- To wy już idziecie spać?? - Pan Łyżeczka zobaczył na zegarku (dopiero) północ i nie posiadał się ze zdumienia. Dwie blade damy dopiero co tkwiły przy kuchennym stole, omawiając ważne sprawy, i monotonnie klepały w klawiaturę Złoma. Rano wstały, tak jak wstały. Każda jak z cegłą na głowie.
Ciężka, coraz cięższa głowa chyli mi się nad Złomem, który cicho szumiąc, mle kilkadziesiąt stron tekstu. A ja chciałabym usiąść znowu w tamtym sosenkowym lesie i wdychać zapach rozgrzanej ziemi. Ale nie mogę. I oto dziś mizerię przy obiedzie nazwałam "Mozillą", moją własną mamę - "teściową mojej bratowej" (zwróciła mi na to dopiero uwagę zdziwiona Łyżeczka), podziw brata względem mej przyszłej bratowej wyłuszczyłam następująco "On już wtedy miał do niej jakieś... zastrzeżenia" (miało być: "Ona mu się już wtedy podobała"). A kiedy późnym wieczorem Łyżeczka wchodzi na blog ks. Stopki, stwierdza machinalnie: "Ciekawe, co księżyc nowego napisał...". Słowem - obie mamy problemy z myśleniem.
Tymczasem moje rozmyślania nad Złomem burzy złowroga cisza. Tymczasem nie zdaję sobie sprawy, że jak każda potencjalna padlina, osobnik słabszy, "kto nie rabotajet, nie kuszajet'", jestem pod stałą obserwacją. Ktoś ciągle wbija we mnie sępi wzrok. Dwoje małych oczu jak dwa sztylety. I wnet czuję, że do prawej ręki przykleja mi się czyjś łokietek. To Panna T. mierzy okiem smętną twarz Cioci i ocenia moją przydatność. Patrzy tak na mnie i jednocześnie wciska do ręki kawałek papieru. No, tak, pewnie znów będę rysować zastępy księżniczek i królewien, a przy okazji zbierać baty, bo przecież "księżniczki noszą diademy, a nie korony"...
Zadrżałam.
- Czy jeszcze mogę czymś zaimponować...? Czy może oblałam egzamin i jak będę wyjeżdżać, one nawet nie wyjdą ze swoich norek...? - Narysuj mi, ciociu, baletnicę - pada rozkaz z góry. - Ale pamiętaj: ma być tańcząca!
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości