Harley Porter Harley Porter
238
BLOG

Zgraja w czasach zarazy

Harley Porter Harley Porter PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Zgraja to byt, chciałoby się powiedzieć nienormatywny, ale z uwagi na to, że występuje ona w różnych środowiskach, okolicznościach i czasach, należałoby go uznać za normę, tak jak za normę uznaje się zjadliwego wirusa, który choć istniał, istnieje i istnieć będzie jest uważany za coś  niebezpiecznego i zwalcza się go w każdy, możliwy sposób.

Zgraja, to grupa ludzi połączonych wspólnym interesem czynienia rzeczy podłych. To agresorzy usiłujący zakłócić, albo całkowicie zniszczyć pewien ład lub usystematyzowane działania mające głębszy, pozytywny sens. Nazwałbym ich hajdamakami, ale osiemnastowieczni hajdamacy pomijając ich bandytyzm i okrucieństwo nieśli ze sobą przekaz pewnej, niepohamowanej, romantycznej wolności, abstrakcyjnej i niedostępnej dla zgrai. Pozostańmy więc przy zgrai - napiętnowanej już samą nazwą i skojarzeniami.

Nasza zgraja tworzy jeden front, antyrządowy i antychrześcijański,szukając wokół siebie rzeczy, którymi można by cisnąć albo uderzyć w rząd państwo i kościół, nie mogąc ich znaleźć chwyta się rzeczy tak absurdalnych i niebywałych, że i śmiesznie i straszno, bowiem ta zgraja to krew z krwi i kość z kości naszego narodu i społeczeństwa. Wszystkie ataki to werbalna woltyżerka według której rząd sam sprawdza się testami na koronawirusa, nie czekając jak inni obywatel w kolejce, a po za tym ukrywa pewnie statystyki chorych, których  są dziesiątki tysięcy, a zmarłych - setki. Wszelkie anty epidemiologiczne działania rządu są niewystarczające, a być może jeśli nie na pewno - pozorowane, zaś fakt, że od pięciu lat przemysł nie produkował li tylko maseczek i respiratorów nasuwać może podejrzenie zdrady zaprzaństwa i godzenia w naród, warte trybunału stanu albo i czego gorszego. Wszelkie ustawy państwowe w sprawie epidemii to powolne zdobywanie przez rząd coraz nowszych uprawnień zmierzających do ograniczenia wolności i swobód obywatelskich. Kościół za to jest niczym innym jak wylęgarnią wirusów i antyspołecznym "oszołomstwem" namawiającym do modlenia się o boże przebaczenie za jakieś tam wyimaginowane grzechy.

Sympatycy zgrai z reguły pro polszewicka klasa próżniacza, wczasujaca sie w najbardziej egzotycznych zakątkach świata, ma pretensje do rządu, że wysłane w celu ratowania ich wielkopańskich doop drimlaynery nie mają fontan z whisky i gór homarów z masełkim. Niejaki Kuźniar byłby z nich dumny, a redaktor Wołek uznałby to z pewnością za walkę z koronawirusowym kaczyzmem. Milczy jedynie zaplecze intelektualne w postaci takich tuzów jak profesorowie Sadurski, Hartman czy Środa o gigantach treści i metodologii - Markowskim i Krzemińskim nie wspominając. Problem tych panów polega na tym, że będąc, jak się wydaje ludźmi inteligentnymi, z trudem przychodzi im zaprzeczanie rzeczom oczywistym, a jeśli już to robią to sofistyka jaką się posłubgują musi miec punkt zaczepienia chociaż pozorny o jakims procencie domniemaj choćby wiarygodności. W przypadku koronawirusa, ten obnaża wszystko  po przez swoją statystyką chorych i zmarłych. Pozostając wic jedynie kłamstwa i fucknewsy, a te, o czym wiedzą powyźsi doktorkowie i profesorowie, mają krótkie nogi.

Politycy jednak dobrze się czują wśród klamstw i pomówień, a dla politycznej zgrai jest to wręcz środowisko naturalne. Pozostaje wiec na koniec jedynie kontestacja, że jeślibysmy ją  - zgraję kiedykolwiek wybrali nasze państwo stałoby się jej lupanarem, a naród - podnóżkiem. Podnóżkami zaś, tym bardziej w dobie koronawirusa, mało kto się przejmuje.

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka