Bolesław Głowacki Bolesław Głowacki
666
BLOG

Komorowski wystartuje w 2020?

Bolesław Głowacki Bolesław Głowacki Polityka Obserwuj notkę 9

To pytanie prześladuje mnie od wczoraj, gdy Komorowski przemówił na gali Studenckiego Koła Naukowego Historyków: bez kartki, bez żony u boku, bez pijarówki za plecami i bez błędów ortograficznych. Przeprowadzono mu skuteczny lifting i restart, adres kliniki Spa pożądany. Gorzej z treścią przemówienia. Wg Komorowskiego historyk to taki typ, który poradzi sobie wszędzie, nawet w więzieniu- w „strefie nudy” lubią gawędziarzy, jak nawiązał do swojej miesięcznej odsiadki w Ciechanowie. Następnie zdezawuował zawód mówiąc, że gawędził tam przede wszystkim o zwierzętach: taki koń to pożyje ze trzydzieści lat; żółw żyje nawet 200 lat, więc dobrze wziąć go na włam, a w razie wpadki weźmie wszystko na siebie, co to dla niego 2 lata odsiadki. Dopiero na drugim miejscu więziennego rankingu były „opowieści o królach”. Skoro nawet Obamę Komorowski czarował myśliwskim bigosem, można stwierdzić, że repertuar nie zmienia mu się od wielu lat (40) i współczuję studentom Collegium Civitas. Jedynym zgrzytem frustracji był wątek pięknych „czasów, gdy historycy sprawowali cztery najważniejsze stanowiska w Państwie: Prezydenta, Premiera, obu Marszałków”. Ja też jestem zdania, że historycy stanowią zakałę władzy III RP.

Popis służalczości dali tzw. historycy zawodowi. Z ośmiu prelegentów tylko troje nie cytowało „Pana Prezydenta”, z czego dwóch przemawiało przed nim, a ostatni zapraszał na „skromny poczęstunek”. Po Sali teksty nie krążyły, tych sześciu musiało notować na gorąco i przerabiać swoje teksty pod publiczkę („pod salonik”). Dwoje najstarszych uparcie wracało do wątku „takie to były specyficzne czasy”, chociaż aktualnych studentów siedziało na Sali cztery razy mniej niż pamiętających komunę i w zdecydowanej większości bawili się smartfonami. Odniosłem wrażenie, że nie jedna tajemnica z lat 60-tych jeszcze wypłynie.

Na koniec zlecieli się znani pieczeniarze F. i P. Mimo mentalnej bliskości z Prezydentem nie raczyli zjawić się na 15.00, aby posłuchać jego przemówienia, ani na 16.00 pokpić z panelu, tylko na 16.30, gdy poczęstunek zbliżał się wielkimi krokami. Gdy doczekali się głównego punktu uroczystości, wzięli w nim udział z całych sił, w tym IPN to historyków głodzą. Wątpię, aby byli oni zaproszeni, po prostu korzystają z każdej okazji zjedzenia poza domem, jak operatorzy kamer w trzeciej godzinie imprezy napychający kieszenie i torby cytrusami.

Natomiast przed budynkiem Instytutu Historycznego UW zgromadziło się kilka osób zaproszonych na galę, ale tak dbających o swoją dobrą opinię, że nie zaryzykowali sesji zdjęciowej na jednej Sali z Komorowskim. W kuluarach mówiło się także, że ten sam komfort zapewniono Komorowskiemu i nie zaproszono działaczy SKNH, którzy obecnie zmienili ławki na rządowe.

 

Podzielę się refleksjami ze spacerów po Warszawie

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka