„Dla tryumfu zła jest potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili”.
Edmund Burke (1729-1797)
======================

Czy to friendly fire?
ang. bratobójczy ogień, przypadkowy ostrzał własnych (lub sojuszniczych) sił i środków. Jego przyczyną może być omyłkowa identyfikacja celów jako wrogie lub wypadek związany z niską celnością.
………………….
„Jest [Tusk] coraz większym obciążeniem naszego obozu, z niejasnych powodów stracił słuch społeczny, ale też polityczny".
Arkadiusz Gruszczyński: „Postarzał się? Zmęczył? Znudził? Uwierzył w swój geniusz? Pytam w rządzie, Sejmie i partii, co się dzieje z Tuskiem” (GW 10.07.2025).
.......
Prawda, że dziwne? Do tego ten „ogień” nie wygląda na przypadkowy. Został dobrze wycelowany w Tuska! Wskazuje, że ktoś, kto? widzi Tuska jako obciążenie, którego trzeba się pozbyć, jeśli chce się odnieść zwycięstwo.
Tusk mocno zaangażował się w kampanię Trzaskowskiego i przegrał. Prezydentem wybrano Karola Nawrockiego. A tak wiele, ba, chyba wszystko zależało, czy Bonżur Rafał usiądzie pod żyrandolem w pałacu prezydenckim i będzie ofiarnie podpisywał wszystkie ustawy, które umożliwią zwycięstwo „demokracji walczącej”.
Grzegorz Schetyna zapowiadał, że wybory prezydenckie w Polsce pozwolą na „domknięcie systemu”. A tu taka klapa!
No i sam kanclerz Joachim-Friedrich Martin Josef Merz nie jest zadowolony z wyników wyborów prezydenckich w Polsce. Uznał, że „wolałby inny wynik w Polsce”.
Niemieckie media uderzyły w Tuska. "Der Spiegel": "Po dwóch latach od zwycięstwa w wyborach Donald Tusk poniósł porażkę. Sondaże ponownie pokazują, że partie prawicowe wyprzedzają Koalicją Obywatelską, a sam premier wydaje się przygnębiony i apatyczny". I dalej: "Tusk rządzi w koalicji, której konserwatywni partnerzy nie chcą poprzeć reform. Daleko mu do spełnienia oczekiwań, które rozbudził swoimi 100 konkretami. I nie jest to spowodowane wetami poprzedniego prezydenta. Wiele propozycji po prostu nie doczekało się realizacji, zostało zablokowanych przez spory między koalicjantami lub w ogóle nie zostało rozpatrzonych. Polityka Tuska okazała się zatem dla wielu rozczarowaniem".
Niemcy są jednak niesprawiedliwi. Prof. Klaus Bachmann zalecał przecież Tuskowi w "Berliner Zeitung": „Jeśli nowy rząd naprawdę chce rządzić, musi skierować całą siłę państwa policyjnego przeciwko PiS i prezydentowi”.
No i Tusk starał się jak tylko mógł. Napadł na media publiczne, podbijał prokuraturę, zamykał „pisiorów”, nawet najście na siedzibę prezydenta wykonał. Księdza i urzędniczki ministerialne zakuwał w kajdany, w aresztach trzymał. A teraz rząd zrekonstruował i rozpowiada, że niczym konkwistador Cortez ruszy do ataku na PiS, rzucając sędziego Żurka na pierwszą linie frontu.
Czy to było/jest mało?
To dlaczego nie wychodzi?
Polacy są narodem, który nie daje się zastraszyć. Niemcy wskazując Tuskowi co ma robić nie wiedzieli o tym? Żadnych wniosków nie wyciągnęli z przeszłości, chociaż przez kilka lat Polskę okupowali i doczekali się wielkiej bitwy polskiego podziemia i to w stolicy okupowanej Polski, w Warszawie w 1944 r.
Cóż więc winien Tusk, on tylko posłusznie wykonywał zalecenia Bachmanna?
.......
Eh, nie ma Angeli Merkel. Nie ma komu stwierdzić, że to tylko był przypadkowy ostrzał wiernego Donalda. No nie ma! Jest tylko skwaszony Mertz!
Inne tematy w dziale Polityka