Prezydent jeździ po kraju i... kontroluje szpitale. Jakoś nie słychać, że wzywa Polaków, aby unikali podróży. A z zagranicy ma wrócić paręnaście tysięcy rodaków, którzy by powinni się zaraz zamknąć w domach na dwa bodaj tygodnie. Na razie było tylko parę setek takich “szczęśliwców”. Może się więc okazać, że do świadomości obserwujących głowę państwa przyjezdnych nie dotrze wieść o specjalnych zarządzeniach władz.
O ile w ogóle powrócą. Bo arbitralna i z zasady nie konsultująca niczego władza nagle odcięła nas od zagranicy niczym jakaś Ameryka. Ona bez ostrzeżenia potraktowała nas identycznie, jak nielubianą za oceanem Europę. Tyle że do Stanów się jeździ, a do Polski wraca. Całe więc rzesze nieszczęśników w USA próbują daremnie porozumieć się z LOT-em, aby ustalić co zrobić z wykupionymi, a niepotrzebnymi nikomu biletami powrotnymi. W hiszpańskiej Maladze utknęła reprezentacja górskich kolarzy. Przynajmniej mają rowery. Nasza konsul w Tunezji doradza aby Polacy co prędzej uciekali do kraju. Czym? Może latającym dywanem.
Ale los podróżników to jedna sprawa. Jak pisze świetnie zorientowany w prawie mecenas Giertych “Polska Konstytucja i ustawy nie przewidują żadnej roli Prezydenta RP w zwalczaniu epidemii. Jeżdżenie po szpitalach i udawanie, że PAD coś tam sprawdza jest zwykłym robieniem kampanii wyborczej. I narażaniem osób, które spotykają się z PAD i jego ochroną”. Tomasz Lis w tym kontekście pyta “Czy dobrze rozumiem, że jest dziś w Polsce jeden człowiek, którego ograniczenia narzucone słusznie wszystkim, nie obowiązują”? Ale trzynastu ozdrowieńców, czyli osób u których ustąpiły objawy, to jednak dobra wiadomość. Tylko komu to zawdzięczają?
Dzieją się też rzeczy jeszcze bardziej dziwne. Maciej Lasek stwierdza, że "Agata meble" przekazuje milion zł na walkę z koronawirusem, szpital w Zielonej Górze sam szyje maseczki ochronne, a rząd w tym czasie ogłasza przetarg na zakup 280 limuzyn. Niepojęte! Władza bowiem zamierza kupić 210 luksusowych samochodów osobowych a 70 wypożyczyć. Wśród zakupionych ma być 26 aut elektrycznych.
Może nareszcie. Tyle tylko, że jak się z pieniędzmi na zwalczanie koronawirusa spóźnią podobnie jak z wprowadzaniem elektrycznego taboru, to będzie raczej po herbacie.
Na razie rozwój wypadków sugeruje bałagan, co przeczy oficjalnej propagandzie. Może dobrze by było, aby sobie władza już uświadomiła konieczność spójnego działania?