Sosenka Sosenka
45
BLOG

O Austriakach jak śledziach i bohaterskiej Ukraińce

Sosenka Sosenka Kultura Obserwuj notkę 11
Była wtedy jeszcze tak mała, że nie rozumiała słowa "wróg". Kiedy rodzice rozmawiali cichutko w drzwiach, albo też, jak to mieli w zwyczaju, zamykali się w gabinecie, ona i tak słyszała i czuła: Lwów jest zagrożony.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
A. umarła bardzo niedawno, a ja coraz wyraźniej widzę, że nie zapytałam. Wiem tylko, że wojna to była wieczna tułaczka. - Wojna, kupa dzieci, brak pracy. Co się dziwisz? - podsumowywała niezwyczajnym dla niej, kolokwialnym językiem. Kiedy wreszcie jej rodzice osiedli w Samborze, mężczyźni zostali uwięzieni w ukraińskim obozie, gdzie panowały głód i choroby. Kobiety zostały w domu, żywiąc się kleikami z sokiem malinowym, i wszystkie przeszły szkarlatynę, czy też tyfus. - Co w wojennym czasie działo się na wsi kresowej? - J. choć była młodsza, wiedziała więcej, choć jej relacje obejmują jeszcze wcześniejsze dzieje. Opowiadała, że koło wioski rozgrywały się krwawe bitwy, po których "Austriaków kładli do grobu jak śledzie. Jak śledzie". Potem, po latach mogiła się zapadła, krzyż wklęsł, i mieszkańcy bali się tamtędy przechodzić nocą. A jak szli, odmawiali pacierze..
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
To wiem, bo nagrałam. Poza tym, ciągle pytam. Bo obydwie, A. i J., zostawiły mi, jak się okazało, więcej zagadek niż danych. Na przykład, opowieść o bohaterskiej Ukraińce, która ratowała polskiego oficera. To mi też opowiedziała J. Mówiła, że ten żołnierz uciekł ze szpitala polowego i doszedł go gospodarstwa rodziny G. Młoda kobieta przyjęła go i razem z mężem wykopali mu schronienie w najbardziej odrażającym miejscu, czyli pod latryną. Taki dół. Tam przechowali go, jak długo była potrzeba. Po wojnie oficer wrócił do Krakowa. A pani G. dostawała dożywotnio rentę. J. mówi, że przyznano jej Virtutti Militari. Kilka dni temu opowiedziałam to jednej ze Starych Bab, i ona potwierdziła, że to jedyny order, który wiąże się z takim uposażeniem. Ale kiedy to było, jaki szpital i co to był za żołnierz? Tego J. już nie umiała powiedzieć.
 
 

- A, nie! To jeszcze nie wszystko. Jak echo mam w uszach żwawy śpiew męża A. przy smarowaniu chleba masłem: "Bolszewika goń, goń! Bolszewika goń!".

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Kultura