Harley Porter Harley Porter
530
BLOG

"Kidawizmy" - żenujący poziom kandydatki na prezydenta RP

Harley Porter Harley Porter PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Pomijając sympatie polityczne można, a nawet trzeba przyjrzeć się jakości werbalnej i merytorycznej tego, co mówią kandydaci na prezydenta RP. Szczególnie jedną kandydatkę należy wziąć pod lupę bowiem jej werbalne wyczyny urosły do rangi anegdot, a passusy słowne zaczęło cytować,  nazywając "kidawizmami" na wzór "petruizmwów" z których słynął wiadomo kto. Małgorzata Kidawa - Błońska, bo o niej mowa, była i jest opoką swojej partii - Platformy Obywatelskiej, stojącą zawsze w pierwszymi szeregu wśród największych jej tuzów. Trudno powiedzieć w jakiej dziedzinie zasłynęła i w czym, kolokwialnie mówiąc, była dobra, bowiem jedyna rzecz, która w jej kontekście obecnie przyciąga uwagę to marszałkostwo sejmu. Kidawa - Błońska nie dała się poznać jako znana organizatorka życia społecznego, czy też specjalistka od tworzenia i legislacji ustaw sejmowych czy choćby jako battelship sejmowej trybuny, razem ze Sławomirem Nitrasem, karmiąca kruki pisowską padliną. Nic z tych rzeczy, Małgorzata Kidawa - Błońska zasłynęła z tego, że mając za męża znanego reżysera, a za przodków patriotycznych polityków II RP.została parlamentarzystką wśród tych, co chcieli dorzynać watahę. Co prawda w rządzie PO  pełniła funkcje rzecznika partii, a potem marszałka sejmu, jednak obydwa stanowiska zajmowała krótko, sprawiając wrażenie sterowalnej zapchaj dziury, a nie polityka charyzmatycznego, a przynajmniej znaczącego. Faktem jest, że na tamtych stołkach nie musiała okazywać się lotnością i inteligencją. Wystarczył sznyt partyjny i zaprogramowany antypisizm, aby mogła w miarę poprawnie funkcjonować na nich przez kilka miesięcy. 

Kidawa - Błońska nigdy nie miała własnego oglądu spraw państwa i potrzeby służby dla narodu. Tych cech niestety nie zaszczepili w niej jej dziadowie i pradziadowie. Jak się okazało bezideowość Platformy Wyborczej  i na tle innych innych państw, a zwłaszcza Niemiec i Rosji, fasadowość jej władzy w zupełności Kidawie -Błońskiej wystarczały. Nigdy też nie dane jej było, a być może sama tego nie chciała, mierzyć się z ideą państwa naprawdę suwerennego i podmiotowego, nie ulegającego presji silniejszych sąsiadów. Donald Tusk będąc człowiekiem Putina w Warszawie, ssał jednocześnie polityczną i gospodarczą, piersi Angeli Merkel, wykuwając w ten sposób charakter Polski jako państwa lennego i niesamodzielnego. Takie umiejscowienie Polski było bezpieczne, także dla Kidawy - Błońskiej. Nie trzeba się było starać, a wszelkie problematyczne sprawy załatwiała propaganda usłużnych mediów.

No i wszystko to posypało się kiedy władzę przejęło Prawo i Sprawiedliwość. Lata, a nawet dekady, podczas których Jarosław Kaczyński wykuwał swoje poglądy polityczne, tworzył partię i strategię polityczną mierząc się jednocześnie z Tragedią Smoleńską, czas ten zdefiniował go jako męża stanu, a on sam pociągnął za sobą Morawieckiego i Dudę. Wkrótce okazało się, że prawa strona sceny politycznej posiada polityków tworzących realną politykę nastawioną na polską podmiotowość, ludzi mających znamiona mężów stanu, podczas gdy po stronie lewej i POwskiej funkcjonują jedynie intryganci donosiciele i krzykacze. Fakt ów,, choć niechciany i dla tego, że prawdziwy, znienawidzony przez opozycję, z pewnością nie umknął Kidawie - Błońskiej. Jednocześnie, czy chciała  tego czy nie, musiała porównać się do swoich przeciwników politycznych, musiała zważyć swoje osiągnięcia i dokonać analizy ich wiedzy, umiejętności i inteligencji w kontekście własnych atrybutów. Jestem przekonany, że cokolwiek nie mówiliby jej macherzy od kampanii politycznych i wbrew ich wyborczej retoryce, Kidawa - Błońska pojęła jak bardzo odstaje mentalnie od Andrzeja Dudy i do jakich to niegodnych chwytów i parszywych sztuczek musi posuwać się jej sztab wyborczy aby choć trochę zbliżyć się do prezydenta. Najgorszym jest jednak to, że kandydatka PO zdaje się akceptować sposób prowadzenia kampanii przez jej sztab. To tak jakby ktoś wiedząc, że nie ma rąk, chciał zostać bokserem, a co gorsza, godził się na sztuczne kikutki, którymi ktoś inny niż ona wymachuje. Dla kasy i władzy swoich promotorów oraz dla ich zemsty politycznej kandydatka PO gotowa jest zepchnąć Polskę w stare koleiny państwa marginalnego i zależnego, w którym jest dobrze jedynie dwudziestu procentom pro POwskim cwaniakom.

Nic jednak nie można poradzić na podświadomość. Ta zdaje się sygnalizować kandydatce miałkość jej poglądów i pustkę moralnych wyborów. Dotychczasowa kościosłoniowa wieżyczka, w której trwała i nie naznaczona poświęceniem dla ojczyzny polityczna rzeczywistość zderzyła się z żywymi ludźmi. Otoczonej swoim sztabem wyborczym Kidawie - Błońskiej na razie udaje się zepchnąć na plan dalszy obawy odnośnie własnego poziomu intelektualnego oraz moralnych paradygmatów pchających ją w kierunku prezydentury. Lecz o ile jej świadomość godzi się na ową prezydencką jazdę o tyle podświadomość może wyć z przerażenia przed czekającymi na nią ewentualnymi, prezydenckimi zaszczytami. Najzwyczajniej w świecie, używając obcesowego porównania, wiejski głupek zdał sobie sprawę z tego kim jest i jak wiele brakuje mu do sołtysa. Być może to właśnie owa podświadomość bojąca się prezydentury jak ognia, dyktuje kandydatce wszystkie te kidawizmy, pragnąc aby zdyskredytowały ją w oczach wyborców. Wolałbym, aby tak właśnie było, gdyż jeśli jest inaczej, oznacza to, że mamy do czynienia z kimś wypranym z elementarnej przyzwoitości, z nacechowanym nienawiścią głupcem pokroju Kopacz, gnębiącym swoich i dającym się jak baran prowadzić po czerwonym dywanie przez obcych.

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka