Sosenka Sosenka
118
BLOG

O minikoparce Basi, ładowarce Sosence i łapaniu kota

Sosenka Sosenka Rozmaitości Obserwuj notkę 30

Stałyśmy nad wykopem, który szedł w górę od drogi do  progu małej chatki. - Dowód w postaci fotografii, jaką miałam w ręku, wskazywał jednoznacznie na to, że wykonawcą robót ciężkich była sama Basia. To mi zaimponowało! -  Za tydzień zaczynam tutaj kurs kopania rowów. - Tak jest. Ja jestem minikoparka Basia, a ty jesteś ładowarka Sosenka - potwierdziła Basia. - A ty - Basia zmierzyła wzrokiem drugiego Włóczykija - Ty chyba dostaniesz tytuł łapacza kotów!

O dwunastej, jak zwykle, wysiadłam z pekaesu, który  prowadził  bardzo rozmowny kierowca i w którym wysłuchałam interesującego wykładu, dlaczego Bóg "jest jedynym chłopem na świecie, który się nigdy nie ożenił" (może przytoczę: "Bo stworzoną przez siebie kobietę z miejsca oddał w ręce pierwszego lepszego chłopa"). Razem ze mna pekaes opuściły dwie energiczne studentki (Uniwersytetu Trzeciego Wieku). Damy te, poinstruowane wcześniej przez kierowcę, ostrożnie ruszyły do lasu na stokach Ślęży, a ja, z rękami w kieszeniach bojówek, sadziłam długimi susami w stronę Barysiówki.

Wiało i padało, bose stopy w sandałach lekko marzły, ale Tam czekały na mnie, jak zwykle, no, może tymm razem nie pasztet, ale mmm,  pachnący  żurek, herbata i gorące serca. Ponadto,  młodzi i weseli sąsiedzi, którzy byli akurat w drodze do Chin, ale jechali przez przełęcz,   i teraz  usiedli  z nami przy kawie, opowiadając całkiem fajne i nieprzyzwoite dowcipy.

Około piątej, hura, przybył, zachęcony  uprzejmym smsem o treści - w skrócie - "Barysiówka z uśmiechem", drugi Włóczykij. Wysiadł z samochodu, stanął i zapatrzył się, tak jak każdy nowcjusz tutaj, na granatowe góry. - Podoba ci się tu?! - wystrzeliła Basia  po jego pierwszych trzech minutach pobytu - No, powiedz, że ci się tu podoba! - dodała zdziwiona.  - Aha, egzamin na bywalca chatki - pomyślałam, bo trzy lata temu przeszłam podobny test. Dobrze się stało, bo Barysie  zorganizowali mu skrócony kurs krajoznawczy w chacie i przy okazji ja sama dowiedziałam się mnóstwa nowych rzeczy. Otóż gość (a ja z nim) dowiedział się, że okrągła płyta granitowa, na której właśnie stoi, to rondo, a ruchem na tym rondzie kieruje kogut na dachu. (tj. kieruje, jak mu wiatr zawieje). Trawa pięknie rośnie, a Rysiek dostał  w Tatrach  I  mejsce w zawodach koszenia trawy i zachwyceni Słowacy śpiewali mu "Góralu, czy ci nie żal" oraz "Jeszcze Polska nie zginęła" (nauczyli sie od Jana Pawła II).  Następnie, schody wiodące do ronda to Schody Hiszpańskie. A zanim gość wstąpił na schody, przeczytał napis na tablicy: "Barysiówka. Parking strzeżony przez kota Mańka. Płatne 24 h/jedna mysz". 

Tego jednak było mało. Basia nadawała na okrągło i gość musiał wszędzie wejść, wszystkiego dotknąć. - To jest apteczka pierwszej pomocy, to apteczka drugiej pomocy, a to, jak już nic nie działa, jest apteczka trzeciej pomocy - zaprezentowała Basia czerwone pudełko z pozytywką. - To jest niegorsze od Relanium - też uspokaja, no nie?? - mrugnęłą okiem. Kiedy po chatce w ciszy lipcowego popołudnia niosła się melodia "Cicha noc, święta noc", byłam pewna, że drugi Włóczykij nie tylko myślami przeniósł się do krainy czarów. Dostał od razu materiały naukowe, czyli cztery "ceglaste" tomy kroniki Barysiówki, oraz wysłuchał cennego komentarza ustnego ("Wiesz, kto to jest? No, zgadnij? Józek F..!!! A ten? No, nie pomyślałbyś. To jest Teodor  N.  He, ja też bym się nie domyśliła, ale Teresa mi powiedziała, że... "). Drugi Włóczykij, jak to on, słuchał cierpliwie.  Widziałam: złapali wspólny język i on jest częścią tego domu, a może nawet dom stał się częścią jego samego? A on uśmiechnął się  pod wąsem.  - Państwo powinni założyć radio - stwierdził celnie - bo u państwa ciągle coś się dzieje!  I to się Barysiom spodobało.  I nie musieliśmy długo czekać na odzew ze strony przyrody  Oto pod podłogą chatki rozległo się granie telefonu komórkowego i na rondo wkroczył nastroszony kot Maniek ze starterem Plus GSM w okolicach kociego gardła. (Moim zdaniem, z komórką wygląda on jak alpejski pies ratownik z apteczką u szyi). Podejść do nas nie chciał, popatrzył nieufnie i ruszył w drugą stronę, w stronę bezczelnej ptaszyny o rozmiarach drobnego wróbelka, siedzącej na poręczy. Z tąż ptaszyną pyskowali do siebie przez następne pół godziny.

Kiedy Basia, wspierana przez męża, geologa dyplomowanego, jak go określiłam w przypływie weny urzędniczej, streściła drugiemu Włóczykijowi jedną trzecią historii Barysiówki i podłoża, na której ona stoi, a  gość skończył konsumować ciasto  i pić kawę ("Czemu nie jesz nasturcji?!"), zauważyliśmy, że istnieje zegarek. A zegarek pokazywał godzinę dziewiętnastą. Niestety. Oznaczało to powrót do Wrocka. - Łapać Mańka! - padla komenda z góry. I jak Maniek czasem wraca, albo nie, tak teraz albo nie, i za kotem ruszył pościg w liczbie dwóch silnych chłopa i dwóch sprytnych pań. Kot był jakiś zły i wytrwale uciekał. Coś go bodaj ugryzło. Ja, chwilowo oddelegowana na Schody Hiszpańskie, wiłam się ze śmiechu, słysząc, jak dźwięk komórki zbliża się i oddala, odzywa się w krzakach i cichnie w lesie. - Mam go! - zawyła  w pewnej chwili Basia na tyłach wychodka, czyli Działu Informacji i Wystaw (złota tabliczka).  Spętany ramionami właścicielki kot powędrował razem z koszem do samochodu. Wtedy to Basia, stojąca nad rowem, popatrzyła z podziwem na pomocnika numer jeden. I ogłosiła, że drugi Włóczykij winien jest dostać honorowy tytuł. Bo tutaj są rodzice chrzestni, jest kurator majątku (a ja? cóż ja...  jestem zdegradowana ze stopnia czośniczki do stopnia szeregowca, i to podobno na własną prośbę).  Zatem drugi Włóczykij miał awansować tutaj w piętnaście minut. Honorowy tytuł  za pierwszym razem?? Ależ tak! Od wczoraj, zdaniem Basi, jest między nami łapacz kotów.

Co kot o tym sądzi, wiadomo. My jesteśmy dobrej myśli, bowiem drugi Włóczykij zaproponował, żeby odstawić koci lokalizator w postaci komórki. Zobowiązał się osobiście do modernizacji sieci łączności. Rysiek zaakceptował, a my z Basią temu przyklasnęłyśmy: oto za pół roku kot Maniek dostanie swój własny GPS!

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Rozmaitości