoku,[6] obecna musiała być niezwykle dzika, niekończąca się muzyka, odtwarzana generalnie na wszelakich instrumentach perkusyjnych, przy ogólnym krzyku, a nawet wrzasku uczestniczących w transie, podsycana wciąż od nowa substancjami odurzającymi i wszechobecnym na wszystkich szerokościach geograficznych alkoholem. Aktualny świat, bardziej chyba gardzi jednak takimi sposobami kontaktu ze zmarłymi, niż się nimi podnieca, a może nawet zachwyca. Najczęściej efektem tych nadzwyczajnych „posłuchań”, była konieczność wypełnienia jakiś przyszłych wizji lub wykonania charakterystycznego symbolu w postaci m.in.: ozdobnego pala, który umieszczano na grobie zmarłego dopiero, kiedy złożono w nim oczyszczone przez czas i Naturę kości (w większości wypadków ciało członków tego plemienia po śmierci umieszczano na wysokim i trudnodostępnym konarze drzewa lub pobliskiej półce skalnej, aby dzikie ptactwo lub dzikie zwierzęta „objadły” mięśnie, skórę i trzewia, pozostawiając tylko same kości). Oczywiście wierzono, iż duchy umarłych, jak i ludzie, mogą być dobre (wówczas proszono je by pozostały i otaczały opieką żyjących), ale mogą być i złe, a nawet złośliwe (wówczas starano się ich jak najszybciej i najskuteczniej pozbyć). Niekiedy informacje uzyskane jakoby od duchów w czasie „posłuchania” – transu, okazywały się bardzo tragiczne nie tylko dla pojedynczych osób, których konkretnie dotyczyły, ale i całych populacji. Przykładem chociażby wielka tragedia południowoafrykańskiego ludu Khosa – w połowie wieku XIX, która była przyczyną powolnej śmierci około 70 tysięcy ludzi; bądź tragedia około 400 wojowników z plemienia Siuksów ze stanu Dakota na ziemi amerykańskiej z końcem wieku XIX.

          Podobnym, choć z innej płaszczyzny zjawiskiem dotyczących zbliżenia ze zmarłymi, jest zapewne problematyka „przerobiona” przez ludy pierwotne, odnośnie symbolicznego grobu dla zmarłego. Otóż nawet hiszpańscy zdobywcy (konkwiskadorzy) podbijający w połowie wieku XVI rozległe amerykańskie terytoria, byli autentycznie zszokowani rolą, jaką przypisywano zmarłym u poszczególnych podbijanych ludów. Na pewno szczyt zdumienia wzbudzały także mumie zmarłych przodków, które były obecne przy wszelkich wielkich uroczystościach oraz ważnych naradach, decydujących o losach całych grup (sadzano je w kręgu tzw. starszyzny i pytano o radę przy podejmowaniu wszelkich doniosłych decyzji). Wynoszono je z jaskiń skalnych, gdzie były złożone niby „na wieczność” i tam je każdorazowo odnoszono, do następnej ważnej chwili, gdy znów potrzebowano ich cennej „rady”. Ciekawym pozostaje również fakt, że mumie były spreparowane z olbrzymią precyzją dokładności – najstarsze datują się na około 6000 lat przed naszą erą i zachowały nawet swoją skórę i włosy (z miejscowości Chinchorro z pogranicza Peru i Chile). Oczywiście hiszpański zdobywca Pizarro nakazał swoim chrześcijańskim „zdobywcom” z krzyżem w ręku zniszczyć wszystko co pogańskie, a więc większość tych bezcennych dowodów historii ludzkiego życia, tradycji, religii i rodzimej kultury pogrążono w płomieniach, wraz z przelewaną bez ograniczeń krwią z mordu setek tysięcy niewinnych, w akcie katolickiej bezwzględności – niestety nie stosowano czegoś takiego jak miłosierdzie, o którym na każdym kroku wspomina i charakteryzuje na przykład Biblia...

Wiele ludów obszaru Ameryki Łacińskiej, zachowało do dnia dzisiejszego pamięć o zmarłych tylko w postaci bardzo różnorodnie stosowanej symboliki pielęgnowanego Dnia Zmarłych bądź Dnia Zadusznego. Wiadomo, że nie traktowali oni nigdy jednak śmierci w kontekście lęku, strachu bądź obaw, a najnormalniejszego w świecie i stale towarzyszącego życiu wydarzenia. Więcej, postrzegali ów Dzień Zmarłych jako zjawisko okazjonalne (przynoszono wówczas przecież na „cmentarze” jadło i picie), do tworzenia całkiem zabawowego i niezwykle głośnego, a nawet hałaśliwego zachowania, aż do pełnego świętowania włącznie. Oczywiście odbywało się to najprawdopodobniej zawsze z udziałem alkoholu, który decydował o wielkości i głośności święta oraz jego „podgrzanej” atmosferze. Stąd w oddalonym czasie przeniosło się owe święto, w bardzo zmodyfikowanej obecnie formie jako tzw. Halloween (od skrótu All Hallows’Eve – Wigilia Wszystkich Świętych, czyli „słodycz lub psikus”), który w stosunkowo krótkim czasie z ziemi amerykańskiej trafił w miarę upływu czasu wprost do Europy, już ze słynnymi latarniami z wydrążonych owoców dyni i towarzyszącymi im czasami nawet makabrycznymi żartami…

          Tzw. stary kontynent, czyli po prostu poczciwa Europa, oprócz wpływów ze świata zewnętrznego, m.in.: podboje, ruchy i tradycja osadzanych plemion koczowniczych, kultura rycerska, stworzyła również własne rytuały i obyczaje postrzegania śmierci i pamięci o zmarłych. Jednym z najwcześniej modelowanych wzorców właściwego upamiętniania śmierci, były na pewno pisane i wygłaszane specjalne eposy na cześć zmarłego. Kolejnym, faktycznie „namacalnym” oraz kojarzącym się z wielką pamięcią o zmarłych, było budowanie im bardzo okazałych grobowców w kościołach lub bezpośrednim ich pobliżu. Te budowle chwilami były bardziej niż okazałe, ze swoimi zdobieniami i większymi upiększeniem niż świątynie, w której je umiejscawiano. Miały za zadanie przekazywać nie tylko pamięć o zmarłym, ale również ukazywać w całej wielkości jego nominację społeczną i status, jakim się cieszył w lokalnej społeczności. Klasycznie różny, choć podobny staje się problem, jeżeli rozpatrzymy go na płaszczyźnie Dalekiego Wschodu i odmienionej religii – islamu. Takim koronnym przykładem jest chociażby stojący w indyjskiej Agrze – Tadż Mahal, zwany również „świątynią miłości”, a budowany w okresie około 20 lat przez szacha Dżehana dla swojej ukochanej żony – Mamtaz Mahal, jak i dla niego samego. Została pochowana w jednym z tzw. 7 cudów nowego świata, w otaczających mauzoleum bajecznych ogrodach, gdzie w marmurach architektonicznie „zatopiono” zarówno wiele drogocennych kamieni półszlachetnych, jak i szlachetnych. Jeszcze innym, również ponadczasowym przykładem pamięci o śmierci, do którego wciąż nieprzerwanie dążą pielgrzymki z absolutnie wszystkich stron świata, jest znana katolikom na całym świecie – Bazylika Grobu Jezusa Chrystusa w Jerozolimie na terenie tym razem Bliskiego Wschodu. Na pewno nie mniejszym, dla społeczności muzułmańskiej, miejscem kultu, pozostaje domniemany grób zięcia i kuzyna wielkiego proroka Mahomenta – Alego w dolinie Eufratu, w irackim mieście An-Nadżaf, obok którego usytuowano najprawdopodobniej największy ze znanych cmentarzy, jakie kiedykolwiek powstały na świecie, mieszczący około… 5 milionów grobów przy powierzchni zbliżonej do około 10 kilometrów kwadratowych. Bardziej współczesne i bliższe nam owe symbole śmierci, a wraz z nimi i „pamiętniki” wielkich współczesnego świata, stają się trwające „w wieczność” specjalnie budowane i urządzane tzw. mauzolea, jak chociażby: słynne Mauzoleum Lenina (wodza rewolucji i twórcy państwa sowieckiego) w Moskwie, oraz Mauzoleum Ho-Chi-Minha (twórcy demokratycznego państwa wietnamskiego). Niektóre z tych miejsc są otaczane tak wielką dbałością, nadzorem i opieką, że budzą powszechny podziw od dziesiątek minionych lat (m.in.: ciało Lenina utrzymywane jest przez sztab naukowców medycznych już ponad 90 lat po jego faktycznej śmierci fizycznej).

          Jakoby całkiem osobnym dylematem „ocierającym się” o zjawisko śmierci, wciąż jednak pozostaje kontakt z „drugą stroną” – światem zmarłych. Ludzie „od zawsze” pragną na mikroskopijny chociaż kawałek podnieść odwieczny rąbek tajemnicy śmierci i zajrzeć chociażby na ułamek sekundy, co się faktycznie dzieje i jak wygląda tamten świat poza wciąż nieprzekraczalną dla żywych bramą śmierci. Pragnęli i wciąż tego chcą nawet na moment „wywołać” kogoś z umarłych by zamienić z nim parę słów, by dowiedzieć się czegoś więcej o tamtym ewentualnym życiu. Niestety, wciąż jednak ta nie do osiągnięcia granica pozostaje niemożliwa do sforsowania. Pewnie dlatego właśnie, powstało „zainteresowanie” z pogranicza rzeczywistości i faktu zwane – spirytyzmem[7] oraz jego bezpośrednia „namacalna” konsekwencja – spirytualizm.[8] Ludzie mimo wszystko nie rezygnują i w różnych okresach czasu ziemi, wciąż próbowali i próbują nawiązać ów tajemniczy kontakt z umarłymi i „rozczytać” dawane przez zmarłych czasami symboliczne znaki – w postaci snu, przeczucia, nieprawdopodobnych skojarzeń, a nawet faktycznych zdarzeń w realnym życiu. Stąd między innymi pojawianie się, co pewien czas, różnego rodzaju jasnowidzów, wróżbitów, medium, ludzi obdarzonych zdolnością posługiwania się tzw. pismem automatycznym, bądź rozczytujących myśli ludzkie. Aż wprost niewiarygodne, że to wszystko dlatego tylko, iż religia katolicka od VI wieku, za sprawą decyzji cesarza Justyniana w trakcie trwania tzw. Soboru Konstantynopolitańskiego z wszystkich wydań Biblii zmuszona była usunąć fragmenty dotyczące, we wszystkich innych religiach obecne, wersy dotyczące reinkarnacji, która do tej pory zajmowała tam jedną z fundamentalnych prawd płaszczyzny wiary. Można oczywiście nieustannie się spierać, czy ma to sens, czy takie zjawisko zachodzi, czy też w ogóle może mieć miejsce... Jednak fakty pozostają niezmienne, iż wielu badaczy, jak chociażby m.in. Ian Svenson, Helen Wambach, przebadali dziesiątki różnych osób, a nawet dzieci, które potrafią opowiadać w najdrobniejszych szczegółach swoje „poprzednie wcielenia” (życia), łącząc je z niezaprzeczalnymi faktami historycznymi, rodami, przedmiotami, zdarzeniami…, które w całej rozciągłości potwierdza współczesna bardzo szczegółowa już nauka. Jakby tego było mało, część z tych reinkarnujących jakoby osób, potrafi nagle bądź w niespodziewanych nawet dla nich okolicznościach np. posługiwać się językami jakoby wygasłymi przed tysiącami lat, choć nigdy o nich nie czytało, nie słyszało, nie wiedziało i w ogóle nie ma nawet obecnie najmniejszego pojęcia…  

          Faktycznie jako swoiste niesatysfakcjonujące podsumowanie większości poruszonych zagadnień, pozostaje własna dygresja, na którą wciąż jeszcze nie ma, i nie wiadomo czy kiedykolwiek uzyskamy odpowiedź – co faktycznie oznacza brama śmierci ? czy w ogóle istnieje, na czym polega, jaka jest wielka i co jest poza nią ? dlaczego następujące w naszym codziennym życiu zdarzenia mają taki, a nie inny przebieg ? czy jest i pozostaje to faktyczne, rzeczywiste ? jak długo ma bądź musi trwać i dlaczego ? czy musi bezsprzecznie mieć swoje miejsce, kolejność czy ... ???!!!

 

 

Jeżeli odpowiada Ci mój zakres doboru tematyki, treści, jak i sposób interpretacji szukaj mnie na stronach www.eioba.pl; www.racjonalista.pl; www.wlodzimierznikitenko.historia.org.pl Proszę także o polecenie poruszanych zagadnień znajomym, których to interesuje.

                                                                                                    D z i ę k u j ę   

 

 

Literatura:

 

-  ARIES P., Człowiek i śmierć, tłum.: E.Bąkowska, Warszawa 1992.

- FOUILLOUX D., LANGLOIS A., MOIGNE A. (i inni), Kultura biblijna – słownik, Warszawa 1997.

-  HUIZING J., Jesień średniowiecza, tłum.: T.Brzostowski, Warszawa 1961.

-  KERRIGAN M., Historia śmierci, Warszawa 2009.

-  KOPALIŃSKI W., Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1991.

-  LANGJAMMER H., Słownik biblijny, wyd. II uzup. i popr., Katowice 1984.

-  SZYMCZAK M.(red.), Słownik języka polskiego, t. 1-3, Warszawa 1978/1981.

-  św. Augustyn, O państwie Bożym: przeciw poganom ksiąg XXII, tłum.: W.Kornatowski, Warszawa 2003.

-  VITEBSKY P., Hodowcy reniferów. Życie ze zwierzętami i duchami Syberii, London 2003.



[1]  antropologia – biologiczna nauka porównawcza o człowieku, jego pochodzeniu, rozwoju osobniczym i rodowym, zróżnicowaniu rasowym; dział filozofii rozpatrujący człowieka jako istotę społeczną, traktujący o jego powiązaniach ze światem kultury, z całokształtem wytworów społecznych działań ludzkich, Źródło: SZYMCZAK M.(red.), Słownik języka polskiego, t. 1, Warszawa 1978, s. 60.

[2]  archeologia – nauka badająca pozostałości dawnych społeczeństw, głównie na podstawie prac wykopaliskowych, Źródło: SZYMCZAK M.(red.), dz.cyt., t. 1, s. 74

[3]  czarownik – także czarnoksiężnik, mężczyzna czyniący czary; osoba zajmująca się magią i czarami, Źródło: SZYMCZAK M.(red.), dz.cyt., t. 1, s. 328

[4]  szaman – w niektórych społeczeństwach niecywilizowanych, czarownik, znachor, pośrednik między duchami a ludźmi, posiadający jakoby nadprzyrodzoną moc oddziaływania na rzeczywistość, Źródło: SZYMCZAK M.(red.), dz.cyt., t. 3, s. 393.

[5]  trans – stan podobny do niepełnego snu, charakteryzujący się obniżoną świadomością, słabym kontaktem ze światem zewnętrznym, występujący pod wpływem hipnozy lub samoistnie jako reakcja histeryczna, Źródło: SZYMCZAK M.(red.), dz.cyt., t. 3, s. 523

[6]  amok – stan agresywnej depresji, połączonej z manią mordu, wywołany zwykle chorobliwą zazdrością lub utratą mienia i uczuciem niecelowości życia, obserwowany wśród ludności tubylczej na Malajach; potocznie: silne podniecenie, atak szału, Źródło: SZYMCZAK M.(red.), dz.cyt., t. 1, s. 45.

 

[7]  spirytyzm – wiara w możliwość obcowania z duchami osób zmarłych za pośrednictwem mediów w czasie specjalnych seansów spirytystycznych, Źródło:SZYMCZAK M.(red.), dz.cyt., t. 3, s. 289.

[8]  spirytualizm – pogląd według którego istota rzeczywistości ma naturę duchową, zaś świat materialny stanowi jedynie przejaw aktywności pierwiastka duchowego (absolutu, ducha, boga), Źródło: SZYMCZAK M.(red.), dz.cyt., t. 3, s. 289.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura