Stary Stary
448
BLOG

Meksyk

Stary Stary PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Robi się coraz ciekawiej: pan Mejza, minister w rządzie PiS, szantażuje politycznie Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli Kaczyński to zniesie to znaczy, że oni już naprawdę na oparach lecą [Bartłomiej Sienkiewicz].

Ozdrowieniec, biorący również udział we wczorajszym briefingu Łukasza Mejzy, wstał przed kamerami z wózka inwalidzkiego. Dowodził w ten sposób skuteczności meksykańskiej medycyny, która go uwolniła od nieuleczalnej i śmiertelnej przypadłości neurologicznej.

Firma więc, która nie podjęła działalności, uratowała jednak i to w Meksyku, swego współwłaściciela od obłożnej choroby. Nie tylko w świecie tego nie potrafią, ale nawet uważają za szkodliwą zastosowaną tam kurację. Tak to przedstawia Szymon Jadczak, dziennikarz, który jako pierwszy opisał sprawę w Wirtualnej Polsce.

Mimo tego, pod pozorem oferowania innym chorym podobnej możliwości, poseł i założyciel rzeczonego przedsiębiorstwa został, jak wczoraj mówił, poddany największemu atakowi politycznemu od 1989 roku. Od jego bowiem głosu zależy większość PiS-u, propolskiego ugrupowania w Sejmie.

Nadal bowiem TVN pokazuje nagrania relacji rodziców nieuleczalnie chorych dzieci. Mówią tam, że bezskutecznie, ale obecny poseł proponował im rzekomo niegdyś za niemałe pieniądze meksykańską, niezawodną jakoby kurację. W dodatku kontrola poselska miała wykazać, że Łukasz Mejza, już jako wiceminister nie podpisał od początku urzędowania żadnego dokumentu.

Ponieważ protagonista wczorajszego briefingu nie odpowiadał na pytania dziennikarzy, nadal istnieje mnóstwo poważnych wątpliwości i jeden pewnik. Suweren uważa PiS za formację propolską. Nadal więc pozostaje problem wiarygodności przedstawionej na briefingu tezy. Można to różnie uzasadniać. Jej dowód był jednak prowadzony zgodnie z szesnastym sposobem, opisanym w Erystyce Schopenhauera jako argumentum ad hominem. Chodzi o odwołanie się do nieprawdziwej wiedzy żelaznego elektoratu PiS.

Wszak to oczywiste dla każdego zwolennika dobrej zmiany, że PiS jest biało-czerwoną drużyną. Kiedy więc media nie zajmują się nieprawościami opozycyjnych polityków, a przypisują jakieś winy dobrozmiennym, nie mogą mieć racji. Są bowiem w ich pojęciu antypolskie, czyli nieuczciwe.

Tyle że się wczoraj okazało, iż nawet politycy dobrej zmiany nie tają swoich wątpliwości. I to jest tu właśnie znamienne. Zaczynają dostrzegać granice, których przekroczenie prowadzi w śmieszność. Odwoływanie się bowiem do mizernej wiedzy, kierującego się stereotypami suwerena, zmusza do udawania ignoranta.

Najwyraźniej objawia się instynkt samozachowawczy. Wybory więc blisko.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka