Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
1481
BLOG

Cel nie uświęca środków

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 43

image

W życiu spotykamy się z dobrem i złem, ale też sami swoim zachowaniem sprawiamy, że komuś pomagamy, czynimy dobro, lub kogoś krzywdzimy, wyrządzamy zło. Ustawiczne ścieranie się dobra ze złem jest czymś stałym w życiu człowieka, społeczeństwa, narodu, w relacjach między narodami i świat doświadcza tego ciągle z różnym natężeniem.

Ludzie wierzący w Boga wiedzą, że świecie działa diabeł, a narzędziem diabła w tym, aby oddalić człowieka od Boga jest grzech, a więc uczynione przez tego człowieka zło. Bez względu jednak na to, czy ktoś jest, czy nie jest wierzący każdy chyba przyzna, że czynienie zła, tolerowanie zła jest zachowaniem szkodliwym i niedopuszczalnym. Wprawdzie mogą być spory, czy coś jest złem, czy też nim nie jest, ale zgodnie z biblijną zasadą, iż drzewo poznajemy po tym jakie owoce rodzi w końcu dostrzeżemy, co jest czym – tak się stało chociażby z „dobrem” głoszonym przez komunistów po ocenie jakie „owoce” ono ludziom przyniosło. 

W walce dobra ze złem ludzie przeciwstawiając się złu płacili wysoką cenę, także cenę własnego życia. Ale godność człowieka to coś więcej niż tylko sama chęć przeżycia i ta godność nie pozwala człowiekowi na akceptację zła – ludzie po prostu nie chcą i nie potrafią „żyć na kolanach”.  

imagePolacy w swojej historii doświadczyli wiele razy, gdy przeciwstawiali się złu i ponosili dlatego ofiary. Jednak w naszej tradycji takie postawy cenimy wyjątkowo z racji na ich głęboki humanitarny charakter i narodowe znaczenie - sens ofiar jakie złożyli męczennik z Auschwitz Maksymilian Kolbe i tysiące mu podobnych, żołnierze i cywile ginący w walce o niepodległość, powstańcy Warszawy ‘44, uczestnicy podziemia antykomunistycznego, ale też współcześni nam duchowni katoliccy, księża Niedzielak, Popiełuszko, Suchowolec, Zych, górnicy zabici w kopalni „Wujek”, ofiary stanu wojennego 1981 r. Wszyscy oni są zachowywani w naszej narodowej pamięci i jesteśmy dumni, że w polskim narodzie było ich tylu, a jak powiedział Jezus Chrystus „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”.  

Feliks Koneczny badając problematykę cywilizacyjną zauważył, że Polacy uformowali się w cywilizacji łacińskiej, która opiera się na etyce katolickiej, a jedna z cech tej cywilizacji jest samodoskonalenie, dążenie do osiągania coraz wyższego poziomu etycznego przez każdą społeczność i każdego człowieka. Życie stanowi dla każdego z nas ogromną wartość, jego poświęcenie w obronie innych i w imię wartości konstytuujących wspólnotę narodową jest więc dowodem osiągnięcia najwyższego poziomu etycznego i taki też ma głęboki sens. A dodajmy, że śmierć nie jest śmierci równą – bezwartościową moralnie będzie śmierć występującego po stronie zła, bandyty, agresora, kogoś takiego jak np. esesman Kutschera i jemu podobni.  

Odrzucenie moralności 

Walor moralny został jednak zakwestionowany w dziedzinie polityki łączącej się też z dziejami narodu. Feliks Koneczny już w 1921 r. zauważył:„ …Ostatecznie stanęło na tym, że uczciwość przeszkadza polityce, i objawiono światu piątą ewangelię głoszącą nowe przykazanie: Bądź cnotliwym z wyjątkiem życia publicznego. Niecnota w polityce bywała wprawdzie zawsze, ale wytykano ją jako niecnotę; w wieku XIX kazano ją wielbić jako cnotę wyjątkową w dosłownym znaczeniu tego wyrazu. Reguła opiewała: pielęgnuj cnotę; wyjątek nakazywał odrzucić cnotę w życiu publicznym, i to pod srogim rygorem, że się będzie inaczej uważanym za głupca.”

Toczy się w Polsce dyskusja nad sensem polskich dokonań i tu w szczególności kwestionuje się konieczność ponoszenia ofiar w walce ze złem. Odrzuca się aspekt moralny przy ocenie zachowań poprzednich pokoleń Polaków i dowodzi się, że jest to tylko sfera polityki, z którą moralność nie ma nic wspólnego. W takim „politycznym” wymiarze liczy się widoczna doraźnie skuteczność, w tym unikanie ofiar, nawet za cenę podporządkowania się silniejszemu od nas napastnikowi, niesprzeciwianie się złu, ba, nawet uczestniczenie w jego stasowaniu, byle tylko zachować życie i majątek. Niemoralność takich zachowań jest odrzucana zwykle z tłumaczeniem, że inni prowadzą przecież politykę niemoralną - postępowanie zgodne z honorem (min. Beck 1939 r.) jest określane jako szkodliwe, po prostu głupie.  

imagePrzekonują nas, że polityka jest taką wyjątkową sferą działalności, w której mamy prawo, a nawet obowiązek kłamać, dopuszczać się rożnych niegodziwości i zbrodni byle by tylko zachować „substancję narodową”. Zachowaniem rozsądnym, suflowanym nam przez ludzi usiłujących „rewidować” dzieje narodowe Polaków pod takim kątem bywa wychwalanie postaw prowadzących do kolaboracji (Władysław Studnicki, Aleksander Bocheński), co bywa też określane jako mądrość i realizm, którego Polakom, idącym „bezrozumnie” na barykady, podobno, brakowało. Tymczasem chociaż świat często doświadcza polityki pozbawionej moralności, jednak to nie oznacza, że każda niemoralna polityka jest skuteczna. Do tego możemy mieć wybór moralny powodujący działania doraźnie oceniane jako nieskuteczne, które w perspektywie czasu ujawniają pozytywny efekt, np. konsekwencje wolnościowego zrywu Warszawy w 1944 r. Mamy też przykłady z historii, gdy narody wybierały zło, kolaborowały z napastnikami, czyli zachowywały się tak, jak „rewizjoniści” chcieliby, aby zachowywali się Polacy – czy te narody dziś szczycą się tymi dowodami „realizmu”, wskazują na nie jako przykłady wartego naśladowania rozsądnego zachowania, czy odwrotnie, wypierają takie zdarzenia z pamięci; Niemcy np. współcześnie udają, że nie mają nic wspólnego z Hitlerem, Francuzi, Czesi nie chwalą się jak kolaborowali z Niemcami, a Rosjanie przekonują, że miliony ludzi zamordowali jacyś Sowieci, z którymi Rosja nie miała nic wspólnego. Tak więc odrzucanie moralności w polityce wcale nie jest konieczne także biorąc pod uwagę tylko pragmatyczne momenty w działaniu. 

Dobro wspólne 

imageWśród hasających po świecie międzynarodowych zbójców i gangsterów Polska odróżniał się jako państwo, które nie godziło się na aprobowanie panoszącego się zła. Na tym polegał polski wybór w czasie II wojny światowej, prezentowana wówczas wyjątkowość Polski i jest to dla współczesnych Polaków powód do dumy. Polityka, zgodna z moralnością, to nie jest zresztą jakaś szkodliwa fanaberia, to jest polski sposób funkcjonowania w świecie, i – dodajmy - taka polityka jest dziś potrzebna Europie w odnajdywaniu sposobów przezwyciężania rosnącego w siłę zła. Przyszłość Polski, ale i Europy zależy od tego, czy w polityce zaczną zwyciężać zasady moralne, czy wezmą górę dążenia moralność odrzucające i hipokryzja, no i czy Polska zachowa się tak jak dotąd zachowywała, czy odrzucając moralność dołączy do grona oszustów i zbójców.

Dziś celem wielu polityków, także w Polsce, stało się zdobywanie władzy za każdą cenę, w tym manipulacją i oszustwem wyborczym, mamieniem wyborców. Krzykliwe reklamy, skandalizujące doniesienia medialne i propagandowy zgiełk zastępuje poważną i odpowiedzialną dyskusję o potrzebach narodu i państwa. Politycy nie cieszą się dobrą opinią, Polacy uważają bowiem, że polityka stała się profesją bez moralności. Rozziew między tym, co przekazuje polska narodowa tradycja, przekonanie Polaków, że polityka powinna być zgodna z moralnością, a tym, co prezentują środowiska opiniotwórcze i polityczne generuje stany zagrażające wręcz istnieniu państwa polskiego. Naprawa będzie możliwa dopiero wówczas, gdy walka o władzę zacznie zmieniać się w „roztropną troską o dobro wspólne” – jak politykę określał św. Jan Paweł II.  

Profesor Koneczny zauważył, że wpływ jaki wywiera cywilizacja łacińska na Polaków sprawił, że “nie ma takiej siły, która by nas mogła oduczyć łączenia polityki z etyką”. Mam nadzieję, że tak ciągle jest i tak też będzie w przyszłości. 

PS. Od 1956 r. do końca PRL obowiązywała ustawa o dopuszczalności przerywania ciąży. Ostrożne szacunki mówią, że w tym czasie poddano aborcji jakieś 24 do 27 mln, może nawet 35 milionów nienarodzonych. Gdyby nie ta zbrodnia aborcji Polaków byłoby dziś ponad 60, może 70 milionów. Nie trzeba wyjaśniać jakie to by miało znaczenie w stosunkach z Rosją – rdzennych Rosjan jest nieco ponad 140 mln. Słyszymy ciągle, o wojennej stracie 6 milionów w czasie II wojny światowej, o tej „pokojowej” stracie nikt nie wspomina i nikogo nie obciążą za nią winą. Dlaczego?

Opublikowane na stronie: image

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka