Sosenka Sosenka
58
BLOG

Wycieczki mgielne

Sosenka Sosenka Kultura Obserwuj notkę 22
We mgle lepiej słychać echo. Czy mi się to tylko zdaje? Może Eine potrafi wytłumaczyć zjawisko. A może to tylko kwestia ciszy, w której zwykle idziemy przez las jak z "Króla Olch".
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Drogę widać do pierwszych dziesięciu drzew. Wiadomo, że to ta ścieżka pod górę, bo na pierwszym drzewie jest biało-czerwony pasek. Pod nogami pierwsze kamienie ze szlaku. Trzeba przystanąć, wciągnąć powietrze w płuca i ocenić, czy to przykry jesienny ziąb (idziemy w polarach), czy może poranne mleko. Jeśli mleko, to ja zrzucam bluzę. Wolę teraz zmarznąć, niż za chwilę się spocić. Jeszcze chwila na przepakowanie plecaka, herbata na wierzch, baton do kieszeni, no i w drogę.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Gdyby to był prześwietlony słońcem Las Stumilowy, to byśmy się przekrzykiwali. We mgle słowa już nie są tak konieczne. Idziemy koło siebie i milczymy. To wtedy właśnie słychać cudze myśli. Idę drobniejszymi niż zawsze krokami. On natomiast czasem przystaje, delikatnie dotyka mojego ramienia i mówi szeptem - Patrz, sarna! - Kto by się przejmował sarną w upalne popołudnie. Teraz ruszający się wśród czarnych pni drobny kształt, z szelestem zmykający do zagajnika, wydaje się być czymś nadzwyczajnym. Sarenki już nie ma, ale my stoimy dalej. Pnie buków wyglądają w białoszarym "pyle" jak kolumny. Jeśli to listopad, to nie mogę oderwać oczu od każdej nadrobniejszej nagiej gałązki, dla mnie buki we mgle to żywy obrazek, pastela.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Rozstaliśmy się znowu i idę sama. Wcale nie czuję lęku w mgielnym lesie. Ale to jest bardzo miłe, iść dłuższy czas w zupełnej ciszy i nagle dojrzeć w mleku kolorowy kształt. Szelest. Uśmiech - Możemy iść dalej? - pyta.- Tak - uśmiecham się ja. Idziemy dalej i nagle stajemy nos w nos z jakimś murem. Zupełnie inaczej wchodzi się do ruin widocznych z daleka, a inaczej - powoli wchodzi do jakiejś tajemnicy. Chatka mogła przecież pojawić się przed chwilą i tylko na chwilę. Tak samo puste szałasy. Czasem zaglądamy do nich, ostrożnie. Skrzypią drewniane drzwi, zaczyna pachnieć suche siano i czuć troszkę ciepła. On potrafi ocenić, kto tu mieszka, do czego służą narzędzia i różne tam znaki. Dziwię się, bo sama bym dorobiła szałasowi i chatce zacną historię. Ale ścisłe zasady zobowiązują i wypada nauczyć się, na jakich zasadach funkcjonuje przyziemny świat. On uśmiecha się na humanistyczne dylematy. Dyskusje kończą się kompromisem, gdyż jedno mówi prawdę o stanie technicznym, a drugie mówi poprawną polszczyzną. Nno..
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Zanim zapadnie zmierzch, powinniśmy być na skraju lasu. Po prostu między drzewami widać jeszcze więcej białej przestrzeni. Gwiżdże wiatr i odsłania trochę ścieżkę biegnącą przez brązowe trawy. Nad głową parę drutów, ohydnych, wiszących, jakiś orczyk, i.. Można iść na ślepo "po szczekaniu psów", bo ono doprowadza do drewnianego budynku z emblematem GOPR i nowymi drogowskazami. A czasem jest już ciemno. Wtedy mgła jest rozświetlona przez latarnię. Mnie takie światło rozproszone we mgle i między drzewami, w takiej jesiennej lub wczesnowiosennej ciszy, przypomina to samo. Mówię o niej zawsze - Noc jak z "Wesela" Wyspiańskiego.
 
 
Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Kultura