stoję z boku i patrzę stoję z boku i patrzę
641
BLOG

Hospicjum Domowe

stoję z boku i patrzę stoję z boku i patrzę Kultura Obserwuj notkę 6

Przeczytałem wpis na blogu:

http://meister23.salon24.pl/43567,index.html

wpis jak wpis... odnieść się do niego nie mogę. Zmęczony głupstwami polityków, zastrzykami ze środkami poronnymi dla krów, podsłuchami, łapówkami etc. skasowałem telewizor. Ot, taki mój snobizm.... Wolny czas spędzam nad książką, nie oglądam "Zet jak zazdrość" a i o abonament nikt mnie nie ściga. Stąd o Panu Pośpieszalskim i Jego programie nic powiedzieć nie mogę*

Zaskoczył mnie (delikatne powiedziane) wpis Gieny, który przytaczam w całości:

"Hospicjum domowe czyli jak trzymając za rękę chorego pomóc mu przejść z tego świata na inny nie zapominając o niczym.

Piękny program, piękne otoczenie, piękne postacie, piękne myśli i cudowny przekaz miłości w rzeczy wydawałoby się najtrudniejszej w umieraniu.

Kto nie widział niech szuka na iTVP - może jutro już będzie."

Dlaczego odnoszę się do cudzego bloga i cudzych w nim wpisów?

To historia (z) mojego życia:

jest równo połowa pażdziernika, starsza kobieta (Moja Babcia) przewraca się na korytarzu. Z wielkimi bólami zostaje wywieziona przez karetkę pogotowia. Złamana kość udowa. Operacja trwa ponad dwie godziny. Złamanie zostaje zespolone specjalnymi metalowymi szynami. Każdy powie, że to normalna przypadłość u starszych kobiet - zwapnienie kości, osteoporoza. Babcia swoje wycierpi, "do wesela się zagoi"... Zalecenia lekarzy są następujące: rygorystyczne przyjmowanie preparatów wzbogaconych wapniem i dieta nabiałowa - bogata w wapń do odbudowy złamanej kości i białko do odbudowy mieśnia uda po operacji.. Po tygodniu karetka przywozi rekonwalescentkę do domu i...natychmiast następuje drugie złamanie! Tym razem ręki! To już dało lekarzom do myślenia. Po kolejnej opracji lekarze decydują o badaniu tomografem komputerowym oraz wykonaniu innych badań dodatkowych.

Po badaniu lekarz odpowiada" mam mieszane uczucia.niczego nie jestem jeszcze pewien". Chwila potem okazuje się, że to szpiczak mnogi. Najgorsze nowotworowe świnstwo jakie może przykleić się do człowieka - "nie widać" go na podstawowych wynikach krwi (OB, morfologia itp.) a także nie widać go na badaniach tomografem ( co widać po wyżej opisanym lekarzu...).

Leczenie osób to największy problem służby zdrowia. A leczenie osób w wieku podeszłym to problem do kwadratu. Największy szpital w regionie (szpital wojewódzki o uznananej, prasowej renomie) pozbywa się niewygodnych pacjentów (limity NFZu, procedury i inne tego typu brednie...). Zaczyna się listopad - Babcia trafia do domu. Następuje rodzinna "burza mózgów" - co robić? Poza Babcią jest Dziadek, którego też "trzeba ochronić"... W domu pojawia się specjalne łóżko ułatwające karmienie, podnoszenie, mycie itp. Pojawia się specjalny materac elektryczny zapobiegający odleżynom. Zapewnić trzeba "normalne" funkcjonowanie domu. Pierwszy pomysł to ogłoszenie prasowe i zatrudnienie jakieś pani do sprzątania domu i robienia najpotrzebniejszych sprawunków. Casting wypada katastrofalnie! Wszystkie panie sprawiają kiepskie wrażenie, niby chęci są szczere ale każda sprawia wrażenie jakby żadna z nich nigdy nie myła wanny, podłóg, jakby nigdy nie robiła zakupów. Zresztą bardzo szybko dochodzimydo wniosku, że sedes to potrafi umyć każdy z nas, a brakuje nam fachowej siły do bicia zastrzyków, walki z odleżynami itp. Wizyta w przychodni i walka z kierowniczką. Po walce udaje nam się załatwic dochodzącą siostrę. Pomimo wszelkich zabiegów i szczerych starań, pomimo rygorystycznego przestrzegania wszystkich lekarskich zaleceń stan Babci gwałtownie się pogarsza...Na Mikołaja Babcia traci już kontakt z rzeczywistością - nie poznaje osób, mówi od rzeczy, mówi "językami świata" -szepcze coś niezrozumiałego...

Do pomocy "siostry dochodzącej" przybrani zostają lekarze i siostry z hospicjum - to oni przejmują stery walki o Babcię. Lekarstwa, zastrzyki, kroplówki to ich domena."Siostra dochodząca" - brzydko to zabrzmi - staje się kobietą do towarzystwa. Przychodzi po to, by wypić kawę, by pogadać...Przychodzi rozładować coraz większe ciśnienie. I dobrze, że jest bo wielu z nas chodziłoby po ścianach...

Następuje Boże Narodzenie - Boże Narodzenie, którego nie da się zapomnieć. W największym pokoju wielkie, szpitalne łoże, szpitalny smrodek - dziwna mieszanina medykamentów, kroplówek itp. - oraz rodzina, która zjechała się z całej Polski. Przy dzieleniu sie opłatkiem wszyscy ryczeli jak bobry, przez gardło nic nie chciało przejść... A do dziś mam pod powiekami mojego Dziadka - cały wieczór krążył tam i z powrotem koło łóża - jak jeżyk wokół beczki: non-stop tup, tup...

Niby wszyscy pogodzeni z tym co nieuniknione ale każdy jest taki głupi, że chodzi na głos i powtarza "Będzie dobrze!" Nadzieja umiera ostatnia...

Ten szpiczak , to przyklejone ścierwo daje znać o sobie! Bóle są coraz większe,lekarze pojawiają się coraz częściej. Coraz więcej morfiny, coraz więcej innych środków. Mimo to ból jest tak okropny, że to umęczone ciało trzęsie się jak galareta! Jęki coraz donośniejsze - nie dla uszu ale dla duszy: po prostu chce się wyć.

Nowy Rok, godzina 19,40. Amen. Ledwie tydzień od Wigilii, której nikt nie zapomni. Nastąpiło ogromne uwolnienie, uwolnienie umęczonego ciała. Ale Duch został uwolniony. Nauczyłem się, że śmierć jest wybawieniem, przejściem do prawdziwie Lepszego Bytu. Tam gdzie człowiek przechodzi jest mu napewno lepiej. 

Dlaczego o tym piszę? Nasza "burza mózgów" była jednomyślna! Babcia zostaje w domu! Żadnych konowałów, hospicjów itd. Dziś zjednoczona rodzina jest silnie podzielona! Czy nie można było Babci zaoszczędzić bólu, cierpienia na sam koniec? Czy w hospicjum nie miałaby natychmiastowej , a przede wszystkim lepszej opieki? Do tego Dziadek to wrak człowieka...Czy nie można było Mu zaoszczędzić tych wszystkich "wrażeń". Przecież nikt tego tak nie przeżywał jak On!

Kto, komu zrobił dobrze? My Kochanej Mamie, Teściowej i Babci? Chcieliśmy aby odeszła pogodna, uśmiechnięta wśród najbliższych. Odeszła w bólu i wielkiej malignie wyjąc jak potępieniec i dając wszystkim takich wrażeń, że jeszcze teraz łkam przed monitorem...

A może chcieliśmy zrobić sobie dobrze? Chcielismy pokazać jakie z nas kochane dzieci i wnuki? Może staraniami chcieliśmy zabić własny egoizm - jak sie staramy, jak się jednoczymy?

Kto, komu zrobił dobrze? Wiele nocy nie przespałem, wiele rozmów odbyłem a pytania dalej we mnie siedzą! A ten ból jest tak samo silny jak wcześniej...

 

 

*Może przełamię się, może program Pośpieszlaskiego odnajdę w sieci,,,, 

"Góralska teoria poznania mówi, że są trzy prawdy: Święta prowda, Tyż prowda i Gówno prowda." ks. J.Tischner A jo godom, że jest prowda, cało prowda i cało prowda całom dobem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura