Czytam na stronie internetowej CNN dość makabryczną historię o ponad dwugodzinnej (zamiast standardowo dwudziestominutowej) egzekucji niejakiego Christophera Newtona, któremu aż dziesięciokrotnie bezskutecznie wstrzykiwano truciznę:
http://www.cnn.com/2007/LAW/05/25/ohio.execution.ap/index.html
Newton nie apelował, uważając, że kara śmierci mu się słusznie należy i wedle CNN sobie żartował z pracownikami więzienia (czyli własnymi katami) podczas całej spóźnionej procedury, która trwała tak długo, że smutni (choć rozśmieszani przez skazańca) panowie musieli w trakcie egzekucji pozwolić mu skorzystać z ustępu. Co ciekawe, skazany został za zabicie współwięźnia podczas... gry w szachy.
Problem z wykonaniem wyroku wynikał z nadwagi skazańca - trudno było dobrać się strzykawką do jego żył.
A teraz korzystając z tej makabrycznej newsowej anegdotki, coś znacznie bardziej poważnego. Otóż szereg prawicowych [***] (by nie użyć ostrzejszego słowa) wmawia nam, że kara śmierci działa "odstraszająco" na przestępców i powoduje spadek liczby zabójstw i innych okropności.
Pierdoły te opowiadają między innymi Janusz Korwin-Mikke i Jarosław Kaczyński.
Łżą jak [***] mówi minister/marszałek Dorn, bo wszelkie dostępne dane mówią coś zupełnie przeciwnego:
http://www.parliament.uk/commons/lib/research/rp99/rp99-056.pdf
Zobaczymy, jak nam się uda przekleić tabelkę 10 ze strony 29 tego pdf-a:
!
Oups, same krzaczki. Przepraszam, dopiero się ucze tych salonowych mechanizmów webowych. No to proszę samemu kliknąć w link powyżej i poszukać.
W każdym razie w krajach Unii Europejskiej liczba zabójstw na 100 tysięcy mieszkańców oscyluje między 0,7 (Irlandia, 1994) i 0,8 (Norwegia, 1994) przez Anglię i Walię (1,4 - 1997) po Finlandię (3,1 w 1996).
Wszystko są to kraje, gdzie o karze śmierci zapomniano dawno i przestępcy zgodnie z logiką klonów Korwina-Mikke i Jarosława Mądrego Kaczyńskiego zachowują się zgodnie z zasadą "hulaj dusza, piekła nie ma". Dużo tych zabójstw, prawda? Z całą pewnością za dużo.
Popatrzmy teraz, jak wygląda statystyka zabójstw w krajach, gdzie najbardziej zdemoralizowani i okrutni przestępcy muszą się liczyć, że Państwo w majestacie prawa im głowę utnie albo życie zabierze w inny sposób:
USA: 8,9 zabójstw na 100 tys mieszkańców w 1994 i 7,3 w 1997 (teraz bodaj wynosi około 6-6,5) - ale to co najmniej dwukrotnie więcej, niż w najbardziej "niebezpiecznej" w Unii Europejskiej Finlandii.
Rosja: 21,9 zabójstw na 100 tys. mieszkańców (1994)
Najbardziej niebezpiecznym krajem w tym zestawieniu okazuje się być Afryka Południowa: około 60 zabójstw na 100 tys. mieszkańców. Nie mam pojęcia, czy obowiązuje tam unijna łagodność, czy korwinowe "oko za oko". Ale mam dziwne przeczucie, że kara śmierci ma się tam całkiem dobrze.
W każdym razie nie słyszałem, żeby zwolennicy kary śmierci kiedykolwiek się odwoływali do powyżej przytoczonych statystyk. Może dlatego, że Najwyższy pokarał ich okrutnie - odbierając zdolność skutecznego myślenia. W zamian dał pewnie bujną wyobraźnię, acz wolę nie wiedzieć, o czym marzą przed zaśnięciem.
Nie wierzę politykom. Patrzę im na ręce. Ale polityków wybrało społeczeństwo, my - więc wam i sobie też patrzę na ręce.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka