Harley Porter Harley Porter
230
BLOG

Polska PiSu czyli antycypacja pozytywna cz. 3

Harley Porter Harley Porter Polityka Obserwuj notkę 5

Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory. Jest już nowy parlament i nowy rząd. Wstaliśmy z politycznych kolan i zaczęliśmy prowadzić własną politykę, własną, czyli  nastawioną na realne korzyści dla Polski i Polaków, oraz taką, która ma za zadanie podnieść naszą rolę i znaczenie w Europie i na świecie.

Zajęliśmy się także, drenującymi nasz rynek finansowy, bankami, korporacjami oraz wielkimi sieciami handlowymi, wskazując ich miejsce w naszym systemie finansowym i zabierając nieprawne zyski. Czas więc na nowy rozdział, czyli na regulację kolejnego, politycznego zagadnienia. My i Ameryka, czyli my i Żydzi.

Stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, wbrew pozorom nigdy nie były łatwe, a przede wszystkim nigdy nie były jednoznacznie korzystne dla Polski. Ameryka grała i gra nami, starając się, jak zręczny kuglarz, zyskiwać nasze zaufanie (i nasze pieniądze) tanimi sztuczkami marketingowymi, typu: warszawska feta prezydenta Clintona podczas której przyjęto nas do NATO (wtedy nikt nam nie powiedział, że jesteśmy członkami drugiej kategorii, na których terenie, zgodnie z porozumieniami z Rosją, nie mogą znajdować się natowskie bazy), czy też kilkakrotne poklepanie nas po plecach przez amerykańskich prezydentów różnego koloru skóry, za udział w koalicji antyirackiej, a później antyafgańskiej (który to udział, oprócz zdobycia bojowego doświadczenia okupionego śmiercią wielu polskich żołnierzy nic, dosłownie NIC nam nie przyniósł), albo sprzedaż przez Amerykanów pięćdziesięciu F-16 (samolotów nie pierwszej młodości, o koszmarnie drogiej obsłudze, bardzo delikatnych i wrażliwych na warunki panujące na polu walki, kupione za gigantyczne pieniądze i bez offsetu).

Przykłady owego specyficznego amerykańskiego podejścia do swojego polskiego sojusznika, można by pewnie mnożyć. Wspomnijmy jedynie rozdętą amerykańską retorykę odnośnie wiz dla Polaków, za którą oprócz wzniosłych i patetycznych słów o przyjaźni i zaufaniu nie idą żadne, pozytywne dla nas decyzje.

Czas z tym skończyć, Nowy, polski rząd będzie miał tego świadomość. Wzmacniając pozycję Polski w regionie, prowadząc agresywną dyplomację i zawierając bliskie stosunki polityczne, gospodarcze i militarne z nowymi partnerami, takimi jak Turcja czy Chiny, stopniowo, świadomie odejdzie od wyznaniowego „amerykocentryzmu”, choć dla, do tej pory bardzo amerykofilnego Prawa i Sprawiedliwości, będzie to pewnym wyzwaniem, na szczęście, przynajmniej tak sądzę, wyzwaniem tylko mentalnym.

Nie zmieniając przyjaznej retoryki, nowy, polski rząd udowodni Amerykanom, że, jako naród możemy się bez nich obejść. Dobitnie wyartykułuje także, iż Polska, na pierwszym miejscu stawia swoje interesy, a nie interesy swoich przyjaciół. Przyczynkiem do tego będzie maksymalne utwardzenie polityki, a przede wszystkim realnej polityki w stosunku do bardzo nieprzyjaznej Polce amerykańskiej diaspory żydowskiej oraz do samego Izraela. Jednoznacznie zostaną wypowiedziane kwestie, że nie będzie dla Żydów żadnych, polskich „reparacji wojennych”, a każde pomawianie Polski o udział w zagładzie narodu żydowskiego, spotka się ze wszelkimi, możliwymi konsekwencjami dyplomatycznymi i prawnymi.

Przestaniemy być lubiani, być może tak jak Rosja. Staniemy się znienawidzonymi Polaczkami, którym odbiło. Będą nas nienawidzić i robić nam czarny piar. Żydzi całego świat podniosą larum, a USA, zacznie nas naciskać. Wtedy nasza retoryka złagodnieje, stanie się prawie przyjazna, ale politycznie nie ustąpimy na milimetr. I choć po owym tuskowym „lubią nas wszyscy”  pozostanie tylko wypalona ziemia, to zyskamy coś bezcennego. Zyskamy szacunek i respekt.

Doprowadzimy do tego, że chcąc nas ukarać, USA będą musiały ukarać cały region, zaś chcą nas zjednać, będą musiały wykonać konkretne ustępstwa (a nie gesty) polityczne. Alternatywą będzie rozchwianie sytuacji politycznej w Europie (nie tylko Europie środkowej) i porzucenie przez Polskę opcji proamerykańskiej i związanie się przez nią z innymi sojusznikami (Chiny?). Czy Ameryka będzie sobie mogła na to pozwolić, pewnie tak, tylko jakim kosztem.

Ot kolejny temat do przemyśleń.

 

PS.

Następny rozdział to: parabellum polskich chłopców, czyli coś o jajach.

 

 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj5 Obserwuj notkę

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka