Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
3374
BLOG

O dokładaniu drewien do stosu

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 101

Zbliżał się 1 marca 2018 r., dzień w którym od kilku lat czcimy pamięć Żołnierzy Niezłomnych walczących o Niepodległą z komunistami po zakończeniu II wojny światowej.  Na półkach księgarskich pojawiła się książka, którą tak reklamowano: „Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych. Płonące wioski i masowe egzekucje. Grabieże i gwałty. Zabójstwa niewinnych cywilów i jeńców - Ukraińców, Żydów, Białorusinów i Polaków. Nie, to nie jest komunistyczna propaganda. Niektórzy Żołnierze Wyklęci naprawdę dopuszczali się takich zbrodni. Dla jednych "Łupaszka", "Bury", "Ogień" czy "Wołyniak" to wielcy narodowi bohaterowie, ale dla innych - mordercy ich bliskich.”


Tytuł książki: „Skazy na pancerzach. Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych”, autor Zychowicz Piotr.


Wydawca chełpił się, że publikacja Zychowicza „ to pierwsza książka, która przedstawia czarne karty z epopei Żołnierzy Wyklętych.” Wydawca jakby zapomniał, że dużo wcześniej, w czasach PRL, wiele „czarnych krat” na temat podziemia niepodległościowego zapisali komunistyczni propagandyści. Nowością było jedynie to, że autor reklamowanej książki ogłosił, że on smaruję na czarno Niezłomnych z patriotycznych pozycji  deklarując się też jako antykomunista. On bowiem tylko powodowany uczciwością pisał „bez przemilczeń i lukrowania rzeczywistości charakterystycznych dla części polskiej literatury historycznej.”

Książka spotkała się z aprobatą recenzentów piszących w „Gazecie Wybroczej”.


image

Wielkanoc 1944, Turgiele (akowska Republika Turgielska)

1 kompania szturmowa 3 Brygady Wileńskiej AK wychodzi po mszy św. z kościoła,

na czele dowódca ppor./kpt. Romuald Rajs „Bury” (odznaczony: Srebrny i Złoty Krzyż Virtuti Militari, Krzyż Walecznych, Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami).


Książka Zychowicza wywołała polemiczny oddźwięk w gronie historyków i publicystów wykazujących fałszywość podejścia i braki warsztatowe autora „Skaz na pancerzach”. Nie zamierzam jednak dokładać swego krytycznego głosu, chociaż przyznaję, że ręka mnie świerzbiała, aby wykazać jak bardzo Zychowicz nie ma racji. Chcę zwrócić uwagę na trochę inny aspekt publicystycznej działalności skandalizującego publicysty tygodnika „Do Rzeczy”. Ogłoszona książka nie jest bowiem jego pierwszym dokonaniem.

 

Zychowicz zaczął przed sześciu laty karierę piszącego - według jego Wydawcy - „bez znieczulenia” o historii Polski od książki: Pakt Ribbentrop-Beck, czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki”. Dowodził w niej, że w 1939 r. Polska powinna była związać się sojuszem z Hitlerem i wesprzeć Niemcy w wojnie ze Stalinem. Według Zychowicza decyzja o przystąpieniu do wojny z Niemcami w sojuszu z Wielką Brytanią i Francją była fatalnym błędem. Należało ustąpić Hitlerowi i zgodzić się na włączenie Gdańska do Rzeszy oraz wytyczenie eksterytorialnej autostrady przez Pomorze. Następnie razem z Niemcami trzeba było wziąć udział w ataku na Związek Sowiecki, a wówczas kilkadziesiąt polskich dywizji na froncie wschodnim rozstrzygnęłoby o klęsce imperium Stalina. Polska kończyłaby wojnę jako mocarstwo, decydowałaby wraz z USA i Anglią o losach świata. Ku memu zdziwieniu te oczywiste fantazje ogłoszone przez Zychowicza znalazły aprobatę i uznanie nie tylko u niedokształconych historycznie na ogół młodych osób, ale także u części znanych publicystów prawicowych.

  
W rok później Zychowicz w przededniu rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, 30 lipca 2013 r., ogłosił książkę pod znamiennym tytułem: „Obłęd '44. Czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując powstanie warszawskie”. Według Zychowicza Polskie Państwo Podziemne nie zdało egzaminu bowiem swoje koncepcje oparło na złudzeniach i pobożnych życzeniach. „Obłędny rozkaz” wydany w 1944 r. oddziałom Armii Krajowej, by w ramach akcji "Burza" pomagały wkraczającej do Polski Armii Czerwonej, równał się kolaboracji z wrogiem. Dowództwo AK wydało w ten sposób swoich żołnierzy w ręce sowieckiej bezpieki – orzekł Zychowicz. Natomiast apogeum tego obłędu stanowiła decyzja o wywołaniu Powstania Warszawskiego. Było to według Zychowicza bezsensowne samobójstwo. Powstanie Warszawskie okazało się najlepszym prezentem, jaki mógł sobie wymarzyć Stalin – orzekł autor Zychowicz.


Minęło dwanaście miesięcy i 23 września 2014 r. czytelnicy otrzymali kolejne dzieło Zychowicza: „Opcja niemiecka. Czyli jak polscy antykomuniści próbowali porozumieć się z okupantem”. Dowiadujemy się z niego, że w czasie II wojny światowej wcale nie wszyscy Polacy byli nastawieni antyniemiecko. A nawet wielu polskich polityków i szereg organizacji – wywodził Zychowicz - starało się podjąć kolaborację z Trzecią Rzeszą i u jej boku stworzyć okrojone państwo polskie. Zwolennikami "Opcji niemieckiej" kierował zdrowy rozsądek bowiem kompromis z okupantem miał ograniczyć cierpienia ludności cywilnej i skupić wysiłki na walce z największym wrogiem Rzeczypospolitej, jakim był Związek Sowiecki.. „Opcja niemiecka”, pochwalił się Wydawca, „to pierwsza książka, która ujawnia sensacyjne kulisy współpracy Polaków z Trzecią Rzeszą.”

image
No proszę – jednak Polacy kolaborowali z Niemcami, czy można więc obruszać się, gdy ktoś uzna nas za pomocników Hitlera w zbrodniczym procederze Holokaustu?


12 sierpnia 2015 r. - tuż przed rocznicą Bitwy Warszawskiej - Zychowicz tym razem obsmarował Józefa Piłsudskiego: Pakt Piłsudski-Lenin. Czyli jak Polacy uratowali bolszewizm i zmarnowali szansę na budowę imperium. Z książki można się dowiedzieć, że podczas wojny 1920 r. Polacy dwukrotnie mogli zdobyć Moskwę i obalić reżim bolszewików. Potrzebny był tylko drobiazg - przymierze z białym generałem Antonem Denikinem, który jak wiadomo był zaprzysięgłym wrogiem polskiej niepodległości. Józef Piłsudski tymczasem podjął konszachty z Leninem. I to był według Zychowicza „katastrofalny błąd” bowiem Polacy nie tylko ocalili komunizm, ale zaprzepaścili szansę na odbudowę potężnej Rzeczypospolitej w przedrozbiorowych granicach. W ogóle cała wojna z bolszewikami skończyła się dla Polski klęską.

image


Po ujawnieniu niecnych poczynań Piłsudskiego w 1920 r. Zychowicz zajął się pisaniem „opowieści nieoprawnych politycznie”. 17 maja 2016 r. pojawiła się pierwsza pt. Żydzi: Opowieści niepoprawne politycznie, która zdaniem Wydawcy miała zdenerwować „zarówno filosemitów, jak i antysemitów.” Jerzy Robert Nowak recenzując książkę napisał: „Najbardziej zafałszowany i zdeformowany obraz stosunków polsko-żydowskich  znajdujemy w książce  Piotra Zychowicza „Żydzi” w odniesieniu do  okresu od września 1939 do 1941 r. na Kresach. Zabrakło tam podstawowych wręcz informacji o zbrodniach zbolszewizowanych Żydów przeciw Polakom.” 
W rok później (listopad  2016 r.) Zychowicz ogłasza tom pt. Sowieci: Opowieści niepoprawne politycznie - Część. II gdzie pisze, że bolszewizm był gorszy od narodowego socjalizmu, a Stalin gorszy od Hitlera. Snuje więc jałowe rozważania kto był gorszy rosyjski Lucyfer czy niemiecki Belzebub. Wreszcie ulubiony temat Zychowicza „Niemcy Opowieści niepoprawne politycznie cz. III” wydane 29 sierpnia 2017 r. Zychowicz odkrywa, że Hitler nie miał nic wspólnego z prawicą, Niemcy przegrali wojnę ze Związkiem Sowieckim przez głupotę i ideologiczne zaślepienie narodowych socjalistów, natomiast „Führer nie wydał rozkazu do dokonania Holokaustu.” Ten mord  „był inicjatywą niemieckich biurokratów i oprawców niższego szczebla”.  Swoją drogą w Rosji są tacy, którzy twierdzą, że mord w Katyniu to była sprawka niższych funkcjonariuszy NKWD,  z czym władzę ZSRR nie miały nic wspólnego.


W ciągu sześciu lat Zychowicz opublikował liczne i obszerne tomy:  „Pakt Ribbentrop-Beck” (stron 362), „Obłęd '44” (.liczba stron 510), „Opcja niemiecka” (stron 464), „Pakt Piłsudski-Lenin” (stron 472), „Żydzi” (stron 560),  „Sowieci” (stron 488), „Niemcy” (stron 480) i wreszcie „Skazy na pancerzach” (stron 424) – łącznie 3760 stron!

  
Jeden z historyków recenzujących piśmiennictwo Zychowicza zaliczył go do tzw. przeżuwaczy, czyli piszących o historii, ale nie prowadzących własnych badań, a jedynie korzystających z cudzych opracowań, rzadko zaglądających do źródeł nie wspominając już o ich krytycznej analizie. W przypadku Zychowicza, sądząc po ilości i objętości ogłoszonych publikacji, nawet to „przeżuwanie” musi mieć rozliczne wady bowiem trudno przyjąć, że podejmując trudne i skomplikowane tematy i zapisując w krótkim czasie setki stron Zychowicz mógł przeprowadzać dogłębną kwerendę materiałów i rzetelnie rozpatrzyć wszystkie niejasne i wątpliwe sytuacje. Wiele wskazuje, że pisząc pospiesznie i dużo dobiera to, co pasuje do przyjętej z góry tezy, że  Polacy w swej masie nie są zbyt mądrzy, ich przywódcy to najczęściej nieudolni głupcy, a Polska ponosi bezsensowne straty obnosząc się później ze swoim cierpiętnictwem.


Mamy powiedzenie, że często zza drzew nie dostrzega się lasu. Każda z książek Zychowicza  jest takim swoistym drzewem skupiającym na sobie uwagę czytelników. Nikt jednak dotąd zdaje się nie zastanawiał jaki te „drzewa” tworzą las. Kiedy jednak uświadomimy sobie co i jak przedstawia w swoich książkach Zychowicz to okazuje się, że ich treść (zasadzone przez niego drzewa) nie tworzą przyjaznego człowiekowi polskiego lasu, ze swojskimi sosnami, bukami, dębami, z runem leśnym, śpiewającym ptactwem i miłą dla oka zwierzyną. „Las” książek Zychowicza to jakaś groźna, ciemna, rosnąca na zdradliwym bagnie dżungla w której znajdują się jadowite rośliny i potwory i w którym człowiek nie ma szans na przetrwanie, chyba że sam stanie się jakąś krwiożerczą bestią.


Jest jednak jeszcze inny i ważniejszy aspekt pisarstwa Piotra Zychowicza. Otóż d
zieje Polski były i są fałszowane przez wielu na wiele sposobów.

image 

A Polska, mówiąc słowami Danuty Siedzikównej „Inki”, „zachowywała się jak trzeba”. Tak było, gdy na polach Grunwaldu mówiła Krzyżakom, że pogan nie wolno nawracać mieczem i że mają oni takie same prawa jak ludzie ochrzczeni, gdy była Przedmurzem Europy, gdy w czasie powstań w śmiertelnym starciu z zaborcami walczyła „za wolność Waszą i naszą” i gdy w czasie przepełnionej zbrodniami II wojny światowej stanęła twardo w obronie wartości („rzeczą najcenniejszą jest honor” – Józef Beck).


Prawdziwie brzmią słowa wiersza Jana Lechonia o Polsce, który pisał:

...Że nie ma dziejów piękniejszych niż Twoje 

I większej chluby niźli być Polakiem. 


Profesor Feliks Koneczny zauważył, że Polacy ukształtowani w cywilizacji łacińskiej uważają, iż polityka musi być poddana rygorom moralnym. Tymczasem w Europie wielu uznało, że nie ma ona z moralnością nic wspólnego. W XX wieku sąsiedzi Polaków dopuścili się straszliwych zbrodni, a sojusznicy Polski ją wiarołomnie zdradzili. Nic więc dziwnego, że dziś starają się zatrzeć pamięć tamtych zbrodni  i zdrad, a Polska ze swoją prawdą historyczną jest im bardzo niewygodna. Praktykując hipokryzję starają się zacierać prawdę o sobie i wykazywać, że Polacy nie byli od nich lepsi, a nawet dużo gorsi ("polskie obozy śmierci").

Polska wierność wartościom, bohaterstwo, ofiarność, odwaga są dla narodów o niepięknej przeszłości oskarżeniem, które trudno znieść i odeprzeć. W jednym z internetowych memów ktoś  umieścił wizerunki premierów Polski i Izraela. Premier Polski składał propozycję rozwiązania sporu o ustawę IPN: „Wy nie będziecie kłamać o nas, a my nie będziemy mówili prawdy o was.”  Ten żart ma niestety sporo ponurego sensu.

 

A jaki związek z atakami na Polskę ma pisarstwo Zychowicza? Na początku XIV wieku spłonął na stosie Jan Hus. Przy opisie tego ponurego zdarzenia często pojawia się opowieść, jak w momencie podkładania przez kata ognia z tłumu przyglądającego się egzekucji wyszła starowinka, która podeszła do płonącego stosu i dołożyła przyniesione przez siebie drewienko. Piotr Zychowicz jest młodym człowiekiem więc miał dość sił, aby dowlec spore bierwiono swojej „twórczości” do stosu układanego przez naszych wrogów, na którym ma spłonąć prawda o polskich dziejach.   

image Dowództwo 5 Wileńskiej Brygady AK. Na zdjęciu od lewej:

Ppor. Henryk Wieliczko "Lufa". Odznaczony 15 sierpnia 1945 Krzyżem Walecznych, w uzasadnieniu napisano: „W każdej akcji świeci przykładem odwagi i bohaterstwa żołnierzom”. Aresztowany na stacji kolejowej Siedlce 23 czerwca 1948, w wyniku denuncjacji agenta UB. Został postrzelony w trakcie próby ucieczki. Skazany przez sąd wojskowy w Lublinie w trybie doraźnym 24 lutego 1949 roku na karę śmierci, rozstrzelany 14 marca 1949 na zamku w Lublinie.

Por. Marian Pluciński "Mścisław", odznaczony Krzyżem Walecznych, w uzasadnieniu wniosku mjr "Łupaszko" napisał: "W każdej akcji bojowej jest dla żołnierzy przykładem odwagi". Aresztowany przez UB na skutek donosu, został skazany na śmierć i zamordowany 28 VI 1946 r. UB wystawiło mu taką opinię: "energiczny, odważny, bandycki upór".

Mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko", dowódca brygady, kawaler Krzyża Virtuti Militari V klasy i Krzyża Złotego Orderu Virtuti oraz Krzyża Walecznych, wybitny dowódca, niezłomny żołnierz, aresztowany 30 czerwca 1948 r. po 2,5 letnim śledztwie w czasie którego był straszliwie torturowany został skazany przez sąd wojskowy Polski Ludowej na osiemnastokrotną karę śmierci i zamordowany 8 lutego 1951 r. w więzieniu na Mokotowie.

Wachm. Jerzy Lejkowski "Szpagat", Jako jedyny z żołnierzy na tym zdjęciu przeżył. Ciężko ranny w walce, aresztowany przez UB 6 VII 1948 r., skazany na karę śmierci, zamienioną na 15 lat więzienia. Przez wiele lat był inwigilowany przez SB, zmarł w 1992 r.

Ppor. Zdzisław Badocha "Żelazny", odznaczony Krzyżem Walecznych.  Major Szendzielarz wystąpił z wnioskiem o odznaczenie "Żelaznego" Krzyżem Virtuti Militari, pisząc: "bardzo odważny, dzielny, pełen inicjatywy, wykazał wielką odwagę osobistą". Zginął 28 VI 1946 r., otoczony przez UB w okresie leczenia ran. Propaganda komunistyczna przedstawiała go jako bandytę, mordercę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura