Po meczu mogli się cieszyć tylko Senegalczycy, fot PAP/Bartłomiej Zborowski
Po meczu mogli się cieszyć tylko Senegalczycy, fot PAP/Bartłomiej Zborowski

Komentarze po porażce Polaków, Rosjanie blisko wyjścia z grupy

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 83

"Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem" - powiedział selekcjoner Adam Nawałka po tym, jak biało-czerwoni ulegli drużynie Senegalu 1:2. Bliscy awansu są za to gospodarze turnieju, którzy po zwycięstwie nad Arabią Saudyjską 5:0 pokonali Egipt 3:1.

Przegrana na mecz otwarcia

Polacy stracili bramki pechowo i po błędach. Zobacz relację z meczu.

Polacy nie przełamali złej passy w pierwszych meczach w mistrzostwach świata. To była trzecia z rzędu porażka, a szóste spotkanie bez zwycięstwa. Jedyny raz wygrali na inaugurację mundialu w 1974 roku, gdy w Stuttgarcie pokonali Argentynę 3:2.

- Musimy pamiętać o tym, że za kilka dni mamy kolejny mecz i musimy zebrać wszystkie siły, wydobyć maksymalnie potencjał. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, byliśmy w tym meczu drużyną słabszą. To pokazuje wynik. Nie ma co się na siłę bronić, że byliśmy więcej czasu przy piłce, czy mieliśmy inną przewagę statystyczną. Liczą się przede wszystkim bramki, a w tym drużyna Senegalu była lepsza - powiedział Adam Nawałka na antenie Telewizji Polskiej.

Selekcjoner biało-czerwonych nie ukrywa, że sytuacja Polski w grupie H nie jest najlepsza, ale to nie koniec: - Przede wszystkim liczą się punkty. My ich nie mamy, ale przed nami następne dwa mecze i musimy się do nich jak najlepiej przygotować. Wierzymy, że tak właśnie będzie - zaznaczył Nawałka.

Krytycznie ocenił występ także Robert Lewandowski. - Ciężko się gra, gdy dostaje się jedną, drugą taką bramkę, a później trzeba "gonić wynik". Myślę, że za mało próbowaliśmy. Chyba mieliśmy za mało odwagi, żeby zaryzykować. Graliśmy może za bardzo zachowawczo. A Senegal wyczekiwał na swoje okazje, choć nie stwarzał jakichś wielkich sytuacji – przyznał napastnik Bayernu Monachium.

Napastnik Bayernu Monachium wymienił również inne braki polskiego zespołu: - Nie graliśmy tak, jak potrafimy. Myślę, że brakowało ostatniego podania, w ogóle za mało było dokładnych dograń. Wielu elementów brakowało. Za dużo popełnialiśmy prostych błędów, a jak się je popełnia, wkrada się nerwowość. No i, jak wspomniałem, było za mało odwagi, żeby próbować. Nie powinniśmy się bać – dodał.

image

- Wiem, że stało się najgorsze, co może się stać na mistrzostwach świata – czyli kontuzja albo samobój. Niestety, przytrafiło mi się to drugie. Starałem się asekurować Wojtka Szczęsnego. Rywal nie uderzył dokładnie, nie zdążyłem położyć nogi idealnie. No i stało się… Później starałem się szybko wrócić do gry i pomagać. Drużyna walczyła do końca. Wiem, że nie mamy teraz dużo czasu, aby patrzeć do tyłu. Oczywiście musimy wyciągnąć wnioski z dzisiejszych błędów. Na pewno stać na dużo więcej – powiedział Thiago Cionek.

Do słabej gry przyznał się też Kamil Grosicki: - Mimo wszystko mieliśmy ten mecz pod kontrolą. W pierwszej połowie straciliśmy kuriozalną bramkę, w drugiej połowie znowu. I ciężko nam było cokolwiek zrobić. Mało tworzyliśmy z przodu sytuacji. Nie tak miało to wyglądać. Mieliśmy grać szybko, zmieniać strony. Mówiłem przed mundialem, że Senegal to najsilniejszy rywal w naszej grupie. Ale walczymy dalej. Teraz mecz z Kolumbią. Po dzisiejszym ciosie będziemy zdecydowanie mocniejsi w niedzielę - zapewnił.

Grzegorz Krychowiak ocenił swój występ: - Na pewno przed gwizdkiem sędziego byliśmy, może nie to, że pewni swego, ale wierzyliśmy w sukces. Mieliśmy skład, która pozwalał grać w piłkę. Choć ta agresywna gra przeciwnika uniemożliwiała nam utrzymanie się przy piłce, zwłaszcza w środkowej części boiska. No i wszyscy widzieliśmy, jak to się potoczyło. Żółta kartka w pierwszej połowie sprawiła, że musiałem uważać, aby nie dostać czerwoną.

Kolejny mecz Polacy rozegrają w niedzielę w Kazaniu z Kolumbią. Maciej Rybus mówi, że to spotkanie będzie dla nas jak finał. - Dwie drużyny, które przegrały pierwsze mecze, mają przysłowiowy nóż na gardle. Musimy zrobić wszystko, żeby liczyć się dalej w tym turnieju. Jesteśmy w stanie mentalnie się odbudować po tej porażce.

Nawałka nie ukrywa, że sytuacja Polski w grupie H nie jest najlepsza, ale nic jeszcze nie jest przesądzone. We wcześniejszym spotkaniu tej grupy Kolumbia niespodziewanie przegrała z Japonią 1:2.

- W szatni jest smutek, żal, nie tak wyobrażaliśmy sobie początek mistrzostw świata. W życiu jednak trzeba być optymistą i patrzeć do przodu. Płacz teraz nic nie pomoże. Trzeba wierzyć, że możemy zagrać inaczej, lepiej, bo dziś zabrakło trochę wszystkiego - siły, świeżości, może oczekiwanie było za długie, może nas ten pierwszy mecz trochę zaskoczył. Jestem prezesem PZPN i jestem z tą drużyną na dobre i na złe. Wygrywamy razem i przegrywamy razem, ale krytycy są od tego, żeby krytykować. Za pięć dni następny mecz i postaramy się wygrać - skomentował prezes PZPN Zbigniew Boniek.

Mecz Kolumbia - Japonia

image

fot. PAP/EPA/RUNGROJ YONGRIT
Spotkanie Kolumbijczyków z Japończykami w Sarańsku rozpoczęło się sensacyjnie. Już w trzeciej minucie Carlos Sanchez zatrzymał ręką dobitkę do pustej bramki Makoto Hasebe. Sędzia nie miał wątpliwości - podyktował rzut karny i ukarał Kolumbijczyka czerwoną kartką. "Jedenastkę" pewnie wykorzystał Shinji Kagawa.

Rywale wyrównali w 39. minucie, choć duża w tym zasługa japońskich piłkarzy, którzy tworzyli mur przy rzucie wolnym egzekwowanym przez Juana Fernando Quintero. Ten uderzył idealnie po ziemi, a piłka przeleciała pod nogami obrońców, którzy wyskoczyli do góry. Próbujący interweniować Eiji Kawashima złapał piłkę, ale już za linią bramkową.

W drugiej połowie Japończycy zdecydowanie dominowali. Umiejętnie zamknęli Kolumbijczyków na ich połowie i nawet pojawienie się na boisku Jamesa Rodrigueza i Carlosa Baccy nie zmieniło sytuacji.

Azjaci doczekali się gola w 73. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Yuya Osako głową skierował piłkę do siatki. Kolumbia miała praktycznie tylko jedną szansą, by wyrównać - w 77. minucie po sprytnym zagraniu piętą Jeffersona Lermy próbował strzelać Rodriguez, ale ofiarną interwencją zablokował go Osako.

Mecz Rosja - Egipt

image

fot.   PAP/EPA/GEORGI LICOVSKI
W ostatnim wtorkowym spotkaniu Rosja wygrała w Sankt Petersburgu z Egiptem 3:1. "Sborna" świetnie rozpoczęła drugą połowę, zdobywając w ciągu 15 minut trzy bramki. Najpierw samobójcze trafienie zaliczył Ahmed Fathi, a potem strzelili gole Denis Czeryszew i Artiom Dziuba. W 73. minucie honorową bramkę dla Egiptu zdobył z rzutu karnego gwiazdor Liverpoolu Mohamed Salah.

Po efektownej inauguracji mundialu na Łużnikach (5:0 z Arabią Saudyjską) gospodarze odnieśli drugie zwycięstwo i praktycznie są już pewni awansu do 1/8 finału. Odmienne nastroje panują w obozie "Faraonów", którzy ponieśli drugą porażkę. Wcześniej przegrali z Urugwajem 0:1.


źródło: PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport