Harley Porter Harley Porter
313
BLOG

Duda kontra Ruska Buda czyli wskrzeszanie Frankensteina

Harley Porter Harley Porter Polityka Obserwuj notkę 9

Stacja radiowa TOK FM, jeszcze niedawno udająca jakiś tam pluralizm poglądowy (czasami do studia zapraszany był redaktor Lisicki, a z rzadka nawet Semka), stając przed perspektywą porażki wyborczej Bronisława Komorowskiego, wyzbyła się owego pluralizmu w trybie ekspresowym i awaryjnym. W stacji panuje niepodzielnie wilczyca poglądów jedynie słusznych – Janina Paradowska. Wspierana przez  bezwzględną dla wrogów PO, Wielowieyską i roztrzepanego, ale wiernego, parodystę Andrzeja Dudy – Jana Wróbla. W drugiej linii i na flankach kroczą: Wroński, Baczyński, Grochal, Kraśko, Imielski i Szostkiewicz. W takim towarzystwie, zrzuciwszy białe rękawiczki, próbuje Paradowska gasić pożar w Belwederze, jawnie i samodzielnie, w tercecie, kwintecie, czy sekstecie sobie podobnych głosów, radząc i podpowiadając Bronisławowi Komorowskiemu, co powinien zrobić aby wygrać wybory.

Niczym pochłonięci jakąś nadrzędną ideą, sprawiają owi wyrobnicy idei „Bronku musisz” wrażenie gotowości na każde słowne szalbierstwo w próbie reanimowania owej zastałej, zakisłej, wśród styropianowych doradców i fasadowych działań, komorowskiej  prezydentury. Niczym mitycznego potwora Frankensteina, wsadzając mu elektrody w różne części ciała i kopiąc prądem swoich  rad, starają się postawić go na nogi. Zamiast spalić w młynie obywatelskiego niezadowolenia, Paradowska chce  pozostawić Frankensteina w Belwederze, na pohybel polskiej racji stanu, a na korzyść beneficjentów magdalenkowych układów.

Jednak wśród powarkiwań sztabu Komorowskiego i charkotu wszystkich jego dyżurnych Niesiołowskich, wśród dziennikarskich zagończyków, mających uniemożliwić Dudzie przyłożenie Ruskiej Budzie, słychać już falsetowy ton paniki. Nie pozostało już nic czym można by osłonić swojego przaśnego kandydata elyt. Można już tylko opluwać i szydzić. I stawiać fałszywe tezy w sposób jaki lubi Paradowska, czyli jako sprawdzone fakty, pewniki, bo głoszone ustami ponoć autorytetów, a faktycznie autorytetów ujemnych.

Tego potwora już się nie uda ożywić, a jeśli uda, to na chwilę, na moment. Bo on i tak, jeśli mu będzie dane ponownie, na ostatnia kadencję, zasiąść w belwederze, oklapnie i zacznie rozkładać się w nieróbstwie, mając gdzieś jakieś obietnice swoje i swoich totumfackich.

Zróbcie więc to, o czym pisałem wyżej. Spalcie  tego Frankensteina w młynie obywatelskiego niezadowolenia.

 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj9 Obserwuj notkę

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka