Józef Franczak, ps. "Lalek". Żołnierz zawodowy, podoficer Żandarmerii. W czasie okupacji - żołnierz Armii Krajowej. Po przejściu frontu i ujawnieniu się, przymusowo wcielony do 2 Armii Wojska Polskiego. Ostatni partyzant Rzeczypospolitej.
Być może nie miałby nawet szansy zasłużyć na to zaszczytne miano, gdyby nie fakt, że służył w Kąkolewnicy. Częściowo wysiedlonej wsi koło Radzynia Podlaskiego, w której od października 1944 roku do przełomu stycznia i lutego 1945 roku mieścił się sztab nowoformowanej 2 Armii Ludowego Wojska Polskiego. A także Sąd Wojskowy i Informacja Wojskowa 2 Armii LWP. Nocami, w okolicznym lesie, na uroczysku "Baran" odbywały się masowe egzekucje byłych żołnierzy podziemia niepodległościowego oraz innych osób uznanych przez towarzyszy radzieckich i polskich za "wrogów ludu". Wedle ostrożnych szacunków, Lasy Kąkolewnickie kryją szczątki kilkuset ofiar komunistycznego terroru - choć najprawdopodobniej w nieoznakowanych, zbiorowych mogiłach znalazło wieczny spoczynek grubo ponad tysiąc byłych żołnierzy AK, WiN i BCh.
Nie bez powodu okoliczni mieszkańcy nazywają to miejsce "Małym Katyniem".
Więźniowie przetrzymywani w nieludzkich warunkach w prowizorycznych więzieniach na strychach, w piwnicach, budynkach gospodarczych, ziemiankach. Wielogodzinne przesłuchania, wszechobecna przemoc fizyczna i psychiczna, tortury. Kary śmierci zapadające w procesach, które niewiele miały wspólnego z normalnym procesem sądowym, a czasem wykonywane nawet bez wyroku. To było zbyt wiele, jak na przedwojennego żandarma.
Zdezerterował.
Stał się jednym z tych, których za czasów komunistycznych nazywano "bandytami", a obecnie "Żołnierzami Wyklętymi" - jednym z partyzantów podziemia antykomunistycznego. Spryt, odwaga, przychylny stosunek miejscowej ludności pozwoliły mu przetrwać w podziemiu jeszcze blisko dwadzieścia lat - aż do jesieni 1963 roku. Ścigany najpierw przez radzieckie NKWD i formacje polskie, potem już tylko przez milicję i UB/SB, zdradzony przez kuzyna żony zginął w walce z grupą likwidacyjną ZOMO. Miał wtedy 45 lat.
Ciało, które oddano rodzinie, pozbawione było głowy.
Po latach, już w wolnej Polsce, Józefowi Franczakowi przywrócono dobre imię. Pięć lat temu prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński nadał mu pośmiertnie Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Jutro, 21 października 2013 roku, mija okrągła, pięćdziesiąta rocznica jego śmierci.
Inne tematy w dziale Kultura