Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
854
BLOG

W 82. rocznicę września ‘39

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

imageW 1939 r. II Rzeczpospolita stworzyła koalicję antyhitlerowską z mocarstwami Wielką Brytanią i Francją uzyskując gwarancję, że atak Niemiec na Polskę będzie skutkował wybuchem wojny światowej, którą Hitler przegra. Stworzono w Polsce plan wojny przewidujący w razie klęski na polach bitewnych kontynuację walki; w okupowanym kraju (Dywersja pozafrontowa, przygotowanie konspiracji zbrojnej) i poza granicami RP - odtworzenie sił zbrojnych na Zachodzie, w tym celu skierowano okręty i statki do portów angielskich i podpisano umowę z Francją o formowaniu polskich jednostek lądowych i lotniczych na jej terytorium.

 Brak ofensywy sojuszników na Zachodzie, zdradziecka napaść Sowietów zdecydowały, że kampanię polską 1939 r. przegraliśmy. Mimo podstępnego internowania władz RP w Rumuni zdołano jednak podjąć walkę w konspiracji i sformowano Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie. Po wrześniu 1939 r. władzę przejęła opozycja antysanacyjna (rząd gen. Sikorskiego), kóra nie zdołała sprawy polskiej doprowadzić do zwycięstwa. Sojusznicy oddali Polskę Stalinowi. Dopiero w 1989 r. Polacy wysiłkiem Solidarności, pod duchowym przywództwem św. Jana Pawła II odzyskali swoje państwo, powstała III RP.

Jaka wojna?

 Wojna to czas, gdy panuje brutalna siła, zniszczenie i śmierć dotykają narody i państwa, decyduje argument siły agresora, argument broniącego nie ma znaczenia, jeśli nie ma on siły zdolnej przeciwstawić się agresorowi. Sprawiedliwość, prawda, honor słabszego na wojnie są łamane, gwałcone przez silniejszego napastnika, który dąży do realizacji własnych interesów, uzasadnianych najczęściej fałszywie np. dobrem rasy, dobrem klasy, postępem…

 W historii było wiele wojen i nieszczęść, jakie one wywoływały, ale też przykłady bohaterstwa i najwyższego poświęcenia po stronie broniących słusznej sprawy. I ten aspekt wojennych zmagań zasługuje na szacunek oraz uznanie jakim otaczamy żołnierzy września ‘39, powstania warszawskiego ‘44, żołnierzy Niezłomnych, wszystkich naszych bohaterów.

 Zbliża się kolejna rocznica wybuchu II wojny światowej, którą rozpoczęli zbrodniarze Hitler i Stalin napadając we wrześniu 1939 r. na II Rzeczpospolitą. Wtedy Polacy doświadczyli klęski na polach bitewnych i nadeszły długie lata najcięższych wysiłków, aby własne państwo odzyskać. Dziś mamy państwo, ale jest ono znowu zagrożone z zewnątrz, ze strony sąsiadów, którzy nie wyrzekli się imperialnych ambicji i ze strony tych, którzy chcieliby pozbawić państwo polskie suwerenności i zmienić Polaków w ludzi pozbawionych wartości narodowej tradycji, wyznawanej od pokoleń wiary w Boga, wszystkiego co jest polskością i o Polakach imagestanowi. Niepokojące jest to, że w polskim społeczeństwie ujawniają się ludzie sprzyjający wrogom polskości i państwa polskiego, dążący do osłabienia narodowego morale, do destrukcji państwa. Kwestia obrony granic i groźba wybuchu nowej wojny staje się coraz bardziej realna.

 Dość popularne jest powiedzenie, że generałowie przygotowują się do wojny która nigdy nie wybuchnie. Rzeczywiście w okresie międzywojennym uważano jako groźbę użycie broni gazowej - wspominając doświadczenie z I wojny światowej - armie gromadziły zapasy takiej broni, wojsko i cywilów wyposażano w maski przeciwgazowe i… w czasie II wojny światowej na polach bitewnych ani razu nie użyto broni chemicznej. Współcześnie nikt nie przewidział jaką skuteczną bronią w działaniach okaże się prymitywny bo „improwizowany” ładunek wybuchowy przy pomocy którego można zwalczać nowoczesny i drogi sprzęt górującego materialnie przeciwnika – armie zachodnie przekonały się o tym interweniując na Bliskim Wschodzie i w Afganistanie.

 Równie często możemy spotkać rozważania różnych mędrców „wygrywających” dziś minione wojny. Było wielu i ujawniają się ciągle nowi spece militarni, którzy potrafią wykazać błędy dowódców i dowieść, jak można było wygrać przegrane bitwy. Różni mądrale opowiadają, że należy toczyć wojnę na terytorium wroga, a nie własnym i przygotowywanie się do obrony na własnym terytorium jest zbędne - to przecież spowoduje straty wśród niewinnych cywilów. A w ogóle to należy atakować, bowiem bez tego nie będzie zwycięstwa i to najlepiej nie ponosząc strat własnych. Są też rozważania odnoszące się do przyszłych wojen, prognozy jak one najpewniej będą wyglądać i co mają robić generałowie, aby przygotowali się do takiej wojny jaka będzie. W tym miejscu pojawia się jednak kłopot: tych wizji wojny jest wiele więc nadal nie wiadomo, czy podejmowane dziś przygotowania ukażą się użyteczne w razie wybuchu wojny. To nie martwi znawców i ekspertów prognozujących te wojny. Tworzą rozliczne scenariusze wojenne, oczekują że wojskowi będą je ćwiczyć, co dziś jest o tyle łatwe, że nie trzeba wyprowadzać wojska na poligony, można wszystko trenować wirtualnie, rozsiadając się wygodnie w fotelu przed komputerem.

image  Mamy różne ośrodki nazywane z angielska think-tankami, gdzie zgromadzeni eksperci i znawcy analizują rozliczne dane, zastanawiają się, co też będzie robił przeciwnik i jakimi siłami, i jak, trzeba będzie reagować. Tworzą modele przyszłych działań taktycznych i operacyjnych używając przy tym wymyślnych terminów; pojawiają się jakieś „bańki anty-dostępowe”, zdolności „przeciwzaskoczeniowe”, działania hybrydowe, także agresja „podprogowa”, rozważanie, czy jest „głębia operacyjna”, jak przeprowadzić „projekcje siły” na wrogim terytorium. Tajemnicze terminy i hermetyczny język, dostępny oświeconym kapłanom militarnych działań ma onieśmielić maluczkich, pokazać dystans dzielący ich od ekspertów, uniemożliwić wypowiadanie się w sprawach wojska i obrony.

 Oczywiście można uprawiać umysłową gimnastykę w kwestiach obronności. Wśród chłopców różnego wieku popularne bywają gry wojenne w które oni z zapałem grają. Nie chodzi jednak o to, aby gimnastykować umysł przesuwając wirtualne dywizje, ale by przygotować kraj do obrony najbardziej rzetelnie, zapewniając krajowi bezpieczeństwo.

Najczarniejszy scenariusz

 Jak powinniśmy przystąpić do rozwiązania problemu pt. zapewnić Polsce bezpieczeństwo? Otóż nie uda się tego zrobić jeśli będziemy tylko rozważali wymyślane scenariusze wojenne. Trzeba najpierw ustalić jaka sytuacja może być dla nas najgorsza (czarny scenariusz) i dopiero wówczas jak temu przeciwstawiać się - nie warto spierać się, czy najgorszy wariant zagrożenia jest realny, czy nie. Jeśli do niego nie dojdzie, to bardzo dobrze, jeśli jednak nastąpi, to chyba lepiej być przygotowanym na taką sytuację wcześniej. Środki przygotowane na maksymalne zagrożenie będą zresztą przydatne także wtedy, jeśli zagrożenia będą mniejsze.

 Mamy doświadczenie z historii Polski jakie zagrożenie jest najgorsze - wrzesień 1939 r. Najazd przeważających sił, całkowite rozbicie polskiej armii regularnej, brak pomocy sojuszniczej, okupacja kraju. Przyjmijmy, że może Polsce zagrozić coś podobnego!

image Polacy oczywiście powinni budować środkowoeuropejski ośrodek siły (Międzymorze), skonstruować samodzielną, niezależną politykę wspierając ją realną siłą, nowoczesnym Wojskiem Polskim, przy tym podstawą polskiej polityki powinny być własne zdolności obronne, a nie tylko sojusznicze. Można określić hierarchię zadań, które trzeba wykonać budując odpowiedni system obrony państwa. Najpierw należy opracować strategię obronności będącą wytyczną do działania w obronności kraju. Na jej podstawie należy sprawdzić w jakim zakresie siły zbrojne i przemysł obronny mogą strategię wykonać. Następnie będzie można tworzyć program budowania potrzebnych sił zbrojnych, plany modernizacji technicznej, przy czym problemem nie jest liczebność obecnej armii zawodowej, ilość jednostek wojskowych, ale struktura polskich sił zbrojnych oraz przyjęty sposób obrony kraju.

 W razie wybuchu wojny nieprzyjaciel uderzy wojskami operacyjnymi. Ich siła uderzenia wynika z tego, że takie wojska działają w maksymalnym skupieniu. Niczym pięść rozbijają i miażdżą obronę. Żeby bronić się skutecznie trzeba osłabić siłę uderzenia, spowodować, aby ta „pięść” musiała podzielić się niejako na pojedyncze „palce”. Trzeba więc mieć przygotowaną dużą liczbę punktów oporu na terenie całego kraju (przygotowane obronnie terytorium), co zmusi atakującego do zdobywania wielu miejsc, a więc do rozdzielania sił. Wówczas obrońca będzie mógł zyskiwać lokalnie przewagę i w konsekwencji może odnosić zwycięstwa, odpierać ataki.

 Polska musi mieć wojsko, które będzie zdolne bronić całego terytorium, a nie tylko stawiać opór na wybranych kierunkach natarcia wojsk nieprzyjaciela. Takiej obrony nie da się wykonać ograniczoną liczbą żołnierzy zawodowych. Dlatego należy obok wojsk operacyjnych budować powszechną kilkuset tysięczną obronę terytorialną. Wówczas dopiero będziemy mieli armię zdolną do obrony całego terytorium kraju.

Jak uniknąć wojny?

 Możemy odstraszyć potencjalnego agresora wykazując, że Polska będzie trudnym przeciwnikiem bowiem wszyscy Polacy, nie tylko zawodowi żołnierze, będą jej bronić. Trzeba przekonująco dowodzić, że opór będzie powszechny, a Polacy są do niego moralnie przygotowani. Przygotowani tak dalece, że nawet zniszczenie wojsk regularnych (operacyjnych) nie będzie oznaczało końca wojny. Są bowiem przygotowane siły, które będą kontynuować opór w formie nieregularnej, „asymetrycznej”. Żołnierze obrony terytorialnej powinni być szkoleni w nabywaniu zdolności prowadzania działań nieregularnych.

image Przygotowane jeszcze przed wybuchem wojny siły do działań nieregularnych będą czynnikiem poważnie ograniczającym możliwości opanowanie terytorium RP przez wroga. Przykład historyczny: po kampanii 1939 r. walkę kontynuował oddział mjr. Henryka Dobrzańskiego „Hubala”. Liczył on około 200 dobrze uzbrojonych żołnierzy. Niemcy by go zniszczyć, musieli użyć 7,5 tys. ludzi – sił 37 razy większych. To oznacza, że gdyby takich oddziałów było więcej Niemcy mieliby wielkie trudności, aby Polskę okupować. Jeżeli dziś mamy trochę ponad 100 tysięcy żołnierzy (tyle liczy armia regularna) to do jej zniszczenia nieprzyjaciel potrzebuje 300-400 żołnierzy – uważa się, że przewaga jak 3 do 1 jest wystarczająca, aby odnieść zwycięstwo. Ale jeśli wróg musi się liczyć także z oporem nieregularnym, to wtedy powinien dysponować innym rodzajem przewagi, nie chodzi bowiem, aby pokonać przeciwnika na polu bitewnym, ale o kontrolowanie i utrzymanie w posłuszeństwie milionów ludzi na dużym terenie. Aby sparaliżować opór nieregularny okupant potrzebuje przewagi co najmniej 20 do 1, np. na 100 tysięcy działających nieregularnie obrońców nie wystarczy 300-400 tysięcy okupantów, trzeba ich mieć dużo, dużo więcej. Biorąc pod uwagę tego typu wskaźniki nieprzyjaciel przygotowując atak na Polskę i kalkulując potrzebne siły, licząc się z oporem nieregularnym, musiałby zgromadzić miliony żołnierzy. Można wyrazić pewność, że po uświadomieniu sobie tej konieczności agresor z napaści na Polskę zrezygnuje.

 Zasadniczym dążeniem w tworzeniu systemu obronnego jest wywołanie przekonania, że dysponujemy zabezpieczeniami umożliwiającymi stawienie skutecznego oporu każdej agresji. Siły terytorialne (obrona miejscowa) jako podstawa obrony nie będą ścierać się frontalnie z dywizjami agresora, ale powszechność oporu sprawi, że agresor chcąc kontrolować cały kraj będzie musiał zgromadzić ogromne siły, albo te którymi dysponuje podzielić i w konsekwencji uwikłać się w konflikt asymetryczny, w którym nie można zwyciężyć.

image Dwudziestokrotna przewaga – podkreślmy to - jest potrzebna agresorowi do nasycenia całego terytorium wojskiem, aby opór nieregularny był niemożliwy. NATO nie miało takiej przewagi w Afganistanie i przegrało, a wcześniej przecież z tego samego powodu tam przegrali Rosjanie. Jeśli więc napadający na Polskę też nie będzie dysponował taką przewagą, to wystąpi syndrom krótkiej kołdry – ciągle będą tereny, których nie będzie kontrolował i tym samym nie zdoła Polski okupować. W tych warunkach lepiej nie atakować, aby nie uwikłać się w niekończący się konflikt asymetryczny. Na tym polega istota odstraszania z pomocą sił OT pozwalające na wypracowanie sytuacji oddalającej wojnę, a nie uczestnictwo w wojnie. Nie chodzi o to, aby prowadzić jakieś wojny partyzanckie, ale by przyjęty sposób obrony (obrona totalna) zniechęcał/odstraszał napastnika i żadnej wojny, nie tylko partyzanckiej, nie trzeba było prowadzić i...nie można było Polski okupować.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura