Temat uzbrojenia Polaków w broń prywatną w mediach praktycznie nie istnieje. Nie istnieje, bo nie ma go w głowach decydentów i rządzących. To się w końcu musi zmienić!
Siedzę przed telewizorem i słucham jakiegoś posła z partii znanej z aktywnej kooperacji z PO, który na sugestię prowadzącego program, że możnaby coś zrobić z liberalizacją przepisów o dostępie do broni, wzdrygają ramionami i z ropuszym uśmiechem na twarzy stwierdza, że nie jest to teraz najważniejsze, a on przede wszystkim ufa polskiej armii.
Retoryka ta jest wspólna dla całej klasy rządzącej oraz dla dużej części opozycji. Ta niechęć, ta ślepota na możliwość uzbrojenia Polaków jest całkowicie niezrozumiała. Jeśli zaś są podnoszone argumenty przeciw, nie są one nawet trafne w okresie pokoju i spokoju, a co dopiero w obecnej sytuacji w państwie przy frontowym.
Obecnie sejm przegłosował ustawę o obronie kraju. I o ile sama ustawa przeszła przez aklamację, to za poprawkami o prawie do noszenia broni głosowało jedynie czterech posłów. Jednym słowem, przyrodzone prawo do noszenia broni dla ochrony siebie, swoich najbliższych, a kiedy trzeba swojego kraju i swojego miasta, zostało przez posłów spuszczone w kanał. Uznali oni, że lepiej od samego narodu potrafią decydować o obronie całego społeczeństwa oraz poszczególnej jednostki. Swoją decyzją potraktowali naród jako bezrozumne dzieci nie wiedzące, co jest dla nich dobre. Decyzją tą postawili się w pozycji kogoś, kto mogąc dać szansę obrony zwykłemu człowiekowi i możliwości obrony życia swojego i swojej rodziny oraz przyczynienia się do obrony ojczyzny - wzdryga ramionami. Nie damy waszego płaszcza (broni) i co nam zrobicie?
Zaszczepione u decydentów liberalno - lewacko - pacyfistyczne przekonanie, że broń w ręku obywatela to zło gorsze od aborcji dokonanej drutami do haftowania, pokutuje niezmiennie po obu stronach politycznego układu. Jest to przekonanie tak silne, nobilitowany dodatkowo przez różne autorytety moralne, które może i są specami od etyki teoretycznej, ale całkowitymi durniami w sferze realnych agresji i wojny, że mogły by i lecieć nam bomby na głowy, a i tak decydenci i sejmokraci, mogąc dać narodowi broń do ręki, kręcili by przecząco głowami.
Można więc stwierdzić z dużym przekonaniem, że my będziemy umierać ,a broń, która mogła by uratować życie i przyczynić się do obrony kraju, leżeć będzie spokojnie w magazynach!
Inne tematy w dziale Polityka