Andrzej Seremet: „Trzeci wątek to kwestie wynikające z rozmowy Bartłomieja Sienkiewicza i Marka Belki. Informacje na ten temat nie stwarzają dla prokuratury uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa przez któregoś z rozmówców”.
PiSiaczki jak zwykle już wydały wyrok nie tylko na Sienkiewicza ale też na Tuska i całą PO. Jednak w Polsce, póki co, obowiązuje zasada domniemania niewinności. Wiem, że w normalnym demokratycznym kraju taka zasada nie ma racji bytu, gdyż winni są wszyscy (poza nami), a jeżeli oni uważają że są niewinni, to niech to udowodnią. Rozumiem też, że Pan Prezes, niezwłocznie po wygraniu wyborów, wprowadzi stosowne zmiany prawne umożliwiające wprowadzenie, wzorem zaawansowanych demokracji, zasady domniemania winy. Ale na razie trzeba zapomnieć o marzeniach i stosować się do obowiązującego prawa.
Tusk wyszedł na mównicę i stwierdził, że jest niewinny. A niby co miał powiedzieć, skoro sam prokurator generalny żadnego przestępstwa tutaj nie widzi? Skoro niema przestępstwa nie ma kary. Można, co prawda, dyskutować o aspektach ogólnie rozumianej odpowiedzialności moralnej, ale polska demokracja jeszcze do tego nie dorosła. To akurat wina nie tylko Tuska.
Wszelkie knajackie krzyki typu zamach stanu, dymisja, trybunał itp., nie poparte rzeczowymi argumentami i odnośnikami do naruszonych konkretnych przepisów kk, czy też konstytucji, są tylko wodą na młyn dla PO. Oto ich statystyczny wyborca usłyszał: swołocz pisowska znów atakuje naszego kochanego Donka. Natomiast niezaangażowany politycznie Polak usłyszał rozmowę dwóch osób z kręgów władzy o jakichś problemach budżetowych i próbie ich rozwiązania. Czy coś w tym złego? Oczywiście że nie. A że język nie dyplomatyczny? Nie takie rzeczy się mówi przy przysłowiowym kieliszku wina. A już podnoszenie argumentu związanego z próbą niedopuszczenia powrotu PiS do władzy to polityczny samobój. Większość Polaków ma akurat takie samo zdanie w tej materii jak ci dwaj dżentelmeni. I to też nie jest wina Tuska.
W sumie rozumiem rozgoryczenie zwolenników PiS. To był najpiękniejszy weekend od 7 lat. Nastał poniedziałek i trzeba wracać z nieba na ziemię. Ale, jak to mówią, nadzieja umiera ostatnia :)))
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka