Ten mieszkaniec Sochaczewa pobity przez policjantów doprowadził do ich skazania
Ten mieszkaniec Sochaczewa pobity przez policjantów doprowadził do ich skazania
Janusz Szostak Janusz Szostak
638
BLOG

Tu jest Białoruś

Janusz Szostak Janusz Szostak Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 5



Pewna Amerykanka stanęła przy jednej z dróg na Florydzie z transparentem, na którym ogłosiła, że zbiera pieniądze na powiększenie piersi. Kierowcy byli hojni. Polki okazują się sprytniejsze od Amerykanek. Przynajmniej, jeśli chodzi o zbieranie środków na operacje plastyczne biustów. Zamiast samym stać przy drogach (takich też nie brakuje, ale pewnie nie zbierają na większe biusty) wysyłają tam swoich facetów.
Tak, jak zrobiła celebrytka Patrycja Pająk (pisaliśmy o niej w numerze 1), której korektę biustu sponsorował jej ówczesny kochanek Łukasz M., funkcjonariusz drogówki z Łowicza. On – podobnie, jak kobieta z Florydy – zbierał środki na powiększenie piersi, stojąc przy drodze. Kierowcy, kasy na piersi Patrycji nie szczędzili. Szczególnie hojni byli szoferzy tirów z Rosji, Białorusi, Ukrainy, Litwy czy Czech. Dawali od 20 do 500 złotych, a  nawet po 100 euro czy 100 dolarów za … odstąpienie od ukarania mandatem.
Przy takich okazjach zastanawiam się, dlaczego niektórzy ludzie nie zbierają pieniędzy na operację powiększenia mózgów?
Łukasza M. zatrzymano wraz z jego dziewięcioma kolegami z łowickiej drogówki. Szybko jednak znaleźli się na wolności, gdyż wpłacili kaucje od 25 do 40 tysięcy złotych. Mieli z czego!
Są wolni, i być może nawet dalej pracują w łowickiej drogówce, albo poszli na wcześniejsze emerytury? Ich wszak, „tuskowa” reforma emerytalna nie obowiązuje.
Żadne sankcje, jak na razie, nie spotkały policjantów z Siedlec, którzy – na co wiele wskazuje - w czasie przesłuchań torturowali zatrzymanych. Komunikując im przedtem: „Przesłuchamy was jak w Guantanamo!”. I słowa dotrzymali. Tak wspomina to jeden z przesłuchiwanych: „Ten, co wszedł, odchylił mi głowę tak, że leżałem jednym uchem na linoleum, a na drugie mi nadepnął. Stojąc nade mną, zaczął mnie rytmicznie uderzać pałką w czubek głowy. Słyszałem, jak w pokoju obok Jędrek jest rażony prądem i krzyczy. Leżałem twarzą do ziemi, policjant podszedł do mnie, zdjął mi krótkie spodenki, majtki ściągnął na wysokość butów, wziął butelkę po coca-coli i zaczął polewać wodą, woda poleciała mi na genitalia, powiedział, że zaraz zostanę rozdziewiczony, dołożył paralizator do jąder i go włączył. Kazali mi siadać na biurku i wkładać jądra do szuflady i przycinali je (…)".
Jeden z zatrzymanych, 19-letni Jędrzej Kryszkiewicz, po tym „przesłuchaniu” popełnił samobójstwo. Siedleccy policjanci nadal pracują. Komendant policji w Siedlcach podinspektor Marek Fałdowski ocenia swoich podwładnych pozytywnie: „To wartościowi i oddani funkcjonariusze, przebieg ich służby był nienaganny”.
Ci wartościowi i nieskazitelni  funkcjonariusze przedstawili się Jędrzejowi i jego kolegom w taki sposób: „Jesteśmy takimi samymi bandytami jak wy, tylko my działamy w imieniu prawa. A tu jest Białoruś!”.
Nie wiem, co powiedzieli policjanci z Gdańska 29-letniemu Pawłowi Tomasikowi, który zmarł dzień po zatrzymaniu. Według relacji części świadków, miał zostać skatowany przez stróżów prawa. Oni też nadal pracują w policji.  Do  tej sprawy wrócimy szerzej w następnym numerze „Reportera”.
Niestety proceder wymuszania zeznań poprzez bicie i torturowanie jest w Polsce nagminny i wiedzą o nim chyba wszyscy w policji. Jeżeli pobity przesłuchiwany zgłosi ten fakt w prokuraturze, to natychmiast w rewanżu zostaje oskarżony o czynną napaść na funkcjonariusza. Jego zdanie jest jedno, ich będzie z dziesięciu.
Jednak zdarzają się przypadki, że sąd dopatrzy się prawdy. Sam znam takich kilka.
Aby uniknąć podobnych sytuacji, powinny zostać zmienione procedury i każde przesłuchanie powinno być nagrywane. Tyle, że wówczas statystyki wykrywalności spadną o 80 procent.
„Jesteśmy bandytami, takimi jak wy” – powiedział jeden z  siedleckich policjantów. I to zdanie wiele wyjaśnia. Mam wrażenie, że niektórzy funkcjonariusze różnią się tym od bandytów, że nie udało im się zostać pełnoetatowymi przestępcami, więc zostali policjantami (patrz reportaż „Bardzo zły dzielnicowy”). Charakteryzuje ich ten sam poziom moralny.
W każdej policji świata znajdują się podobni ludzie. Każda policja powinna pozbywać się ich natychmiast, gdyż stanowią zagrożenie dla społeczeństwa i dla niej samej. Tymczasem zwykle źle pojęta solidarność zawodowa powoduje, że broni się bandytów w mundurach, zamiast posyłać ich za kratki.
Jeśli to się nie zmieni, to będziemy nadal mieli „Białoruś”.
Janusz Szostak

Felieton pochodzi z nowego numeru miesięcznikaREPORTER

Lubię ludzi, lecz sam bywam nieznośny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka