Ostatni rok urzędowania Chanki jest pełen niespodzianek. Zażartuję, że jej pracownicy czytają mój blog i wyciągnęli wnioski z notki dotyczącej godziny spędzonej w autobusie miejskim- u mnie 25.11 ub. r. Narzekałem wtedy, że kilka razy mogłem zmienić środek transportu, gdybym wiedział, co się dzieje. Powątpiewałem, czy sam kierowca autobusu wiedział.
A tu nagle "Dobra zmiana" w Warszawie! Nie uwierzyłem, jak wczoraj rano, w 7-demce przemówił do pasażerów sam motorniczy. Ostrzegł, że zmienia trasę i skręci z Grójeckiej w Banacha; dodał, że wszystkie tramwaje są w tej samej sytuacji, bo na Korotyńskiego była kolizja.
Jestem szczęśliwy (przez wczorajsze 10 minut), że władza nauczyła się wreszcie myśleć o pasażerach, a nie kierowcach w długiej podróży.
Szkoda tylko, że nauka ta trwała całą dekadę. Jeszcze kilka kadencji Chanki, a reprywatyzacja nie byłaby "dzika".
Inne tematy w dziale Polityka