Dzisiaj przypada okrągła, 30 rocznica zakończenia produkcji samochodu będącego jedną z legend PRL-u - syreny. Niniejsza notka stanowi dalszy ciąg notki"Żaden rower w tej rakiecie nie dogoni nas!".
W myśl obecnych standardów, pierwsze syreny wygądały nad wyraz oryginalnie. Z przodu nie miały indywidualnych foteli, lecz przednią kanapę - co przy dwudrzwiowym samochodzie jest dzisiaj trudne do wyobrażenia. Nie miały również - co też jest z lekka zaskakujące - otwieranej pokrywy bagażnika. Dostęp do "tylnego schowka" :) był od środka.
Syrena była dwudrzwiowym sedanem. Aż do przedostatniego modelu włącznie, drzwi miały zawiasy na tylnej krawędzi, w wyniku czego otwierały się odwrotnie niż we współczesnych samochodach - czyli "pod wiatr", a nie "z wiatrem". Ten sposób otwierania drzwi był stosowany w części ówczesnych samochodów. Było to prostsze konstrukcyjnie niż mocowanie drzwi do krótszej, przedniej krawędzi. Dawało też większy komfort wsiadania i wysiadania. Było jednak mocno kłopotliwe, gdy w czasie jazdy popuścił zamek - pęd powietrza naturalnie otwierał wtedy drzwi zamiast, jak współcześnie, dociskać je do nadwozia.
Ze względu na konstrukcję drzwi, syrena aż do modelu 105 nazywana bywała - nieco złośliwie - "łapaczem kur".
"Syrena model 105 z literą l, biegi w podłodze i blacha fest (...) pali na setkę dychę lub dwie, w zakręty z piskiem szła, nie miała żadnych wad" - to już rok 2000 i Zdobywcy Pewnych Oskarów w piosence "Syrena model 105"; na filmie Syrena 105 i 105L - z lewej. Z prawej - syrena z silnikiem porsche.
"Syrena model 105 z literą l, biegi w podłodze..." - nie bez powodu piosenka wspomina o biegach. Biegi w podłodze w modelu Lux - to było coś! Do modelu 105 L wszystkie syreny miały dźwignie zmiany biegów umiejscowione przy kierownicy. Podobnie dźwignia hamulca ręcznego - dopiero w wersji Lux przeniesiona została z kierownicy na podłogę między fotelami. Parę dodatkowych elementów - przednie siedzenia z możliwością regulacji kąta oparcia, możliwość zainstalowania radia samochodowego, kołpaki - w sposób istotny podnosiło komfort jazdy i poprawiało wygląd samochodu.
Silnik syreny był silnikiem małolitrażowym, dwusuwowym, o małej mocy. Do tego stopnia prostym konstrukcyjnie, że w czasie któregoś z rajdów remont kapitalny silnika został przeprowadzony nie w warsztacie, ale dosłownie na drodze, przez załogę. Dwusuwowy silnik wymagał smarowania mieszankowego - za pomocą mieszanki oleju z benzyną, którą każdy sobie sporządzał na stacji benzynowej. Olej wlewało się do specjalnych konwi, dokładnie mieszało, po czym przelewało do baku. Tankowanie znacznie uprościło się po wprowadzeniu na rynek oleju Miixol, wlewanego bezpośrednio do baku.
Utarło się, iż syrena miała silnik od motopompy. Nic bardziej błędnego - to motopompa miała silnik od syreny. :)
W prototypach użyto zaadaptowanych silników o pojemności 692 cm³ i mocy 22 KM, stosowanych w wojskowych łodziach desantowych. Egzemplarze seryjne były już zaopatrzone w specjalnie zaprojektowany, dwucylindrowy silnik o pojemności skokowej 744 cm³ i mocy 27 KM - to jego, po przeróbkach, użyto do napędu strażackiej motopompy. Pozwalał on osiągnąć syrenie prędkość maksymalną 100 km/h.
Od modelu 104, do końca produkcji, w syrenach montowano nowy, trzycylindrowy silnik o pojemności 842 cm³ i mocy 40 KM - również zaprojektowany specjalnie do syreny. Silnik ten pozwalał osiągnąć prędkość maksymalną 120 km/h... Tak twierdzi Wikipedia, bo moje własne doświadczenia są znacznie mniej optymistyczne. Ale przyznaję, egzemplarz był dość mocno przechodzony.
Szerzzej na temat polskich silników do syreny można przeczytać np. w publikacji "Skąd wziął się silnik do syreny?" autorstwa R. F. Iskry.
W modelu 102 i 103 stosowano również dwusuwowy, trzycylindrowy silnik od wartburga o pojemności 991 cm³ i mocy 40 KM. Podmodele z tym silnikiem oznaczano literą "S". Według danych z Wikipedii, ogółem wyprodukowano 532 syreny z tym silnikiem, z czego 141 syren 102S i 391 syren 103S.
Oprócz syren z silnikami montowanymi fabrycznie, po Polsce jeździło wiele "egzemplarzy zindywidualizowanych", które dziś nazwalibyśmy "tuningowanymi", a wtedy je określano po prostu mianem przeróbek. Najciekawszą, moim zdaniem, przeróbką - wykonaną już w latach 90. - jest połączenie syreny i porsche. Można ją obejrzeć na filmie zamieszczonym powyżej, z prawej strony.
Zmierzch świata syrenek widziany oczami kabareciarzy. "Może wszystkie auta świata wyglądają ładniej, ale tego, o czym marzę, nikt mi nie ukradnie" - pociesza się Stanisław Tutaj w "Syrenka Story'" (z lewej). "Odjechała syrenką barmanka; oburzenie było duże tym faktem" - relacjonuje kabaret OT.TO w piosence "Barmanka" (z prawej).
O "syrenkach" śpiewano piosenki, nawet film nakręcono. Opowiadano o nich dowcipy. Ale koniec świata "syrenek" był już bliski. Epoka gierkowska, wraz z zakupami licencji, przyniosła koniec wielu polskim konstrukcjom. W tym tak udanym, jak traktor Ursus czy samochód osobowy syrena. Po zakupie licencji wstrzymywano modernizację - a kto nie idzie naprzód, ten się cofa.
Wprawdzie syrena produkowana była przez 10 lat równolegle z fiatem 126 p, ale jej los był przesądzony. Mimo istnienia kilku wariantów rozwojowych - od znacznego "faceliftingu" po całkiem nowy model - nie poddjęto żadnej decyzji o modernizacji samochodu. Początek lat 80.przyniósł zamknięcie produkcji.
Starzejąca się "syrenka" jeździła po polskich drogach jeszcze długo po 30.06.1983. Nadal śpiewano o niej piosenki, nadal pojawiała się w telewizji, ale tym razem już tylko za sprawą kabareciarzy. Lecz nawet oni - zwykle tak skłonni do drwin - obchodzili się z "syrenką" nad wyraz łagodnie. Stanisław Tutaj tak zachwalał zalety samochodu w swojej "Syrenka story":
"Bo ja chciałbym mieć syrenkę taką bardzo tanią
życie wtedy będzie piękne z moją drogą panią.
Będę woził ją po świecie gdy nacisnę gaz
żaden rower w tej rakiecie nie dogoni nas."
Zaś kabaret OT.TO tak kończył śpiewaną przez siebie histoyjkę o pięknej barmance:
"Pewnego słonecznego ranka
Odjechała syrenką barmanka.
Oburzenie było duże tym faktem
Ach, co za nietakt takim dwutaktem
Z facetem, który nie był królem szos
Dla volkswagenów, audi, toyot taki cios."
Najmłodsza "syrenka" skończyła dzisiaj 30 lat. Samochód w tym wieku to zabytek techniki.
Panie i Panowie, kochajmy "syrenki"!
Fragmenty filmu "Kochajmy syrenki" z 1966 roku w reżyserii Jana Rutkiewicza, z Bohdanem Łazuką
i Jackiem Fedorowiczem w rolach głównych - piosenka tytułowa (z lewej) oraz scena pościgu motocykli za syrenką (z prawej). Proszę zwrrócić uwagę, jak pół wieku temu wyglądały dobre polskie drogi.
Inne tematy w dziale Kultura