Niepostrzeżenie, bez fajerwerków, chyba że za takie uznamy gigantyczne rekordy zakażeń w USA i krajach E. Zach., tydzień temu minął rok od rozpoczęcia w Polsce - i większości krajów UE - kampanii szczepień przeciw sc-2. Zastanawiać może to, dlaczego z tej okazji przedstawiciele koncernów farmaceutycznych w Polsce, Ministerstwo Zdrowia, Rada Medyczna przy Premierze RP, media, politycy niemal wszystkich partii, którzy wciąż - delikatnie mówiąc - namawiają do POWSZECHNYCH (a niektórzy także obowiązkowych) szczepień nie pokusili się o jakieś drobne podsumowanie tego "roku ze szczepionką". Nie robią tego przez skromność? Nie chcą się chwalić osiągnięciami ostatniego roku?
Szczepionka jest dobra na wszystko
A rok był naprawdę ciekawy i wielce pouczający. Zaczął się od "światełka w tunelu" Premiera Morawieckiego. I trudno w tym przypadku mieć jakiekolwiek pretensje, że Premier okazywał swoją nadzieję i wiarę w szczepionkę, że doprowadzi ona do końca tę epidemię, która przez blisko rok (wtedy) stawiała nasze życie na głowie. Po niespodziewanym koszmarze "drugiej fali" trudno było nie wyczekiwać szczepionki jak zbawienia
Dziwić jednak może coś innego. Szczepienia z początkowego "światełka w tunelu" stały się bardzo szybko "jedyną drogą na powrót do normalności". Nie przewidziano i nie przygotowywano żadnej racjonalnej alternatywy lub przynajmniej równoległych (awaryjnych) "dróg pobocznych" w postaci systematycznego, powszechnego zwiększania naturalnej odporności społeczeństwa, poszukiwania tanich, powszechnie dostępnych leków, wdrażania/edukacji kadr medycznych do bardziej skutecznych procedur leczenia osób w ciężkim stanie, itd. Program szczepień stał się nagle niekwestionowalną doktryną medyczną na miarę nowej religii. "Nie będziesz miał innych lekarstw i procedur medycznych przed szczepionką" - mówiło jej pierwsze przykazanie.I rzeczywiście, jej "apostołowie" postarali się by inne lekarstwa powszechnie dostępne nie były. Co najwyżej pokątnie uprawiano gdzieniegdzie tępiony kult Amantadyny.
https://radio.lublin.pl/2021/05/sportowcy-szczepienie-sie-jedyna-droga-powrotu-do-normalnosci/
W mediach od początku dominowała jedna totalna, radosna narracja, którą Minister Niedzielski "wyśpiewywał" w takt przeboju Kabaretu Starszych Panów:
"Szczepionka pomoże na wiele, na co dzień jak i na niedzielę, na to żebyś ty patrzał weselej - szczepionka, vaccine, der spritz!"
W mediach słuchaliśmy na okrągło o "powrocie do normalności", o "drzwiach do wszystkich drzwi", o "odpowiedzialności na ostatniej prostej"...Zresztą co będę opowiadał - przeżyjmy to jeszcze raz:
https://www.gov.pl/web/szczepimysie/spoty-promocyjne
Wobec zauważalnej od początku rezerwy do szczepień, znacznej części społeczeństwa, Pan Minister Zdrowia uderzał czasem w bardziej podniosłe tony w rytm starego przeboju zespołu Dezerter:
W przyszłość rodacy , Zbudujemy nowy świat
Wszyscy do szczepień, Jeszcze tylko parę lat
Połączmy nasz wysiłek, Zjednoczmy wszystkie siły
Ojczyzna, ojczyzna czeka na ciebie , Antyszczepie miły
https://www.youtube.com/watch?v=Sz7Jb85wuCk
Jednak Antyszczepy odpowiadali Panu Ministrowi dość stanowczo i także słowami przeboju zespołu Dezerter:
Zostawcie mnie , Odczepcie się
Mam to co mam , Chcę czego chcę
Zostawcie mnie , Odczepcie się
Nie myślę tak jak wy , Jestem inny niż wy
Nic mnie nie obchodzą , Wasze myśli i sny
https://www.youtube.com/watch?v=6U3ln7JE4BU
Kiedy "jedyna droga" staje się ślepą uliczką
W lecie już, po doniesieniach epidemicznych z Izraela, USA i kilku krajów europejskich, zaczynało być coraz bardziej widoczne, że "jedyna droga" staje się ślepą uliczką a nie wyjściem z epidemii. W Polsce widoczne stało się to gdy MZ zaczęło w końcu publikować dane dotyczące zakażeń i zgonów wśród osób zaszczepionych. Przyjrzyjmy się danym za ostatni miesiąc: od 1 do 28 grudnia.
Zarejestrowano w tym czasie 3081 zgonów wśród zaszczepionych. To około 50% więcej niż w listopadzie. To także - jak łatwo policzyć - średnio około 110 zgonów dziennie. Może ktoś powiedzieć, że to mało. Warto w takim razie dodać, że w Wielkiej Brytanii, średnia 7-dniowa liczba zgonów 28 grudnia wynosiła 84 przypadki. W Polsce zatem mamy o 40% większą liczbę zgonów osób zaszczepionych z powodu covid-19 niż łączna liczba zgonów w UK. To mało?
Zgony osób zaszczepionych stanowiły 27% wszystkich zgonów covidowych odnotowanych w grudniu. Średnia wieku tych osób (zaszczepionych ) wyniosła 76 lat
U 75% z osób zaszczepionych, które zmarły w grudniu z powodu covid-19, odnotowano choroby współistniejące.
W grudniu odnotowano także zgon 8 474 osób niezaszczepionych. Zgodnie z danymi Ministerstwa Zdrowia około 70% z tych osób obciążonych było "chorobami współistniejącymi".
Średni wiek osób niezaszczepionych umierających w grudniu z powodu covid-19 to 75 lat.
Jak zatem wynika z danych i częstych dziennych sprawozdań rzecznika MZ i powtarzających te komunikaty mediów: na covid umierają blisko 80- letni, zaszczepieni staruszkowie, obciążeni chorobami współistniejącymi i 75-letni "młodzieniaszkowie" (średnio - arytmetycznie) no cóż...także w większości obciążeni tymi chorobami.
Warto jeszcze dodać, że wcześniejsze zgony "nieszczepów" - jak troskliwie i czule określa się te osoby w pewnych wielce uczonych i "postępowych" kręgach - wcześniejsze o AŻ o 12 miesięcy, dotyczą głównie mężczyzn. Tak się składa, że kobiety nie są wrażliwe na wspaniały dar cywilizacji i medycyny jakim jest szczepionka na covid-19 i nie odnoszą z faktu zaszczepienia korzyści w postaci dodatkowych lat przeżytych w zdrowiu. Wiek kobiet zaszczepionych i nieszczepionych, umierających z powodu c-19, jest identyczny i wynosi 78 lat. Różnica w średnim czasie życia osób zaszczepionych i nieszczepionych bierze się ze średniego wieku zgonów mężczyzn, który dla zaszczepionych wynosi "AŻ" 75 lat a dla "nieszczepów" lub "antyszczepionkowców" (jeśli ktoś woli to określenie) wynosi "tylko" 72 lata.
Zatem, mówiąc językiem Ministra A. Niedzielskiego i jego rzecznika (oraz wielu osób powtarzających za nimi), szpitale wypełnione są młodymi, umierającymi 72 letnimi "antyszczepionkowcami", z których tylko 70% ma choroby współistniejące. Czy zatem nie powinniśmy wrócić do pomysłu głoszonego przez wielu lekarzy i innych światłych obywateli, by te nieodpowiedzialne "nieszczepy"płaciły za swoje leczenie? Wszak - przez swoją nieodpowiedzialną postawę - "zajmują miejsce innym, bardziej potrzebującym pacjentom"...
Wróćmy jednak do tych "chorób współistniejących". Trudno, podawane przez przedstawicieli MZ, dane o tych chorobach traktować w pełni poważnie. Gdy przyjrzymy się dokładniej różnicom w poszczególnych województwach, to okaże się, że u prof. Simona, na Dolnym Śląsku, tylko 32% osób zaszczepionych (zmarłych z powodu covid)) miało choroby współistniejące i 36% nieszczepionych, w Warmińsko - Mazurskim z kolei 55% zaszczepionych i 66% nieszczepionych (tu też odnotowano największą różnicę wieku zgonu wśród osób nieszczepionych i zaszczepionych 76-72 lat) poza covidem cierpiało na inne dolegliwości, w Podlaskim zaś u 99% zaszczepionych i 89% "nieszczepów" odnotowano "choroby współistniejące". Jak widzimy, co województwo to inne "prawidłowości", wynikające najprawdopodobniej z zupełnie różnych procedur dotyczących badań dodatkowych pacjentów i odnotowywania ich wyników w statystykach zgonów.
Przejdźmy zatem do kwestii zakażeń. Z codziennych doniesień mediów wiemy dobrze, że "zakażają się niemal wyłącznie "nieszczepy", bo szczepionka niemal perfekcyjnie chroni tych którzy "wykazali się odpowiedzialnością za siebie oraz innych". Media niemal codziennie donoszą o mikroskopijnej liczbie zaszczepionych, którzy nie obronili się przed sc-2. Na przykład taki komunikat z połowy listopada:
"Zaledwie 0,77 proc. w pełni zaszczepionych zostało zakażonych. Od momentu rozpoczęcia szczepienia drugą dawką 8,6 proc. zakażeń stanowili w pełni zaszczepieni" - poinformowało MZ.
https://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/8295874,szczepionki-covid-19-skutecznosc-ministerstwo-zdrowia.html
Albo taki komunikat z początku grudnia: Zaledwie 1,41 proc. w pełni zaszczepionych zostało zakażonych. Od momentu rozpoczęcia szczepienia drugą dawką 13,5 proc. zakażeń stanowili w pełni zaszczepieni" - poinformowało MZ.
To powtarzane 0,17%, 0,77% lub 1,41 % ma dowodzić niezwykłej skuteczności szczepionki...ale w październiku i listopadzie 2020 roku jakoś trudno było usłyszeć, że zakaziło się "zaledwie" 650 tys. osób - to jedynie 1,8% populacji z naturalną odpornością.
Dla tych, którzy przyzwyczajają się do tych jednoprocentowych komunikatów o zakażeniach zaszczepionych pewnym z zaskoczeniem mogą być dane mówiące, że w grudniu, spośród 511 tyś zakażonych sc-2 ponad 40% stanowiły "osoby w pełni zaszczepione" (blisko 215 tys. osób). A osoba "w pełni zaszczepiona" (w definicjach MZ) to nie jest ktoś po jednej dawce szczepionki ani nawet po dwóch. Osobą zaszczepioną jest pacjent po 2 tygodniach od 2 zaszczepienia. Osoby zakażone, które przed tygodniem miały drugą dawkę wliczane przez to są do - rozciąganej jak tylko można - kategorii "nieszczepów".
Ponadto liczba osób zaszczepionych i zakażonych wciąż jest zaniżana przez praktykę rzadszego kierowania na testy stwierdzające zakażenie sc-2 przez zakażonych, na którą to praktykę wskazywali niektórzy lekarze i dziennikarze:
Objawy miałem klasyczne - gorączka, silny ból głowy, gardła. Duszący kaszel i katar, fontanna z nosa dosłownie - opowiada mężczyzna. W związku z objawami umówił się na wizytę do lekarza. - Pani doktor osłuchała, nie zaglądała w gardło. Nie zmierzyła temperatury. Zapytała, czy i kiedy byłem szczepiony, zgodnie z prawdą powiedziałem, że jestem kilka miesięcy po drugiej dawce. Stwierdziła wówczas, że nie ma sensu wykonywać testu w kierunku koronawirusa, skoro jestem po szczepieniu - mówi pacjent.
Dziennikarze o komentarz w tej sprawie prosili także prof. Horbana, który powiedział
- Osoby, które mają objawy kliniczne sugerujące infekcje górnych dróg oddechowych, powinny mieć wykonany test antygenowy czy nawet PCR. Jestem zdziwiony, że lekarze mogą tak postępować. Nie powinni tego robić - skomentował w rozmowie z Interią .
Jak widzimy prof. Horban był "zdziwiony". Z kolei my możemy dziwić się zdziwieniem prof. Horbana, gdyż nikt nie zrobił więcej dla upowszechnienia przekonania, że "zaszczepieni nie będą zakażać, gdyż nie będą chorowali na covid".
Warto może jeszcze na zakończenie prezentacji danych dodać iż województwami, w których było najmniej zakażeń w grudniu były te najsłabiej zaszczepione: podlaskie 7,5 tys, lubelskie 15,6 tys, podkarpackie 17,7 tys. Za to w woj mazowieckim zakażeń było 74 tys, w Śląskim 69,5 tys., Wielkopolskim 52 tys.
Ministerialna promocja szczepień wprowadzająca w błąd
Podsumowania "roku ze szczepionką" będą mieć oczywiście różne treści. Jednak jedną z cech tego podsumowania musi być konkluzja, wniosek, że ostatni rok zmagań z epidemią sc-2 był rokiem gigantycznej kampanii reklamowej szczepień przeciw c-19, w którą zaangażowano ogromne środki i siły, kampanii reklamowej, która w konsekwencji okazała się - w znacznym stopniu - wielką kampanią wprowadzającą konsumentów w błąd, obiecującą właściwości jakich te szczepienia nie miały i właściwie mieć nie mogły (uzyskanie odporności populacyjnej za pomocą szczepień i wyjście z epidemii). Kampania ta już od początku (a na pewno po pojawieniu się doniesień o poważnych efektach ubocznych szczepionek, które nie były uwzględnione w ulotce preparatu) powinna być zakazana lub ograniczana przez Głównego Inspektora Farmaceutycznego. Przypomnijmy, że pojęcie promocji, która wprowadza w błąd polega nie tylko na prezentowaniu nieprawdziwych informacji ale również informacji niejasnych, które odbiorca może interpretować w różny sposób. Przyczyną takiego stanu rzeczy może być używanie wyników badań, obliczeń lub wyrażeń niejednoznacznych, które mogą wywoływać mylne wrażenia u odbiorcy. Reklama wprowadzająca w błąd to (zacytujmy):
"reklama posługująca się określeniami wieloznacznymi, gdzie odbiorca może odnieść mylne wrażenie co do reklamowanego leku, mimo że informacje zawarte w reklamie są obiektywnie prawdziwe. Istotny jest tutaj kontekst w jakim te informacje są przekazywane oraz to w jaki sposób odbierają je przeciętni adresaci reklamy, przy czym ciężar udowodnienia prawdziwości danej okoliczności spoczywa na reklamującym;"
Wprowadzenie w błąd polega zatem na wywołaniu u nabywcy niezgodnego z rzeczywistym stanem rzeczy przeświadczenia i wyobrażenia o towarze lub usłudze. Przy ocenie tego czy kampania promocyjna może wprowadzać w błąd kluczowe jest to w jaki sposób dany przekaz odbiera tzw. przeciętny konsument, zwłaszcza gdy jest to reklama leku, a konsumentem jest osoba starsza lub chora, kierująca się obawą o swoje zdrowie i życie.
W swojej praktyce GIF wielokrotnie zakazywał emisji reklam leków wprowadzających konsumentów w błąd, sugerujących skuteczność, których nie miały.
Za niedopuszczalną uznawał także GIF reklamy zawierające sformułowania zapewniające o bezpieczeństwie stosowania danego leku. Przyjmując, iż każdy produkt leczniczy posiada pewne działania niepożądane lub przeciwwskazania stosowania, gwarantowanie jego absolutnego bezpieczeństwa jest uważane za wprowadzające w błąd. Czy szczepionka przeciw c-19 prezentowana jako "w pełni bezpieczna", bez wyników badań na większych próbach, do których dostęp mieliby niezależni badacze, nie wprowadzała nas wszystkich w błąd?
https://ruj.uj.edu.pl/xmlui/bitstream/handle/item/38039/walczak_normatywne_ograniczenia_reklamy_produktow_leczniczych_2016.pdf?sequence=1&isAllowed=y
Pozostaje jeszcze oczywiście pytanie o przyszłość. Czy rok 2022 będzie w Polsce "rokiem szczepionki obowiązkowej"?
Dane dotyczące epidemii w grudniu pochodzą ze strony:
https://basiw.mz.gov.pl/index.html#/visualization
Komentarze