Maciej Rybiński na swoim blogu zachwala książkę F.A. von Hayeka „Konstytucja wolności”. Pozycję, którą Margaret Thatcher nazwała swego czasu programem jej rządu i która, wedle słów M. Rybińskiego, mogłaby zakończyć przeciwstawianie Polski solidarnej Polsce liberalnej.
Śledzę publicystykę „Ryby” od kilku lat i nie widzę w tej opinii żadnej poglądowej wolty. Jednak czytelnik „hip” „jest w szoku”. Pisze w swoim komentarzu, iż „Pan Maciej całkiem niedawno nie mógł się nachwalić budowniczych Polski solidarnej”. „Stary” zaś zwraca się do autora blogu: „ (...) o przewadze PiSowskiej wizji Polski pisze Pan nieszczerze”.
Mógłbym zaszokowanych i zdziwionych wpisów cytować jeszcze ze trzy tuziny, ale nie ma to sensu – te dwa przykłady dobitnie ilustrują to, co chcę przekazać. Nie przypominam sobie, by Maciej Rybiński pisał o „przewadze PiSowskiej wizji Polski” i „nie mógł się nachwalić budowniczych Polski solidarnej” (jeśli ktoś sobie jednak przypomina, to proszę o namiary na konkretne artykuły/felietony). Od kiedy pamiętam publicysta „Dziennika” jest gospodarczym liberałem – a fakt, że obwieścił niedawno „koniec Polski Michnika i Kiszczaka” świadczy tylko o jego poglądach na rolę, jaką w III RP odgrywało środowisko „Gazety Wyborczej”, nie zaś o jego członkostwie w PiS.
Problem w tym, że w Polsce nie można mieć własnego zdania – trzeba być koniecznie wyznawcą którejś z partii politycznych. Lecha Kaczyńskiego można albo wychwalać pod niebiosa, albo szczerze nienawidzić – nie wolno mu broń Boże przyznawać racji w jednych kwestiach, a ganić za poglądy na inne. Taka postawa budzi dysonans u obserwatorów życia publicznego, jaki u nowohuckiego bandziora wzbudziłaby odpowiedź na pytanie „Jesteś za Wisłą czy Cracovią?” brzmiąca „cenię umiejętności techniczne Pasów, ale są ostatnio w kiepskiej formie”. Na wszelki wypadek dobrze takiej mądrale spuścić łomot.
Dobrego komentatora poza warsztatem czyni umiejętność samodzielnego wyciągania wniosków bez względu na sympatie osobiste i partyjne. Z resztą, powiedzcie Państwo sami: czy do historii przeszli Jan Ciszewski i Dariusz Szpakowski – czy może ultrasi Cracovii Łysy, Siwy i Byku?
Inne tematy w dziale Polityka