Statystyk Statystyk
527
BLOG

Kulisy negocjacji lekarzy rezydentów z rządem.

Statystyk Statystyk Służba zdrowia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Zanim nastąpiła ostatnia tura negocjacji z rezydentami rząd podobno nieoficjalnie porozmawiał z tatusiami, mamusiami, dziadkami, babciami i wujkami rezydentów. Jeśli ktoś nie wie, to tatusie, mamusie, czy wujkowie rezydentów to nie jest w polskiej służbie zdrowia byle kto. To głównie też lekarze, tylko przeważnie ci z „górnej półki”. Również biznesmeni, działający w branży zdrowia. Gdyby spróbować opisać jednym słowem tę grupę, to najwłaściwsze chyba by było określenie „milionerzy”.

To właściciele prywatnych klinik, zarabiających miliony dzięki kontraktom z NFZ, dyrektorzy szpitali, kierownicy klinik, instytutów, „szychy” w państwowych instytucjach.. Spotkanie według nieoficjalnych ale dobrze poinformowanych źródeł trwało nieco ponad 15 minut i przebiegło w wyjątkowo przyjaznej atmosferze. Podczas spotkania podobno mówił tylko przedstawiciel rządu, który w krótkim wystąpieniu  przedstawił stanowisko rządu oraz  jego prośbę. Przedstawiciel rządu miał poprosić zebranych luminarzy polskiej służby zdrowia, aby wyperswadowali swoim dzieciom, wnukom czy bratankom dalsze protesty. Przedstawiciel rządu stwierdził że rządowi bardzo zależy na wygaszeniu protestu. I jeśli protest będzie trwał i lekarze rezydenci zmuszą rząd do zwiększenia wydatków, to rząd będzie musiał dokonać bardzo surowego audytu wydatków w służbie zdrowia i prawdopodobnie jeszcze większego ograniczenia funduszy na kontrakty dla prywatnych szpitali klinik oraz przychodni.  Co więcej, ponieważ w budżecie brak pieniędzy na spełnienie żądań rezydentów, rząd żeby je spełnić będzie musiał dodatkowo i w trybie natychmiastowym odebrać szpitalom prawo do organizowania przetargów oraz przeprowadzić skrupulatny audyt szpitali państwowych celem znalezienia dodatkowych oszczędności. Po tym oświadczeniu przedstawiciel rządu jeszcze raz zaapelował o pomoc w rozwiązaniu konfliktu, podziękował za uwagę i wyszedł. Według naszego informatora przez chwilę na sali panowała cisza „jak makiem zasiał” , a następnie praktycznie wszyscy zebrani jednocześnie  sięgnęli po telefony i wybrali numery. Rozmowy się podobno zaczynały tak : słuchaj dziecko, musicie natychmiast zakończyc protest” i po krótkiej przerwie „później ci dziecko wytłumaczę dlaczego”. I w ten sposób, według naszego informatora jeszcze tego samego dnia Minister Szumowski mógł wyjść i oznajmić sukces w rokowaniach z lekarzami rezydentami.

 

I tak w jeden dzień się skończył protest lekarzy rezydentów. Wracają do roboty i jak pracowali po 400 godzin w miesiącu tak będą pracować dalej. Bo przecież  z dnia na dzień lekarzy nie przybędzie. I jak byli zmęczeni wcześnie tak będą dalej. Bo dodatkowe pieniądze przecież godziny nie skrócą. Jak godzina miała 60 minut przed protestem tak ma dalej po. Czyli rezydenci wycofali się i porzucili wydaje się najpoważniejszy argument, uzasadniający ich protest, że poprzez  prace ponad siły zagrożone jest bezpieczeństwo ich pacjentów. Jest to niepodważalny dowód, że argument był wydaje się całkowicie „dęty” i faktycznie to rezydentom tak zależy na bezpieczeństwie pacjentów jak na „zeszłorocznym śniegu”.  W tym momencie powstaje pytanie, ze jeśli lekarzom rezydentom , co udowodnili raczej zbyt mocno nie zależy na bezpieczeństwie pacjentów ( bo gdyby faktycznie zależało to nigdy by się nie zgodzili na powrót do pracy o 400 godzin miesięcznie), to o co tak naprawdę był ten protest? I kim oni w rzeczywistości są?.

Statystyk
O mnie Statystyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo