W tzw. świadomych rzeczy , oświeconych Polakach tkwi nieuzasadniony żal do Francji i Francuzów, że traktują nas podrzędnie, kolonialnie niejako. Otóż -pomimo obustronnej sympatii narodów, szczególnie widocznej w pierwszej połowie XIX wieku (tj. po wojnach napoleońskich) to nic nowego. Poniżej kilka przykładów tylko.
Nawet gdy wysyłano tu synów królewskich (Henryk Waleziusz) ten wykorzystał tu oczywistą wyższość możliwości Panowania we Francji i uciekł z Polski, gdzie go po drodze owacyjne fetowano w Najjaśniejszej Republice Wenecji. Przez cały wiek XVII w Paryżu interesy Szwecji były zawsze wyżej stawianej niż interes Polski. W drugiej połowie XVII wieku, Francuzki na polskim tronie (z przerwą na rządy M. K. Wiśniowieckiego, który miał żonę Austriaczkę - zapewne otrutego zresztą?) robiły wszystko aby ich powolni mężowie J.Kazimierz i J. Sobieski realizowali francuskie interesy (słynna ekskursja pod Wiedeń z 1683 to głównie rezultat zmiany polityki Sobieskiego, gdy ten się zorientował, ,iż "partia francuska" z Morszytnem na czele chce go obalić (podobnie jak on przedtem z prymasem Prażmowskim chciał obalić Korybuta). J. Kazimierz niejednokrotnie poświęcał interes Polski dla Francji (gdzie zresztą po nakazanej przez Ludwika XIV abykacji zmarł); J. Sobieski miał zapewniony tytuł marszałka Francji - jeśliby tylko zdecydował się na przeniesienie się do tego kraju. Ponieważ był petentem i w pewnym sensie klientem dworu francuskiego- Ludwik XIV odmawiał Sobieskiemu tytułu "Votre Majeste"- uznając go raczej za jakiegoś kacyka. Ludwik XV z kolei miał co prawda tajną kancelarię zajmującą sie wyłącznie sprawami polskimi (m.in słynny Broglie), ale za to mając nową austriacką synową nic nie zrobił wobec pierwszego rozbioru- wbrew oczywistym interesom Francji. Pod koniec panowania Ludwika XV i podczas panowania Ludwika XVI - formalnym interesem Francji w Polsce było "utrzymywanie nierządu" . Powstanie Kośiuszkowskie uratowało wojska rewolucyjne, jednak Napoleon wielokrotnie sprzedawał interesy Polski (nawet nie odważył się nadać nazwy "Polska" tzw. Księstwu Warszawskiemu; podczas wyprawy na Moskwę specjalnie rozdzielił siły polskie (ok .100 000), do ostatniego momentu liczył na "kupienie" Aleksandra porzuceniem sprawy polskiej. Podczas powstania 1831 roku Francuzi przysłali Polakom tylko "Warszawiankę" ; podczas wojny Krymskiej za to robili wszystko aby nie rozszerzyć konfliktu na polską Ukrainie. W roku 1863 powstanie wybuchło -według Napoleona III "w niewłaściwym czasie". Od drugiej połowy lat pięćdziesiątych XIX wieku zaczyna się za to potężne inwestowanie francuskie w Rosji (kolej, przemysł), a "sprawa polska jest już - według Francuzów - rozwiązana".
Jedyny jasny promień w relacjach polsko-francuskich to znacząca pomoc materiałowo-wojskowa i doradcza w momencie powstawiania państwa polskiego, ale to ich ambasadorowi Piłsudzki powiedział w twarz w latach trzydziestych - "jak przyjdzie wojna to nas sprzedacie". etc etc etc
Po tym uproszczeniu zatem można powiedzieć "bez złudzeń"- (jak mówił już w Warszawie car moskiewski Aleksander II), i tak własnie powinni byli kiedyś mówić wszyscy francuscy mężowie stanu, a dziś otwarcie mówi Macron.