Sosenka Sosenka
37
BLOG

Drogowskazy

Sosenka Sosenka Kultura Obserwuj notkę 11

Do niedawna u Włóczykija wisiała na karniszach tabliczka: "Rozdroże pod Cichą Równią 943 m n.p.m". Znalazł ją kiedyś w wietrznym, złotym listopadzie, kiedy akurat remontowano szlak w Górach Izerskich.     Włóczykij najbardziej lubi drogowskazy nie całkiem czytelne, pokryte łuszczącą się szarą farbą. Takie, które prowadzą może do miejsc nieznanych i rzadko odwiedzanych. Stojąc pod słupkiem, domyśla się, że za drugim zakrętem tej drogi szlak odbije do niewielkiego zagajnika, ale zarośniętego pokrzywami po pachy. A kiedy skończy się gąszcz chwastów, to Włóczykij wyjdzie na polanę, ze stojącym na niej opuszczonym domem. Będą tam spłukane przez deszcz i wyprażone przez słońce deski, fragmenty płotu. I chociaż to widok smutny, Włóczykij lubi odwiedzać opuszczone miejsca, tak jak opuszczonych ludzi. Bo myśli, że ta wizytą w jakimś sensie dopiero je/ich nazywa, czyli pozwala im istnieć.. Kiedy był mały, wzruszał się głupim stłuczonym kubeczkiem, który miał iść do wyrzucenia. To teraz śledzi miejsca, które jego zdaniem, potrzebują dotyku stopy, dłoni i wzroku.     Najlepsze drogowskazy prowadzą akurat w tę stronę, w którą pójdzie się, "ale następnym razem". Ciekawe, że najczęściej to jest szlak zielony (czerwone są zwykle główne) albo krótki i ostry czarny (łącznikowy). Patrząc na tabliczkę "Dolina Beczkowskiego Potoku" albo "Smerek", albo też "Zawory", Włóczykij czuje łaskotanie w żołądku. Jest zachwycony, kiedy na drzewie jest kilka szlaków w pięciu kolorach, a słupek, z powodu umieszczonych na nim sześciu tabliczek, przypomina wiatrak. Wtedy zrzuca plecak i z lubością analizuje, w którą stronę mógłby teraz powędrować, w całkowitej wolności, żeby spotkać nową przestrzeń i może znaleźć to, za czym podąża.     Idąc długo bukowymi szczytami, odkrywa drogowskazy w środku lasu, przystaje i dziwi się, że w ogóle istnieje "Nowy Sącz 2, 5h", albo "Gorlice PKP". A na dole, kiedy rano drepce asfaltem przez różne "krzyżówki" i "szkoły", nie może pojąć, że za trzy godziny będzie patrzył na to z wysokości 900 m. Bo przecież droga idzie łagodnie i leniwie przez pole.. Przy okazji Włóczykij uczy się historii, bo te tabliczki są czasem naprawdę zabytkowe. Mówią na przykład o nieistniejącej linii kolejowej ("Kowary PKP") albo o zniszczonej wsi ("Łopienka"). Czasem są.. nietypowe i koszmarnie wesołe, jak te we Wrocławiu: "Urząd Pracy w prawo, Lotnisko prosto" (skrzyżowanie Wiśniowej z Powstańców) albo "Szpital Chorób Płucnych w lewo, Cmentarz Grabiszyński w prawo" (skrzyżowanie Klecińskiej z Grabiszyńską). Ale zawsze prowadzą do następnego punktu, gdzie Włóczykij znowu nie będzie miał spokoju, bo tam rozchodzą się kolejne drogi..

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Kultura