„Dla tryumfu zła jest potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili”.
Edmund Burke (1729-1797)
==================================================
Wkrótce 1 sierpnia!
Nie mam żadnych wpływów, żadne siły polityczne nie stoją za mną. Przed dwudziestu lat moi wrogowie zadbali skutecznie, abym już nigdy nie dostał możliwości pracy dla obronności mojej Ojczyzny. Jedyne co mi zostało, to pisanie, mówienie w sprawach wojska. A w tych minionych latach miałem wiele okazji, aby martwić się. Bardzo rzadko mogłem odczuwać dumę. Mało, ale jednak było, na szczęście - to za sprawą żołnierzy i dowódców, tu wspominam śp. gen. Waldemara Skrzypczaka!
......
Napisałem więc znowu (patrz poniżej) ze świadomością, że mój głos emeryta....
Wspominam teraz Powstańców Warszawy, tej Warszawy, której dziś chyba w jakieś połowie nie ma, a którzy bez broni szli w bój...
.......................................................................
O, jaka rozpacz się w sercu rozpina,
Walczyć nie ma czym,
A pod czołg idzie z butelką dziewczyna,
By zapłacić im
..................................................................................
O Nich myślę zamieszczając mój artykuł
Kto chce przeczyta....

Na tarczy?
"Z tarczą lub na tarczy" to staropolskie powiedzenie oznacza, że wracasz albo ze zwycięstwem (z tarczą - walczący trzymał tarczę w dłoni), albo jako poległy (na tarczy - znoszono go na tarczy z placu boju).
………………..
Politycy wszystkich opcji nieustannie podnoszą, że najważniejszą dla Polski sprawą jest zapewnienie bezpieczeństwa w sytuacji, gdy tuż obok na Ukrainie trwa „pełnoskalowa” wojna, a z sąsiedniej Białorusi wychodzą na nas „hybrydowe” ataki – sterowany przez służby Łukaszenki i Putina napływ migrantów.
Kwestia bezpieczeństwa jest jedną z nielicznych spraw, która zdaje się łączyć wszystkich uczestników zajadłych sporów jakich doświadczamy, nazywanych nieprawdziwie „wojną polsko-polską”.
[W Polsce mamy starcie sił patriotycznych realizujących polski interes narodowy z przeciwnikami polskości dążącymi do zbudowanie superpaństwa europejskiego. To nie jest żadna wojna polsko-polska!]
W okresie rządów Zjednoczonej Prawicy (XI 2015 – XII 2023) z pewnymi kłopotami wypracowano w końcu koncepcję sił zbrojnych i polskiej obronności. Ustalono, że w okresie pokojowym będzie się przeznaczać co najmniej 3 proc. PKB na obronę, armia polska będzie liczyć 300 tys. żołnierzy. Zdecydowano o formowaniu nowych związków taktycznych oraz pozyskaniu z USA i Korei Płd. dużych ilości najnowocześniejszego uzbrojenia (samoloty, śmigłowce, wyrzutnie rakietowe, działa samobieżne, czołgi i wozy bojowe). Miała powstać potężna armia o dużych zdolnościach ofensywnych, jedna z największych w NATO. Eksperci militarni na Zachodzie pisali, że Polska staje się potęgą wojskową. Ekonomiści zauważali, że następuje dynamiczny wzrost gospodarczy Polski co oznacza, że wkrótce będzie ona mocarstwem regionalnym.
Armia ofensywna!
Art. 116 pkt. 2 konstytucji RP mówi: „Sejm może podjąć uchwałę o stanie wojny jedynie w razie zbrojnej napaści na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej lub gdy z umów międzynarodowych wynika zobowiązanie do wspólnej obrony przeciwko agresji.” Polskie siły zbrojne służą do obrony granic Rzeczypospolitej, ich rola ma więc być defensywna. Często dodaje się jeszcze, że siła defensywna/obronna powinna odstraszać potencjalnego agresora. Ma go utwierdzać w przekonaniu, że gdyby zaatakował, to złamanie polskiej obrony będzie skrajnie trudne i dostrzegając to wróg powinien agresywne zamiary porzucić.
Zanim Polska weszła do Sojuszu Północnoatlantyckiego przyjmowano koncepcję „niezbędnej wystarczalności obronnej”. W 1992 r. uchwalono dwa dokumenty: „Założenia polskiej polityki bezpieczeństwa” oraz „Polityka bezpieczeństwa i strategia obronna Rzeczypospolitej Polskiej”. W razie wybuchu wojny deklarowano możliwie jak najdłuższe stawianie oporu i zadawanie agresorowi maksymalnych strat w celu powstrzymywania inwazji, demonstrowania determinacji obronnej i zyskania czasu na reakcję innych państw i instytucji międzynarodowych. Jednym z ważnych elementów miało być przygotowanie warunków do funkcjonowania państwa podziemnego, w tym prowadzenia zakrojonych na szeroką skalę działań nieregularnych, na terenach zajętych przez agresora.
W rzeczywistości jednak nie podjęto żadnych przygotowań w tym zakresie. W tamtym czasie z gronem współpracowników (Akademia Obrony Narodowej) zgłaszałem potrzebę stworzenia rzeczywistych wojsk obrony terytorialnej – pozostawione po PRL wojska Obrony Terytorium Kraju, będące formacjami budowlanymi (nazywane wojsko „łopata-ziemia-powietrze”) tej funkcji nie spełniały. W 1992 r., gdy w rządzie premiera Jana Olszewskiego kierowałem resortem obrony podjąłem stosowne prace przygotowawcze, ale obalenie rządu w czerwcu 1992 r. („Nocna zmiana”) przekreśliło ten zamiar.
Po uzyskaniu członkostwa w NATO w 1999 r. Polska przyjęła obowiązującą w Sojuszu doktrynę odparcia agresora zakładającą, że reakcja następuje dopiero w razie wystąpienia agresji. Wówczas siły NATO wykonają kontruderzenie wypierając agresora z zajętego terytorium natowskiego. To jeszcze bardziej skłaniało, aby armia polska rozwinęła zdolności defensywne. Zwłaszcza, że było wiadome, iż wsparcie sił Sojuszu nie nastąpi szybko – optymiści oceniali, że trzeba będzie samodzielnie bronić się przez 3 miesiące, pesymiści mówili o roku. Było oczywiste, że trzeba nadal rozwijać zdolności do samodzielnej obrony.
W 1998 r. objąłem w MON stanowisko sekretarza stanu. W latach następnych zdołałem przeprowadzić utworzenie wojsk obrony terytorialnej i wdrożyć program uzbrajania w artylerię samobieżną (armato-haubica Krab). Opracowaliśmy w podległym mi pionie MON plany uzbrojenia w nowoczesne samoloty wielozadaniowe, śmigłowce uderzeniowe, okręty (korwety). W lipcu 2001 r. zostałem fałszywie oskarżony o korupcję i usunięty z MON. Wraz z tym likwidowano wszystkie moje przedsięwzięcia modernizacyjne i zlikwidowano wojska OT. W okresie rządów koalicji PO-PSL zawieszono pobór do wojska i tworzono nieliczną armię zawodową przeznaczoną do misji pokojowych poza granicami Polski. Stworzono armię niezdolną do obrony kraju (obrona na linii Wisły).
Agresywna polityka Rosji wobec Europy wschodniej, gdzie Kreml postanowił odbudować wpływy imperialne doprowadziła do zmiany koncepcji obronnej NATO. Sojusz zdecydował, że nie będzie czekać na agresora. „NATO będzie bronić każdego centymetra terytorium Polski i całego terytorium Sojuszu Północnoatlantyckiego” deklarował sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą. Natowska obrona nabierała waloru ofensywnego. Powstała wschodnia flanka NATO z bezpośrednim udziałem wojsk USA.
W okresie pierwszej kadencji prezydentury Donalda Trumpa w Waszyngtonie uzmysłowiono, że sojusznicy Niemcy i Francja są nie tylko słabi wojskowo, ale też nie będą skłonni popierać USA, wolą bliską współpracę z Rosją (Nord-stream). Nawet napaść Rosji na Ukrainę nie zmieniła tego nastawienia. W Berlinie i Paryżu czekano, kiedy Ukraina upadnie.
Polska pod rządami Zjednoczonej Prawicy, tworząca wspólnotę Trójmorza okazała się oczekiwanym przez prezydenta Trumpa partnerem USA. Budowana przez rząd Zjednoczonej Prawicy potężna armia posiadające zdolności ofensywne, gwarantująca stabilność w regionie, biorąc pod uwagę interes Polski, ale i USA okazywała się niezbędną. I jest nadal niezbędna, gdy Trump ponownie została prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Niebezpieczna zmiana
Po wyborach parlamentarnych w 2023 r. Zjednoczona Prawica utraciła władzę. Powstał 13 grudnia rząd Donalda Tuska. Mimo deklarowanej kontynuacji zamiarów obronnych poprzedników dotychczasowe plany rozbudowy sił zbrojnych, w tym zakupy broni poza Europą, zaczęły być kwestionowane.
Manfred Weber przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej (do której należą europosłowie PO-PSL) ogłosił: „Musimy być w stanie bronić się niezależnie. Mam już dość ciągłego polegania na Waszyngtonie w kwestii naszego bezpieczeństwa. […] Musi istnieć obowiązek wspólnego zakupu broni. Nową broń powinniśmy kupować przede wszystkim od europejskich firm.[...]Potrzebujemy wspólnego europejskiego dowództwa, osadzonego w strukturach NATO. Europejski szef sztabu powinien także móc dowodzić zmodernizowanymi armiami narodowymi i jasno określać kwestie zamówień publicznych”. Premier Tusk natychmiast podkreślił, że należy skończyć z amerykańskim „outsourcingiem” w kwestii bezpieczeństwa europejskiego.
W Parlamencie Europejskim przyjęto rezolucję dotyczącą wzmocnienia europejskiej obronności. Potwierdzono stworzenie „autonomii strategicznej” w relacjach z USA. Wykonanie rezolucji oznacza de facto stworzenie jakiegoś NATO-bis bez USA. W zakresie Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony w głosowaniach odrzucono zasadę jednomyślności - państwa członkowskie UE stracą realny wpływ na własną obronność. Ta sfera będąca dotąd wyłączną kompetencją państw członkowskich UE ma trafić do gremiów unijnych, zwłaszcza do Komisji Europejskiej. Nakazuje się promowanie europejskiej, czyli niemieckiej i francuskiej produkcji uzbrojenia - pozyskiwanie broni spoza UE ma być utrudnione, pod znakiem zapytania będą polskie zakupy w USA i Korei Płd. Zapowiada się utworzenie Jednolitego Europejskiego Rynku Obronnego pod hegemonią niemiecką co oznacza osłabienie pozycji przemysłu zbrojeniowego Polski. Generalnie rezolucja UE promuje konfrontacyjną postawę wobec USA.
Nie ustalono niczego w zakresie poziomu wydatków państw członkowskich UE na obronność. Stwierdzono tylko, że każde państwo unijne będzie przeznaczać 0,25 proc. PKB na... wsparcie Ukrainy! Ministrowie ds. Europejskich 27 maja br. zatwierdzili program SAFE przewidujący 150 mld euro w pożyczkach na obronność, które mają być wydatkowane do 2030 r. Wypada więc rocznie 30 mld euro pożyczone i dzielone na 27 państw UE (sic!). Szef MON Kosiniak-Kamysz „wyraził nadzieję”, że Polsce przypadnie 20 proc. z programu SAFE, nawet 120-130 mld zł (ok. 30 mld euro)! Nie wiadomo na czym on opierał swoje nadzieje.
W kwestii pozyskiwania uzbrojenia obecnie MON opóźnia, ogranicza, a nawet rezygnuje z planowanych zakupów. Media niezależne (na szczęście jeszcze istnieją) ujawniły dokument pochodzący ze Sztabu Generalnego WP, z którego wynika, że kierownictwo MON planuje - w odniesieniu do dotychczasowej prognozy - ograniczyć o 25 proc. (ponad 57 mld zł) limit wydatków przewidzianych w latach 2025-2027 na realizację Centralnego Planu Rzeczowego. Min. Kosiniak-Kamysz nazwał ujawnione informację „kłamstwem”. Okazało się później, że minister nie wiedział, że takie pismo wyszło z jego ministerstwa do SG WP.
Reklamowanym bardzo przedsięwzięciem zapewniającym bezpieczeństwo ma być „Tarcza Wschód”. Minister Kosiniak-Kamysz w sejmie RP 22 maja 2024 r. mówił: „Podjęliśmy decyzję, aby zainwestować w nasze bezpieczeństwo, a przede wszystkim w bezpieczną, wschodnią granicę 10 mld zł. Rozpoczynamy wielki projekt budowy bezpiecznej granicy, w tym systemu fortyfikacji, a także takiego ukształtowania terenu, decyzji środowiskowych, które spowodują, że ta granica będzie nie do przejścia dla potencjalnego wroga. Te 10 miliardów złotych uruchomiliśmy już w tej chwili. Te prace zaczęliśmy tak, aby granica polska była bezpieczna w czasach pokoju, żeby to była granica nie do przejścia dla przeciwnika w czasie wojny. Nazwaliśmy ten Narodowy Plan Obrony i Odstraszania kryptonimem “Tarcza Wschód”. To będzie tarcza, która zabezpieczy nas przed potencjalnymi atakami ze wschodu, która przede wszystkim będzie miała za zadanie odstraszyć wroga.”
Minęło ponad rok od tej zapowiedzi i 12 czerwca br., wiceszef MON Cezary Tomczyk zaprosił do obiektu wojskowego w Wesołej (dzielnica Warszawy) ambasadorów Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa (Political and Security Committee) Unii Europejskiej. Zaprezentował wybudowany na terenie Warszawy (???) „modelowy odcinek elementów Tarczy Wchód”. Red. Stefan Fuglewicz na stronie ZBiAM z widoczną powściągliwością omawiał to, co zaprezentowano: „Warto też zastanowić się, na ile standardowe elementy budowlane mogą być skuteczne i optymalne jako element fortyfikacji. Przy tak wielkiej skali i budżecie programu „Tarcza Wschód” powinny być raczej opracowane rozwiązania dedykowane – których po roku prac planistyczno-projektowych nadal nie widać.” Ten „modelowy odcinek” wygląda naprawdę żałośnie; prymitywne transzeje nakryte siatkami używanymi do ochrony leśnych młodniaków przed sarnami, obłożone przywiezionymi z budowy elementami betonowymi. Do tego marnie chroniące stanowiska dla pojazdów opancerzonych i wadliwie przygotowane stanowiska strzeleckie. Trudno uznać, że takie umocnienia posiadają jakieś liczące się walory obronne!
…………………………..
W kwietniu 2024 r. Niemcy w Warszawie ogłosili (szef Bundeswehry i ambasador RFN), że przejmują odpowiedzialność za flankę wschodnią NATO. Nic nie wiadomo, aby ta deklaracja została uzgodniona z USA. Jednocześnie Niemcy blokują fundusze unijne na poprawę zdolności państw wschodniej flanki do szybkiego przerzucenia przez własne terytorium wojsk na zagrożonym kierunku wschodnim. Trudno też wskazać jakimi siłami może Bundeswehra wykonać przejęcie odpowiedzialności za flankę wschodnią NATO od US Army.
Pewne jest jedno – Polska pod rządami „koalicji 13 grudnia” zmienia niebezpiecznie kierunek polityki obronnej. Prezydent Karol Nawrocki powinien utrzymać współpracę z USA. Jeśli jednak „koalicja 13 grudnia” nadal będzie przy władzy to nasz kraj może być „wyniesiony na tarczy” z unijnego placu boju o zachowanie suwerenności obronnej.
Zapamiętajmy: Suwerenność obronna odnosi się do zdolności państwa do samodzielnego decydowania o swojej polityce obronnej i zapewnienia bezpieczeństwa bez zewnętrznej ingerencji. Obejmuje to m.in. autonomię w podejmowaniu decyzji dotyczących sił zbrojnych, budżetu obronnego, zakupów uzbrojenia i sojuszy wojskowych. Tego mamy być pozbawieni.
……………………………..
(art.l opublikowany w tyg. Sieci 14-20. 2025).
Inne tematy w dziale Polityka