Ucieszył mnie fakt złożenia przez pana Tadeusza M. Płużańskiego, prezesa Fundacji "Łączka" i syna więźnia stalinowskiego prof. Tadeusza Płużańskiego zawiadomienia do prokuratury w sprawie słów posłanki Senyszyn. Nie dlatego, że "skandal, potwarz i zniesławienie", a dlatego, że Polska kolejny raz ma okazję dowiedzieć się, iż niezawisły sąd już raz dowiódł prawdziwości słów posłanki.
30 czerwca 2005 roku białostocki oddział Insytutu Pamięci Narodowej zakończył kilkuletnie śledztwo na okoliczność pozbawienia życia 82 osób obywatelstwa polskiego wyznania prawosławnego - sygn. akt S 28/02/Zi uznaniem kpt. Romualda Rajsa ps. "Bury" za winnego zbrodni ludobójstwa, jednak postanowił je umorzyć (sprawcy już nie żyli). Postanowienie prokuratora IPN Dariusza Olszewskiego Sąd Okręgowy w Białymstoku (sygn. akt III Kp 297/05 z dnia 18 listopada 2005 r.) utrzymał w mocy. Sąd uznał, że "zabójstwo członków określonej grupy narodowościowej i wyznaniowej, w tym kobiet i dzieci, choćby pod pozorem uzyskania wyższych celów politycznych czy niepodległościowych - nie daje się usprawiedliwić żadną racją i jest zbrodnią ludobójstwa".
Wnioski z powyższego nie są zbyt ciekawe i sprowadzają się do dwóch logicznych interpretacji- pan Płużański nie zna wyników tego śledztwa (w sumie nie musi, choć powinien) albo uważa, że taran Żołnierzy Wyklętych, który pokonuje dziś w Polsce wszelkie przeszkody, pokona również sentencję sądu. Mam wrażenie, że produkowny przez władze na na rzecz polityki historycznej etos Niezłomnych wyrabia w niektórych mitologizujące pojęcie na temat żołnierzy polskiego podziemia. Mam nadzieję, że wyrok w tej sprawie sprowadzi niektórych na ziemię.
Choć Senyszyn nie należy do mojej bajki to gratuluję jej zwycięstwa. Gdyby ktoś zechciał mnie pozwać, to zapraszam.
3391
BLOG
Komentarze