Trener Czesław Michniewicz i piłkarze Legii przed meczem ze Spartakiem Moskwa, fot.  	PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV
Trener Czesław Michniewicz i piłkarze Legii przed meczem ze Spartakiem Moskwa, fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV

Mecz Legia Warszawa - Spartak Moskwa. Gol, który upokorzył Rosjan

Redakcja Redakcja Legia Warszawa Obserwuj temat Obserwuj notkę 9
Po blisko pięciu latach oczekiwania w przedpokoju, piłkarze Legii wrócili na międzynarodowe salony i dziś w Moskwie, w pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Europy mistrzowie Polski zmierzą się ze Spartakiem.

Gol Janusza Gola

Pierwszy raz w tych rozgrywkach warszawianie zagrali dekadę temu, po pokonaniu w 4. rundzie eliminacji... dzisiejszego rywala. Bramkę na 3:2 dla Legii zdobył wtedy na Łużnikach Janusz Gol. Dzisiejszy lider Górnika Łęczna tak wspomina tamten mecz i przeciwników ze wschodu.

Bramka zdobyta przez Janusza Gola 25 sierpnia 2011 roku zapewniła mu miejsce w historii warszawskiego klubu i... sercach kibiców. To wtedy, na trybunach stadionu na Łużnikach, powstała przyśpiewka, która przetrwała te wszystkie lata. - Nawet dziś, kiedy jestem w stolicy, zdarza się, że mijający mnie na ulicy kibice zanucą tak, żebym słyszał „Janusz Gol ole, ole, ole” - śmieje się pomocnik.

Polecamy:

Najważniejsza bramka w karierze

Gol twierdzi, że trafienie w rewanżu ze Spartakiem było najważniejszym w jego klubowej karierze. - To był wyjątkowy czas, wyjątkowy mecz i wyjątkowy moment. W pierwszym meczu na własnym boisku po dwóch celnych strzałach Miro Radovicia zremisowaliśmy 2:2. Rozegraliśmy niezłe zawody, byliśmy dla Rosjan równorzędnym rywalem, ale i tak przed drugim starciem w Moskwie to „spartakowcy” byli uważani za faworytów. Wymiana ciosów trwała przez całe spotkanie. Dla nas gole zdobyli Michał Kucharczyk i Maciek Rybus, a dla „biało-niebiesko-czerwonych” bracia Kiryłł i Dmitrij Kombarow. Tuż przed naszą zwycięską akcją, ten pierwszy miał kapitalną okazję, żeby trafić, ale nie zamknął akcji. I wtedy poszła nasza kontra. Piłka trafiła na lewą stronę do Kuby Wawrzyniaka, ten dograł tak idealnie, że nie mogłem nie trafić. To była dla mnie szczególna bramka. Bo pierwsza w Legii, choć przy Łazienkowskiej byłem już blisko rok – wspomina Janusz Gol.

Kiedy piłka po jego strzale głową wpadła do siatki, Gol utonął w objęciach kolegów. Z gratulacjami na boisko wpadli nawet rezerwowi. - Nasz trener Maciej Skorża tańczył przy ławce, a szkoleniowiec gospodarzy Walerij Karpin aż trząsł się ze złości. Nie wierzył w to, co się stało – mówi nam Gol.

Rosjanie to świetni ludzie

Sędzia z Izraela Alon Yefet, co prawda, pozwolił jeszcze na wznowienie gry od środka, ale chwilę potem zakończył spotkanie.  Utonęliśmy w uściskach. Każdy gratulował każdemu. A potem zaczęła się zabawa w szatni. Chóralne śpiewy odbijały się od ścian pomieszczenia i rozchodziły po całym stadionie. Równie wesoło było w autokarze na lotnisko i w samolocie do Warszawy – wspomina pan Janusz. - A na Okęciu czekały na nas setki kibiców, którzy, mimo że to był środek nocy, zgotowali nam królewskie przyjęcie. Było co świętować, bo Legia po raz pierwszy w dziejach awansowała do grupy Ligi Europy. A dla mnie zaczął się kapitalny okres, bo cztery dni po starciu ze Spartakiem, w meczu przeciwko ŁKS Łódź, zdobyłem premierową bramkę dla Legii w Ekstraklasie – uśmiecha się Gol.

Dla Gola trafienie w Moskwie było trampoliną do silnej ligi rosyjskiej. Pograł w Warszawie jeszcze niespełna dwa lata i przeszedł do Amkara Perm. W zespole z miasta na granicy Europy i Azji pomocnik spędził pięć lat. - Na pewno moja postawa w dwumeczu ze Spartakiem miała spore znaczenie dla przenosin na wschód. Na naszych obu spotkaniach było pełno rosyjskich menedżerów, którzy mnie zapamiętali. To był szczęśliwy czas. Perm to ładne miasto, położone u stóp gór Ural. Liczy ponad milion mieszkańców. Grając tak długo w Amkarze, miałem okazję dobrze poznać Rosjan. To w świetni ludzie. Otwarci, weseli, chętni do pomocy. Wybieram się na rewanż ze Spartakiem na Łazienkowską, bo w drużynie z Moskwy występuje dziś dwóch moich bliskich kumpli z okresu wspólnej gry w Amkarze. To kapitan drużyny Georgij Dżikija i bramkarz Aleksandr Selichow. Chętnie się z nimi spotkam. Powspominamy... - twierdzi 8-krotny reprezentant Polski.

Legia nie jest gorsza

Dziś Spartak to słabsza drużyna niż ekipa sprzed dziesięciu lat. - Wtedy to był topowy zespół Premier Ligi. Dziś drużyna prowadzona przez Portugalczyka Rui Vitorię przechodzi przebudowę. Dlatego wywalczone w poprzednim sezonie wicemistrzostwo Rosji zostało przez kibiców odebrano jako duży sukces. Podopieczni Czesława Michniewicza muszą szczególnie uważać na napastników – Jordana Larssona, syna byłego gwiazdora Celtiku Glasgow i Barcelony – Henrika, oraz na Holendra Quincy Promesa, który po trzech latach i grze dla Sevilli i Ajaksu, wrócił do Spartaka. Uważam, że Legia i Spartak prezentują zbliżony poziom i warszawianie mogą przywieźć z Moskwy korzystny wynik. Stawiam na remis 2:2. W rewanżu przy Łazienkowskiej legioniści wygrają 3:2, czyli w tym samym stosunku, jak my przed laty w Moskwie. W ekipie mistrzów Polski najlepsze wrażenie sprawiają azerski atakujący Mahir Emreli oraz Luquinhas. Brazylijczyk potrafi jednym zagraniem zrobić na boisku różnicę. To szansa dla Legii – analizuje Janusz Gol, który w niedzielę razem z Górnikiem Łęczna w spotkaniu 8. kolejki Ekstraklasy zmierzy się... na wyjeździe z Legią.

Zobacz także: Legia poznała rywali w Lidze Europy. Szykują się świetne mecze z udziałem gwiazd

Piotr Dobrowolski

Czytaj w serwisie:

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport