
Śmierć młodego żołnierza, aresztowanie żołnierzy, którzy broniąc granicy odważyli się strzelać w powietrze, mogli przecież trafić w napastników. Premier rządu o niczym oczywiście nie wiedział, minister obrony i wicepremier najpierw pisał (na X), że nie wiedział, następnie później na konferencji prasowej powiedział, że wiedział, ale szczegółów nie znał. Dowiedzieliśmy się, że winien wszystkiemu jest Zastępca Prokuratora Generalnego („ziobrysta”) nadzorujący pion wojskowy prokuratury dużo wcześniej pozbawiony przez Ministra Prokuratora Generalnego Bodnara kompetencji kierowania tym pionem.
W świetle powyższego zapowiedzi rządzących, że w jakiś nadzwyczajny sposób będą bronić granicy (Tarcze Wschód), każe bardzo wątpić, czy to rzeczywiście prawdziwy zamiar. Ale nawet bez tego wątpliwości pojawiają się liczne.
Bagna i moczary…
Politycy rządzącej Polską od 13 grudnia ub. roku koalicji jako główny sposób osiągania celów wykorzystują wywoływanie w społeczeństwie emocji negatywnych. W czasie lat rządów Zjednoczonej Prawicy zwolennicy dziś rządzących manifestowali pod znakiem „ośmiu gwiazdek”, wykrzykując wulgaryzmy, kłamiąc i obrażając przeciwników politycznych traktowanych jako wrogów, których chcą unicestwić. Po wyborach w październiku ub. roku i przejęciu rządów w kraju doszło do tego otwarte łamanie obowiązującego prawa i kłamstwo uprawiane teraz także „państwowo” poprzez instytucje i media.
Spoglądamy z niepokojem za naszą wschodnią granice. Na Ukrainie toczy się wyniszczająca ten kraj wojna rozpętana przez Rosję. Dotrze ona także do Polski, jeśli Ukraińcom nie uda się odeprzeć agresora. A obawa, że tak stać się może staje się coraz silniejsza. Od dłuższego czas doświadczamy „hybrydowego” ataku na granicy z Białorusią, gdzie panuje reżim Łukaszenki coraz bliżej współpracujący z Rosją Putina. Z tej strony trwają nieustanne próby przełamania polskiej granicy przez grupy sprowadzanych przez białoruskie władze migrantów. Jak dotąd są to ataki niezbrojne, ale już teraz w rezultacie tych ataków chroniący granicę funkcjonariusze i żołnierze coraz częściej poszkodowani trafiają do szpitali. Pojawia się pytanie jak długo jeszcze broniący granicy polscy żołnierze mają nie używając broni znosić te ataki?
Szczęśliwie obawa, że dziś rządzący zrealizują zapowiadane dawniej przez nich otwarcie granicy na przyjmowanie nachodźców i zlikwidowanie zbudowanej przez rząd Zjednoczonej Prawicy zapory na granicy nie będzie miało miejsca. Co więcej rząd zapowiada wzmocnienie ochrony granicy z Białorusią i nawet zbuduje „Tarczę Wschód”. Minister obrony Kosiniak Kamysz w sejmie RP 22 maja 2024 roku zapowiedział zbudowanie pasa fortyfikacji na polskiej granicy wschodniej w celu stworzenia przeszkody nie do pokonania dla ewentualnej agresji Rosji na Polskę. Wicepremier i minister z PSL w swoim wystąpieniu rozwijał ogłoszony już przez premiera Donalda Tuska pomysł zbudowania „Tarczy Wschód” broniącej granicę wschodnią Rzeczpospolitej. Premier Tusk 18 maja br. Mówił na konferencji prasowej: „Podjęliśmy decyzję, aby zainwestować w nasze bezpieczeństwo, a przede wszystkim w bezpieczną, wschodnią granicę 10 mld zł. Rozpoczynamy wielki projekt budowy bezpiecznej granicy, w tym systemu fortyfikacji, a także takiego ukształtowania terenu, decyzji środowiskowych, które spowodują, że ta granica będzie nie do przejścia dla potencjalnego wroga. Te 10 miliardów złotych uruchomiliśmy już w tej chwili. Te prace zaczęliśmy tak, aby granica polska była bezpieczna w czasach pokoju, żeby to była granica nie do przejścia dla przeciwnika w czasie wojny. Nazwaliśmy ten Narodowy Plan Obrony i Odstraszania kryptonimem “Tarcza Wschód”. To będzie tarcza, która zabezpieczy nas przed potencjalnymi atakami ze wschodu, która przede wszystkim będzie miała za zadanie odstraszyć wroga.”
Linia Tuska
Projekt MON zaprezentował na konferencji prasowej 27 maja br. Wystąpili minister Kosiniak Kamysz, wiceminister Cezary Tomczyk i szef SG WP gen. Kukuła, którzy przedstawili projekt. Na jednym ze slajdów podawano, że zostanie zabezpieczone 500 (700) km granicy, gdy całość tej granicy to: z Rosją (210 km), Litwą (104 km), Białorusią (418 km), Ukrainą (535 km). Według MON, realizacja programu "Tarcza Wschód" znacząco wzmocni odporność państwa na zagrożenia militarne z kierunku wschodniego, ograniczy możliwości operacyjne wojsk przeciwnika, jednocześnie zapewniając większą swobodę działania i zdolność przetrwania wojsk własnych, ale także ludności cywilnej.
Wydaje się, że poza przedstawionymi na konferencji slajdami chyba nic więcej jeszcze nie ma. Jeśli bowiem wziąć na serio to co podano to pojawiają się wątpliwości, czy zrealizowanie takiego wielkiego projektu ma kosztować tylko 10 mld PLN? Kwota wydaje się mała, biorąc pod uwagę fortyfikowanie długiej przecież granicy. Do tego ten projekt ma też być zrealizowany w ciągu czterech lat - do 2028 roku. Wątpliwości pojawia się zresztą więcej, ale już te powyższe wystarczą, aby nabrać podejrzeń, czym mamy do czynienia z przemyślanym i dopracowanym projektem?
Wspomnijmy słowa premiera Tuska: „Rozpoczynamy wielki projekt budowy bezpiecznej granicy, w tym systemu fortyfikacji, a także takiego ukształtowania terenu, decyzji środowiskowych, które spowodują, że ta granica będzie nie do przejścia dla potencjalnego wroga.”
Dokładnie takie założenia były w zamyśle projektantów i pomysłodawców zbudowania Linii Maginota, która miała być przeszkodą nie do pokonania dla ewentualnej agresji Niemiec na Francję. Pas umocnień i fortyfikacji zbudowano w latach 1929–1934, a następnie były wzmacniane do 1939 r. na wschodnich granicach Francji. Ich długość wynosiła około 450 km, a budowa pochłonęła blisko 2,9 mld franków. Składały się z blisko 600 głównych obiektów bojowych, ogółem zaś wybudowano około 5800 wszystkich typów fortyfikacji i umocnień. Kiedy jednak doszło do tej agresji w 1940 r. Linia Maginota nie odegrała żadnej istotnej roli w obronie kraju. Niemieckie dywizje uderzając przez terytoria Belgii i Holandii po prostu obeszły francuskie fortyfikacje i z łatwością wkroczyły do niebronionego Paryża. Francja skapitulowała.
Obecnie jako dowód na skuteczność fortyfikowania terenu w obronie wskazuje się trudności jakie mają Ukraińcy usiłujący przełamać pasy umocnień zbudowane przez Rosjan na terenach okupowanej Ukrainy. Ten przykład o tyle jest jednak zawodny bowiem, aby pokonać rosyjskie umocnienia, a ukraińska kontrofensywa odniosła sukces, trzeba byłoby te umocnienia obejść! A nie szturmować je „od czoła”. Armia ukraińska nie mogła jednak obejść rosyjskich umocnień. Na południowym skrzydle frontu trzeba było przekraczać wielką przeszkodę wodną Dniepr. Co logistycznie było bardzo trudne. Z kolei na skrzydle północnym, czyli w rejonie Charkowa, trzeba byłoby wejść na teren Federacji Rosyjskiej i w ten sposób obchodzić umocnienia od północy. A jak wiadomo, Zachód ciągle nie dawał zgody Ukrainie na to, aby rozwijała swoje działania na terytorium Federacji Rosyjskiej, grożąc odcięciem dostaw zaopatrzenia ukraińskiej armii, gdyby doszło do wkroczenia wojsk ukraińskich na terytorium Rosji.
Jaka obrona?
Posłowie PiS odwiedzili MON i chcieli zobaczyć, jak wyglądają plany fortyfikowania granicy wschodniej. Okazało się, że żadnych takich planów nie ma. Mamy więc do czynienia z opowieściami polityków „koalicji 13 grudnia”, które nie wiadomo czy i jak się zmaterializują.
Za operacyjne przygotowanie terytorium państwa do obrony powinni brać się ludzie, którzy się na tym znają. Opowiadający o „Tarczy Wschód” od tej strony nie prezentują się najlepiej. Po drugie – w jaki sposób MON zamierza rozwiązać podstawowy problem, jeżeli chodzi o użycie armii w obronie i jaka to ma być obrona? Obrona defensywna, czy obrona ofensywna i jaką rolę w przyjętej koncepcji obrony ma odegrać zapowiadana „Tarcza Wschód”?
Od pewnego czasu funkcjonuje flanka wschodnią NATO, na której Polska jest największą siłą. Kilkakrotnie słyszeliśmy już, że gdyby doszło do zagrożenia bezpieczeństwa państw bałtyckich, to Polska ma odegrać bardzo istotną rolę jako siła wspierająca te państwa. Dlatego tak ważna jest kwestia tzw. przesmyku suwalskiego, części wschodniej granicy RP z Litwą. Pytanie: czy przy pomocy mokradeł i bagien które mają być istotnym elementem „Tarczy Wschód” będzie można wesprzeć Litwę, Łotwę i Estonię - ze słów premiera i ministra obrony wynika, jakby "Tarcza Wschód" miała być głównym elementem obrony Polski.
Rząd „koalicji 13 grudnia” powinien przede wszystkim zrealizować zamówienia zbrojeniowe złożone przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Potrzeby obrony w regionie wymagają, żeby Polska, obok zapowiadanych umocnień, posiadała wojsko będące w stanie wykonać operacyjne działania bojowe na przedpolach granic Rzeczpospolitej. Byłoby niedobrze, gdyby trzeba było bronić polskich granic dopiero na polskim terytorium. Stąd dobrze by było mieć zdolności do manewrowego działania obronnego na Białorusi i w państwach bałtyckich. Do tego Polska zamówiła wyrzutnie rakiet dalekiego zasięgu, czołgi, samoloty F-35 i FA-50 – takie uzbrojenie, w warunkach wojny, jaka toczy się obecnie na Ukrainie, może odegrać bardzo istotną, a nawet rozstrzygającą rolę. Oczywiście nie należy mylić zdolności do działań operacyjnych z podejmowaniem działań operacyjnych. Te zdolności trzeba będzie wykorzystać dopiero wtedy, kiedy nastąpi rzeczywiste zagrożenie flanki wschodniej NATO ze strony Rosji.
To tylko emocje
Minister Kosiniak-Kamysz niedawno w sejmie zapowiadał, że zbuduje "wojska bezzałogowe" - jak wiadomo drony to są statki bezzałogowe więc minister pewnie uważa, że są też wojska bezzałogowe. Do tego obiecał, że: "W polskiej armii będą dziesiątki, setki tysięcy dronów, statków bezzałogowych powietrznych, lądowych, nawodnych i podwodnych." Deklaracja, że Wojsko Polskie dostanie "setki tysięcy dronów” też wywołuje pozytywne emocje chociaż nic nie wiadomo jakimi środkami dysponuje MON na zakup tych dronów.
Minister ogłosił też, że „Tarcza Wschód” to: "Największa operacja umacniania granicy od 1945 roku". Rzecz w tym, że po 1945 r. w czasach komunistycznych rządów nikomu nie mogło przyjść do głowy jakieś „umacnianie” granicy z ZSRS. W latach PRL granicy wschodniej strzegli pogranicznicy sowieccy. Pilnowali, aby nikt do Polski z Sowietów nie uciekł, z Polski do ZSRS nikt uciekać nie zamierzał więc z polskiej strony granicy nie trzeba było pilnować.
Po 1989 r. też nie bardzo można dostrzec, aby jakąś większą wagę przykładano do obrony tej granicy skoro likwidowano jednostki wojskowe zwłaszcza na terenach wschodniej Polski.
Projekt "Tarcza Wschód" wzbudza emocje, teraz są one pozytywne więc biorąc pod uwagę, kto je wywołał, to wydaje się dobra odmiana, ale jednak są to tylko emocje. Konkretów nadal brak, nie wspominając nawet o jakiś 100 konkretach. W każdym razie gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy strategicznego NATO w programie „Newsroom WP” zapewnił: „To nie będzie linia Maginota”.
Nie wiadomo jednak co to będzie, jeśli w ogóle coś będzie! No i czy wojsko obsadzające te umocnienia dostanie amunicję, będzie mogło strzelać do napastników???
PS. Skoro na granicy pojawili się napastnicy uzbrojenie w noże i dzidy to czy nie należałoby uzbroić naszych obrońców granicy w szable i lance?
Inne tematy w dziale Polityka