Globalizacja i swobodny przepływ kapitału w ramach Unii Europejskiej doprowadziły do rozdzielenia lokalizacji przedsiębiorstwa z miejscem, z którego pochodzi kapitał i są opłacane podatki. Skutkiem tego było upowszechnianie się różnego rodzaju rajów podatkowych i rejestrowanie przedsiębiorstw za granicą, w celu uniknięcia podatków. Także duzi inwestorzy, firmy międzynarodowe a nawet globalne na swoje centrale czy lokalne centra nierzadko wybierają kraje cieszące się najniższymi podatkami. W miarę jak globalizacja będzie postępować te zjawiska będą narastały. Już teraz poszczególne państwa toczą między sobą swojego rodzaju grę o inwestorów zagranicznych. Nie ma wątpliwości, że w przyszłości zjawisko to będzie narastało i tak jak dzisiaj w wyborze lokalizacji kluczową rolę nadal ma dostęp do wykwalifikowanej i taniej siły roboczej, czy też surowców naturalnych lub odpowiedniej infrastruktury, to w przyszłości wraz z coraz większą unifikacją gospodarek (charakteryzującą się zanikiem różnic w wyżej wymienionych czynnikach) znaczenie będzie zdobywał stopień uregulowania gospodarki przez państwo poprzez biurokrację, czy też obciążenia podatkowe.
Już teraz rządy coraz częściej konkurują ze sobą o inwestycje zagraniczne często nie będąc tego w ogóle świadomymi. Na razie próbują zatrzymać odpływ kapitałów do krajów o niższym poziomie opodatkowania regulacjami prawnymi, jednak wkrótce zrozumieją, że także one tworzą między sobą swojego rodzaju rynek. Państwa dostarczają różnego rodzaju usług publicznych zlokalizowanym na swoim terenie przedsiębiorcom w zamian za pewne opłaty (podatki). Już teraz tak jak migrują ludzie, w miejsca gdzie mają większe perspektywy tak wkrótce będą migrować przedsiębiorstwa. Tylko w tym drugim przypadku nie ma konieczności fizycznego przemieszczenia, szczególnie jeśli mówimy o korporacjach międzynarodowych.
Jest to zjawisko dosyć korzystne z następującego powodu. Już w końcówce XIX wieku niemiecki ekonomista Adolf Wagner stwierdził, że udział państwa w gospodarce będzie systematycznie rósł. Jak pokazała historia, miał ona rację a kosztem tego zjawiska zawsze jest obarczany biznes (bardziej lub mniej pośrednio). W przypadku stworzenia rynku dóbr publicznych dla przedsiębiorców i pojawienia się konkurencji na tym rynku pojawia się możliwość wybrania najtańszej i najlepszej oferty co skutecznie obniżyłoby ceny i doprowadziło do odciążenia biznesu, co poskutkowałoby większym wzrostem gospodarczym, szczególnie w atrakcyjnych pod tym względem krajach.
Doskonałym przykładem jest tutaj Irlandia, która dzięki niskim podatkom mogła dokonać dynamicznego skoku cywilizacyjnego w ciągu ostatnich 30 lat, który przyniósł jej miano „Celtyckiego Tygrysa”, a po kryzysie pozwolił jej na odbicie się od dna. Stawka podatku korporacyjnego wynosi w tym kraju 12,5 proc. i jest ona na poziomie najniższym w UE co jest poziomem bardzo atrakcyjnym dla inwestorów zagranicznych. Firmy takie jak Google czy Coca-Cola chętnie lokują tam swoje centra regionalne, choć z drugiej strony ucieczka firmy DELL pokazuje, że wciąż ważne są czynniki inne niż stopa opodatkowania.
Obecnie w Europie obserwuje się działania mające na celu jak największe ograniczenie zróżnicowania konkurencji pomiędzy państwami na polu atrakcyjności dla inwestorów. Już w 2010 roku gdy Irlandia otrzymywała międzynarodową pomoc jednym z warunków jej otrzymania było podniesienie stawki podatku korporacyjnego. Po wielu kontrowersjach udało się go utrzymać na niskim poziomie, jednak problem nie zniknął. Ciągnący się kryzys zadłużenia w europie powoli staje się pretekstem do wprowadzenia w niej Unii Fiskalnej, a w jej ramach ujednolicenie systemów podatkowych poszczególnych państw. Jest to oczywiste uderzenie w interesy państw takich jak Irlandia, które dotychczas budowały swoją pozycję na atrakcyjnym dla inwestorów zagranicznych systemie podatkowym. Unia fiskalna jest kolejnym stadium integracji gospodarczej, która broni interesów państw bogatej północy, które swoją pozycję zawdzięczają wysokiej produktywności swoich gospodarek. Poprzez podcinanie skrzydeł innym gospodarkom europejskim na pozostałych polach znacznie utrudniają im one „doganianie”. Ujednolicenie systemów podatkowych w Unii Europejskiej będzie miało taki sam skutek dla państw budujących swoją konkurencyjność na niskich podatkach, co utworzenie Strefy Euro dla krajów-importerów i ostatecznie zakończy się długotrwałą i bolesną recesją a przy tym z dużym prawdopodobieństwem nie przyczyni się do uratowani unii walutowej.
Państwa powinny zachować swoją suwerenność w tworzeniu systemów podatkowych i regulacji prawnych co w połączeniu ze swobodą przepływu kapitału doprowadzi w ostateczności do okresu dynamicznego wzrostu gospodarczego.
Absolwent SGH i Uniwersytetu Marmara w Stambule. Zainteresowany ekonomią i sprawami międzynarodowymi, szczególnie Bliskim Wschodem. Treść notek nie odzwierciedla poglądów i opinii redakcji -- żadnej redakcji.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka