
Ojca archimandrytę Romana Piętkę OMI poznałem w podobnych okolicznościach, jak wcześniej Ojca Jana Berezę OSB, którego omówiłem w poprzednim wpisie. Po prostu w swoich wędrówkach w poszukiwaniu własnej ścieżki duchowej, parę lat po Lubiniu trafiłem do Kostomłotów. Przeszedł mi już entuzjazm do synkretyzmu, teraz fascynowała mnie duchowość Chrześcijańskiego Wschodu. Taką drogą odbywał się mój powrót do korzeni. W Kostomłotach byłem w lecie 2001 roku. Poznałem Ojca Romana i Brata Romana, a także dwie Małe Siostry, których imion nie pamiętam. Bardzo mi się tam podobało, ale niestety późniejsze okoliczności tak się ułożyły, że już tam nie wróciłem. Może kiedyś tam jeszcze pojadę, ale to już nie będzie to samo. Nie ma już monasteru ojców marianów, a parafia stała się de facto birytualna, zaś część jej wiernych wróciła do prawosławia. Mam poważne obawy, że neoński biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski nie czuje neounii i nie życzy jej dobrze. Jego działania, o których pisałem już tutaj i tutaj, sprawiają wrażenie szkodliwych. Ojciec Roman ożywił i rozsławił Kostomłoty. Biskup Kiernikowski może je zadusić, a resztki wezmą prawosławni. Nie można wykluczyć, że świadomość marnowania dzieła jego życia, przyspieszyła rozwój choroby i śmierć archimandryty.
Jestem farmaceutą i antropologiem kulturowym, Mam na koncie dwie wydane książki- "Religia w Polsce" (2010) oraz "Ludzie i religie w Polsce" (2012) i dziesiątki artykułów drukowanych w różnych czasopismach. Od kilku lat skupiam się na prowadzeniu blogów i szukam wydawców dla kolejnych książek. O kulturze piszę pod adresem https://svetomir.home.blog/, tu zaś piszę głównie o polityce. Nie piszę po to, by komuś zrobiło się przykro. Wręcz przeciwnie, chcę, żeby ci, którzy się ze mną zgadzają, poczuli satysfakcję, a ci którzy się ze mną nie zgadzają, żeby się mogli że mnie pośmiać. Jednym i drugim chcę poprawić samopoczucie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura