Sindbad Żeglarz Sindbad Żeglarz
350
BLOG

(Gen. Franco + Bellona) = tortury dla czytelników

Sindbad Żeglarz Sindbad Żeglarz Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

W ostatnich miesiącach przeczytałem kilka ciekawych książek, które – mniej lub bardziej – dotyczyły hiszpańskiej wojny domowej (1936 – 1939). W pierwszej kolejności zrobiłem sobie powtórkę z reporterskiej i bardzo osobistej książki George’a Orwella „Hołd dla Katalonii”. Zawdzięczam tę powtórkę wydaniu z 2006 r., w którym – obok „Hołdu” – zamieszczono mnóstwo innych dzieł tego samego autora, poświęconych pokrewnej tematyce1. Najczęściej są to polemiki oraz recenzje dotyczące książek innych pisarzy, ale nie brak też samodzielnych esejów, wspomnień, a nawet prywatnych listów.  Innymi słowy, wydawca zamieścił wszystko, co wyszło spod pióra Orwella w sprawie wojny domowej w Hiszpanii. Fantastyczny tom, który przypomniał mi, że – choć historia hiszpańskiej wojny zawsze mnie interesowała – nigdy nie przeczytałem na ten temat żadnej syntetycznej monografii.

Dlatego też, jak tylko zauważyłem taką monografię w księgarni, natychmiast ją kupiłem. Niestety, szybko się zorientowałem, że wpadłem na minę. Mina została wyprodukowana przez wydawnictwo „Bellona”, nosi tytuł „Wojna domowa w Hiszpanii 1936-1939” i udaje książkę – Bogu ducha winnego – Francisco Romero Salvadó2.   Historyk ten najpewniej nie zna języka polskiego, co jest dla niego szczęściem w nieszczęściu; gdyby znał i zobaczył, co zrobiono z jego pracą, mógłby wpaść w ciężką depresję. Polski tekst jest jedną wielką drwiną z czytelnika: w wielu miejscach trudno go zrozumieć, a w wielu innych – wprowadza w błąd lub dezorientuje. Odpowiedzialność za ten stan rzeczy spada w pierwszej kolejności na tłumaczkę, choć nie mniejsza wydaje się wina aż dwóch redaktorów merytorycznych, pracujących w wydawnictwie. Trudno wręcz pojąć, na czym polegała ich rola przy wydawaniu tej książki. Panowie redaktorzy przeszli do porządku dziennego nad hektolitrami błędów translatorskich – stylistycznych i znaczeniowych – które niemal na każdym kroku odbierają przyjemność z lektury i podkopują wiarę,  że to, co czytamy rzeczywiście zostało napisane przez hiszpańskiego autora.

Nawiasem pisząc, przekład został dokonany z oryginału angielskiego i widać to gołym okiem, kiedy mamy w ręku polską wersję. Liczne zwroty zostały przetłumaczone w sposób ultra-dosłowny, co doprowadziło do pokracznych konstrukcji językowych oraz komunikatów wypaczających myśl autora. Oto pierwszy przykład: „Przez swoje własne libertariańskie zasady, CNT [federacja anarcho-syndykalistów] stała się oczywistym podejrzanym o republikański zstępujący paternalizm (??), który szedł w parze z gradualizmem  (??) socjalistów” – twierdzi pani tłumacz i liczy na to, że odsuniemy  „oczywiste podejrzenie”, że „republikański zstępujący paternalizm” jest językowym potworkiem.

W innym miejscu pani tłumacz opowiada o reformach wojska z 1931 r. (pierwszy rok Drugiej Republiki). Reformy te – jak czytamy – „wywołały poważny sprzeciw oraz urazy w korpusie oficerskim”. Co gorsza, dotknięci urazami oficerowie mieli do wyboru „złożyć przysięgę lojalności Republice lub stanąć w obliczu zwolnienia”. Nieostre wyrażenie o „stanięciu w obliczu zwolnienia” to – jak można sądzić - nieudolne tłumaczenie zwrotu to face discharge lub „to face dismissal”. Tymczasem trudno uwierzyć, że oficer, który odmówił złożenia przysięgi po zmianie formy rządów, nadal był tolerowany w armii. Wydaje się zatem, że nie tylko stawał "w obliczu zwolnienia”, ale – po prostu – był zwalniany.

Do tej pory pisałem o denerwujących drobiazgach, a teraz dwa słowa o wpadkach, które oznaczają grubą kompromitację. Autor książki dołożył wielu starań, żeby nakreślić historyczne tło puczu (pronunciamiento) gen. Franco, od którego rozpoczęła się wojna domowa; w szczególności, zwrócił uwagę na znaczenie pierwszej wojny światowej. Hiszpania nie przystąpiła do tej wojny, ale jej wybuch mocno podzielił Hiszpanów. Jak podzielił? Pani tłumacz śpieszy z wyjaśnieniem (str. 41): „Zwłaszcza partie prawicowe (...), klasy posiadaczy ziemskich, dwór, armię i kler identyfikowano z władzą centralną (...). Konflikt pomiędzy zwolennikami aliantów [ententy – dop. SŻ] i zwolennikami władzy centralnej wywołał tak zagorzałą debatę [spór? - SŻ], że osiągnął poziom moralnej wojny domowej”.  Konstrukcja tego przeciwstawienia – z jednej strony sympatycy „władzy centralnej”, a z drugiej zwolennicy ententy (Francji, Wielkiej Brytanii i Rosji) – wygląda cokolwiek nielogicznie i każe się zastanawiać, o czym właściwie czytamy. Rozwiązanie zagadki polega na tym, że w oryginale nie było mowy o żadnej „władzy centralnej”, tylko o państwach (mocarstwach) centralnych, czyli cesarstwie niemieckim i austro-węgierskim. Przyczyną zamieszania było prawdopodobnie sformułowanie „central powers”, gdzie „powers” powinno być tłumaczone jako „mocarstwa”, a nie „władze” !

Pani tłumacz załapała tę różnicę dwie strony dalej, kiedy musiała wspomnieć o odwołaniu rządu, który próbował zerwać stosunki dyplomatyczne z „mocarstwami centralnymi”. Szkoda: byliśmy o krok od tezy, że wspomniany rząd próbował zerwać stosunki z „władzą centralną”, czyli sam ze sobą. W istocie jednak, w innych fragmentach tego tłumaczenia wyrastają nie gorsze kwiatki. Na szczególne uznanie zasługuje śmiała próba dokooptowania generała Franco do ... obozu rewolucji! Oto jak – zdaniem pani tłumacz – widziano generała w Wielkiej Brytanii: „Generała Franco uważano za dobrego, rozważnego i konserwatywnego oficera, który zaangażował się w politykę tylko po to, by walczyć o ducha rewolucji społecznej” !!??!! ... ?!?!?!.

Mógłbym się pastwić nad tym dziełem jeszcze długo. Wypisywać dziesiątki zdań, których niezborność byłaby dobrą rekomendacją dohumoru zeszytów szkolnych”. Jednakże, zgodnie z zasadą "co za dużo, to nie zdrowo", ograniczę się do jednego przykładu na zakończenie. Jest to pouczający fragment, w którym wyjaśniono, na czym może polegać "najwyższa rozwaga" w polityce: „(...) socjaliści i republikanie postępowali z najwyższą rozwagą. Po wielu odroczeniach, zgodzili się zorganizować wybuch powstania 15 grudnia 1930 r. Jak łatwo było przewidzieć, (...) okazało się ono totalną katastrofą.” Niestety, to samo dotyczy wydawniczego produktu Bellony: okazał się totalną katastrofą...

***************************

Przypisy:

1) George Orwell: „Hołd dla Katalonii i inne teksty o hiszpańskiej wojnie domowej”, Fundacja Aletheia, Warszawa 2006.

2) Francisco Romero Salvadó Wojna domowa w Hiszpanii 1936-1939, Bellona 2009.

NAJLEPSZE WPISY Jarosław Kaczyński nic już (raczej) nie osiągnie http://szerokierondo.salon24.pl/293312 Tomasz Sakiewicz wśród narodu właściwego http://szerokierondo.salon24.pl/263323 Radio Kraków: Korwin-Mikke kontra Margaret Thatcher http://szerokierondo.salon24.pl/195450 Dowcip Bielana: prezydent USA uchyla się od prawyborów !?!? http://szerokierondo.salon24.pl/165255 Wszystkie wolty Marka Jurka http://szerokierondo.salon24.pl/187020 Władysław V: Pieśń o zatrzymaniu Kaczora http://szerokierondo.salon24.pl/192332 Jarosław, kolega dr Migalskiego http://szerokierondo.salon24.pl/182447 (Gen. Franco + Bellona) = tortury dla czytelników http://szerokierondo.salon24.pl/167932

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura