- A Twój salonik to gdzie? - zapytał razu pewnego Almanzor. - A nie wiem... - Włóczykij zdezorientowany, rozejrzał się doookoła. Tam, gdzie światowa dama wstawiłaby toaletkę, ja skonstruowałam o chwiejnych podstawach piramidę, złożoną z czterech plecaków i dwóch sakw rowerowych.
Salonikiem Włóczykija jest podrzędna stacja. Można usiąść na skraju peronu i w oczekiwaniu na pociąg słuchać śpiewu ptaków i szumu lip. Patrzeć na powietrze drgające nad rozgrzanymi szynami. Rozłożyć termosy, czekoladę i jabłka. I dyndając nogami w powietrzu, w zamyśleniu szarpać zębami białą, suchą bułkę...
Dopóki nie ruszył Salonik Kameralny, w życiu Włoczykija był jeden salon. W parterowym domu na wsi. A właściwie, kąt wygodny między kominkiem a ścianą książek. Można tam było siedzieć zwiniętą w fotelu i patrzeć w ogień, albo leżeć na podłodze ze Złomem pod nosem, i pisać. Było tam cicho i bezpiecznie, jak to wśród samych książek (które choćby i pisane po chińsku, dają się szybko oswoić). Północny zmierzch, wcześniejszy niż w Polsce, powolutku zamazywał sylwetki nadmorskich sosen za oknem...
Ale Włóczykij ostatnio często bywa w prawdziwym salonie. Siedzi się tam na wyściełanych krzesełkach, przy okrągłym stoliku z ciemnego drewna, i pije herbatę z filiżanki (a nie ze spracowanego kubka z napisem Aspiryna Bayer). Trzeba trzymać się prosto, mieć ruchliwe nogi i pokiereszowane ręce przy sobie, a polar zostawić na haku w przedpokoju. Mimo to, Włóczykij poczuł, że właśnie w tym saloniku czuje się dobrze. Nagle odkrył, że przecież wie, co powinien, a czego nie wypada. Wcale nie przeszkadza mu to, że nie słyszy wokół wycieczkowego wrzasku, stukotu rozklekotanego pociągu, a ramion nie obciągają pstre trykoty, tylko cienki golf w szlachetnym kremowym kolorze. Dziwne. No, tylko zamiast oszklonych szaf z talerzykami w rogu mogłyby stać półki, do niemożliwości zapchane książkami. A może to by wtedy nie był salonik?
Tutaj Włóczykij odkrył, że się nie spieszy. Tutaj telefon, porysowany od licznych upadków, dostaje w srebrny łeb za każdą próbę wtrącenia się do rozmowy. Za oknem gęsta zieleń tłumi zgrzyty, trąbienie i dzwonki... No, dlaczego Włóczykij czuje się sobą w sztywnym saloniku? Dziwne...
Oczy Księżny rzucają stalowe błyski...
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości