Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
1825
BLOG

Geopolityczni analitycy scenariuszy

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 29

imagePojawili się w Polsce wyznawcy geopolityki uważający, że z niej dla bezpieczeństwa Polski można wszystko wywieść i starający się w tworzonych poza Polską scenariuszach wojennych znaleźć tego potwierdzenie.

W związku z tym napisałem artykuł dla tygodnika „Sieci” (nr 24/2020).

Rosja - Polska: trzy wiadomości.

imageNumer tygodnika „Sieci” (23/2020) zwraca uwagę okładką ze zdjęciem czołgu z wychylonym z wieży czołgistą z barwami Rosji na mundurze (to nie był jakiś zielony ludzik, tylko prawilny sołdat). Na tym tle tytuł: „Tak zaatakuje Rosja” i intrygujący podtytuł: „Dotarliśmy do scenariusza ataku militarnego na Polskę i Europę”. W numerze artykuł Marka Budzisza „Polska w niebezpieczeństwie”, a we wstępie do artykułu czytamy, że „mamy do czynienia ze scenariuszem, który armia rosyjska mogłaby zrealizować w ciągu kilkunastu dni, zanim NATO będzie zdolne do zdecydowanej odpowiedzi”.

Od dawna zajmuję się Rosją i jej zamiarami wobec Polski, to też przeczytałem z uwagą artykuł w „Sieci”. Na jego podstawie można dojść do wniosku – nie wiem, czy tak też myśli Autor - że pozycja Polski przypomina kogoś, kto stoi na stołku z pętlą założoną na szyi z nadzieją, że mu tego stołka spod nóg nie wykopią. Mamy – mówi Autor – „przygotować się na najgorszy z możliwych scenariuszy”, gdyż „w perspektywie kilku lat możemy znaleźć się na froncie wojny z Federacją Rosyjską” – brr!

W artykule nie ma informacji z wykradzionych Rosjanom planów napaści na Polskę, tylko opowieść o scenariuszach rosyjskiej agresji kreślonych przez amerykańskich analityków i strategów snujących rozważania na takie tematy. W USA jest sporo, jak powiada się think tank’ów, w których skupiają się emerytowani generałowie i pułkownicy, byli doradcy i analitycy różnych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem narodowym. Tworzą oni raporty, ekspertyzy, opracowania i do nich sięgnął red. Budzisz. Ale chociaż są to tylko wymyślone scenariusze, to jednak budzą niepokój - stąd zresztą skojarzenie z pętlą na szyi Polski.

Chiny czy Rosja – pierwsza wiadomość.

Autor artykułu odwołuje się do Narodowej Strategii USA, jak by nie było „naszego największego sojusznika”. W strategii USA można przeczytać, że zagrażają: „Siły rewizjonistyczne, takie jak Chiny i Rosja, wykorzystujące technologię, propagandę oraz przymus do kształtowania świata przeciwstawnego naszym [USA] interesom oraz wartościom;” – pełna zgoda, ale… amerykańscy stratedzy imagezastanawiają się z kim USA będą toczyć wojnę; najpierw z Chinami, czy najpierw z Rosją i jakie to będzie miało światowe konsekwencje. Gdyby bowiem wybuchła „kinetyczna” wojna amerykańsko-chińska, czy wtedy dla Rosji nie otworzy się „okienko możliwości” do uderzenia na Zachód i wówczas – dodajmy - Polska znajdzie się „na froncie wojny z Federacją Rosyjską”? Tymczasem Amerykanie, zaangażowani militarnie w Azji nie będą mogli udzielić Polakom wsparcia. To jest dla nas zła wiadomość.

W latach zimnej wojny, gdy NATO miało odpierać atak sił Warszawskogo Dogowora, USA miały zdolność prowadzenia - w tym samym czasie - dwu „dużych” wojen i jednej „mniejszej”. Czyli mogłyby prowadzić wojnę w Azji i zapewnić pełnowymiarowe wsparcie sojusznikom w Europie. Tej możliwości USA pozbyły się, gdy nadszedł ogłoszony przez Fukuyamę „koniec historii” i zredukowano siły zbrojne USA po rozpadzie ZSRR. Prezydent Trump zapowiadał odbudowę dawnych zdolności wojskowych, ale skoro red. Budzisz wyraża obawę, co będzie z Europą, gdy wybuchnie wojna w Azji należy przypuszczać, że odbudowa amerykańskich zdolności militarnych jeszcze trwa.

„Pribałtyka” – druga wiadomość.

Kolejna zła wiadomość. Uważa się dość często, że po Gruzji (Abchazja, Osetia) i Ukrainie (Krym) następnym obiektem rosyjskiego ataku może być „pribałtika” (jak mówią na Kremlu) , czyli Estonia, Litwa i Łotwa. Przy czym najsłabszym ogniwem ma być Łotwa, ale wszystkie te państwa mają fatalne położenie, są trudne do obrony, a mają łącznie zaledwie 22 tys. żołnierzy bez ciężkiego uzbrojenia i lotnictwa. Autor artykułu uważa, że Bałtowie powinni podwoić swoje siły, ale nie wiadomo w jakim celu, bowiem 40 tys. też pribałtyki przed Rosjanami nie obroni. W regionie są ograniczone siły natowskie, ale wśród nich – co podkreśla pan Budzisz – nie ma Amerykanów, i pyta dlaczego ich tam nie ma. Właśnie, dlaczego?

imageWymieniany przez Autora amerykański ekspert uważa, że obrona „nadbałtyki” to zadanie Amerykanów i… Polaków, tylko, że – znowu red. Budzisz:: „Nie możemy mieć pewności, że w ostatecznym rachunku amerykańskie jednostki z okolic Orzysza wejdą do wojny” (batalion US Army, 800 żołnierzy). Jak wynika z mapek zamieszczonych przy artykule pokazujących jakimi siłami w regionie dysponują Rosjanie (wśród nich Pierwsza Gwardyjska Armia Pancerna, 800 czołgów, 550 BWP) widać, że mają miażdżącą przewagę.

Autor artykułu za amerykańskim ekspertem podnosi, że tzw. wschodnia flanka NATO właściwie nie istnieje, a w razie wojny z Rosją będzie wiele zależało od Finlandii, Szwecji, Ukrainy, które do NATO nie należą. Nie wyjaśnia w jaki sposób te kraje wezmą udział w wojnie, jeśli np. Rosjanie ich nie zaczepią. Trudno też zrozumieć taką opinię Autora: „Tylko nasza armia [polska] z konieczną pomocą Stanów Zjednoczonych może zablokować i zniwelować przytłaczającą dziś przewagę sił lądowych, którą dysponują Rosjanie na tzw. kierunku bałtyckim.” Polska armia ma zablokować i zniwelować rosyjską przewagę ...z amerykańskim batalionem i ewentualną pomocą państw, które są poza NATO?

imageWiadomo, że wśród sił NATO „na przedmieściach Rygi znajdują się polscy żołnierze”, którzy w razie rosyjskiego ataku staną w obliczu dramatycznego pytania - podjąć wojnę z Rosją, czy wycofać się - podkreśla red. Budzisz. Rzecz w tym, że na Łotwie mamy 14 czołgów i 170 żołnierzy – to siła, która w razie rosyjskiej agresji nie zdziała wiele.

Więcej na temat amerykańskich pomysłów na obronę „pribałtyki” można by powiedzieć zaglądając do raportu Rand Corporation: „Deterring Russian Aggression in the Baltic States Through Resilience and Resistance”. Można wnosić, że red. Budzisz z niego nie korzystał. Otóż autorzy z Rand Corporation zalecają Bałtom przygotowanie obrony przy pomocy niekonwencjonalnych działań (partyzantka?), które mają pomóc odstraszać i przeciwdziałać rosyjskiej agresji. Piszą w raporcie: „Obrona totalna i działania niekonwencjonalne mogą wzmocnić odstraszanie, a jeżeli to będzie za mało, mogą uniemożliwić przeciwnikowi łatwe zwycięstwo dzięki zwiększeniu kosztów okupacji ponoszonych przez najeźdźców.” W raporcie wyliczono przewidywane koszty utworzenia i wyekwipowania komórek ruchu oporu w tych trzech państwach (125 mln dolarów). Zauważają przy tym, że przygotowanie ruchu oporu jest już częścią strategii obronnych wszystkich państw nadbałtyckich. Dodajmy, że od pewnego czasu w państwach nadbałtyckich działają grupy żołnierzy amerykańskich sił specjalnych. Nie trudno domyśleć się czego oni mogą uczyć.

Na Zapad – trzecia wiadomość.

W końcowej części swego artykułu red. Budzisz dochodzi to tego, co dla Polaków powinno być najważniejsze.

imageAmerykańscy eksperci tyle razy omawiali rolę Polski jako głównego, a początkowo jedynego obrońcy Bałtów, że Rosjanie też musieli to dostrzec. Słuszny wiec jest wniosek w przedstawianym w artykule materiale New Generation Warfare, że mogą oni przed opanowaniem "pribałtyki" spróbować pobić jej potencjalnych obrońców Polaków. Można założyć, jak zapisano w amerykańskim scenariuszu, że zanim dojdzie do marszu na Rygę i Tallin Rosja przerzuci swoje siły w rejon Brześcia nad Bugiem i stąd wykona uderzenie na północny-zachód, a jednocześnie z północy na południe zaatakuje zgrupowanie rosyjskie z Kaliningradu. Te dwa uderzenia spotkają się w okolicach Modlina. Rosjanie sparaliżują stolicę Polski wymuszając kapitulację zanim NATO zdoła cokolwiek zrobić. Przy czym w Polskę – twierdzą autorzy scenariusza wojny – uderzy „nienuklearna ofensywa”. Czyżby autorzy scenariusza mieli dostęp do rosyjskiej tajnej instrukcję użycia sił nuklearnych - czy stąd wiedzą, że Rosjanie napadając na Polskę nie użyją taktycznej broni jądrowej, której mają sporo?

Autor artykułu na końcu pyta: „Jakie mamy gwarancje, że ten scenariusz nie stanie się rzeczywistością?” Tego oczywiście nie wiadomo, nie wiemy jaka będzie przyszła rzeczywistość. Zagrożenie ze strony Rosji jest też niewątpliwe, ale Rosjanie nie koniecznie będą postępować według wymyślonych w USA scenariuszy. Trzeba o tym pamiętać planując obronę naszego kraju. Znana jest powiastka o hrabinie, która miała trzy nocniki, srebrny, złoty i kryształowy, a gdy do pałacu wpadli bolszewicy to w panice … nie zdążyła użyć żadnego.

image


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka