Polską muzykę rozrywkową lat sześciesiątych poznawałem jako dziecko w dwie dekady później, słuchając winylowych płyt z kolekcji mojego ojca. Z tego okresu zapamiętałem trzy wokalistki, które zresztą w owych dziecięcych i młodzieżowych czasach nieraz zlewały mi się w jedno. Były to: Kalina Jędrusik, Katarzyna Sobczyk i Karin Stanek. Dziś wszystkie trzy są już "po tamtej stronie". Pierwsza zmarła wiele lat temu, o drugiej pisałem w ubiegłym roku, trzecią wspominam dzisiaj. Karin Stanek, najpierw wokalistka Czerwono-Czarnych, a następnie solistka, znana była z takich nieśmiertelnych przebojów jak "Chłopiec z gitarą", czy "Jedziemy autostopem". Zdaniem znawców, gdyby nie ograniczenia wynikające z ówcześnie panującego ustroju, niewątpliwie zrobiłaby światową karierę. To że jej nie zrobiła to wina władców PeeReLu, polskojęzycznych Bolszewików. Śmiało można to dopisać do listy zbrodni komunistycznych. Bowiem zbrodnie kulturowe nie są bynajmniej mniej znaczące od fizycznych.