Trzej byli prezydenci postanowili wspólnie i w porozumieniu napisać list w obronie niszczonej ponoć przez Prawo i Sprawiedliwość demokracji. Każdy ma prawo pisać listy, tak ludzie porządni jak i szuje. Papier jest cierpliwy i przyjmie wszystko od genialnych traktatów filozoficznych, a na wyznaniach grafomana ludobójcy kończąc.
"W obliczu zagrożenia wynikającego z serii antydemokratycznych i niekonstytucyjnych decyzji rządu PiS stajemy w obronie podstawowych wolności należnych każdemu człowiekowi i obywatelowi RP" piszą byli prezydenci RP, a politycznego wzmożenia pozazdrościć by mogło wiele deklaracji o obronie kraju przed wrogiem zewnętrznym. Tak mógłby do ludzi radzieckich przemawiać towarzysz Stalin w obliczu inwazji faszystowskich Niemiec. Na koniec byli prezydenci piszą tak: "Stajemy wspólnie przeciw Kaczyńskiemu, gdyż przyszłe pokolenia nie wybaczą nam grzechu zaniechania i tchórzostwa". Zaś sygnatariuszami listu są Lityński, Rzepliński, Balcerowicz, Środa, Płatek, Stępień i Frasyniuk, a więc creme de la creme opozycji totalnej i konfederacji brukselskiej. Końcowa sentencja podobnie jak prolog, bije patosem niemal teherańskim, kiedy to trzej alianci uzasadniali wspólną walkę przeciw hitlerowcom.
Kim są główni sygnatariusze listu? Wszyscy chociaż z grubsza obeznani z polityką wiedzą. Pierwszy - Aleksander Kwaśniewski to niegdysiejszy członek władz PZPR - partii przyniesionej do Polski na sowieckich bagnetach, tajny współpracownik służby bezpieczeństwa o kryptonimie Alek oraz pijaczyna zataczający się nad grobami polskich bohaterów w Miednoje. Drugi to Lech Wałęsa - chłoporobotnik będący za, a nawet przeciw, twitujący na umór nieokrzesany prostak, który "otake Polskie" walczył, tajny współpracownik służby bezpieczeństwa o pseudonimie Bolek, donoszący za pieniądze na swoich kolegów, uwłaszczający komunistów, wspierający "lewą nogę" wydzierający dokumenty ze swojej ubeckiej teczki i mieniący się potomkiem cesarza Valensa. Ostatni - Bronisław "Bul" Komorowski wąsaty (do pewnego czasu) myśliwy rubacha, radzący czarnemu Obamie lepiej pilnować żony i wchodzący w Japonii na krzesełko parlamentarnego spikera jakby należało do Bronka i grubej Anki i zostało przywiezione prosto z Budy Ruskiej. Miłośnik i protektor WSI podejrzewany o krycie malwersacji i ciemnych interesów Wojskowych Służb Informacyjnych.
Tych właśnie panów zaniepokoił domniemany brak demokracji w Polsce. Wysuszanie POlszewicko ubeckiego bagna III RP i załatwianie ostrym szpadlem rozliczeń bagiennych gadzin zmotywowały byłych prezydentów do zagrania larum bo ich świat cuchnącego grzęzawiska się kończy. Sami unurzani w obrzydliwościach, zdegenerowani współpracą z prosowiecką bezpieką, chroniący bandytów z WSI i wszelkie układy czyniące Polskę uległą i słabą mają czelność pisać list w obronie demokracji. Gdyby obłuda mogła zabijać owe trzy typki już dawno leżały by martwe w kałużach swojej czarnej od zaprzaństwa krwi. Jednak z uwagi, że obłuda w Polsce nie jest morderczym wyrzutem sumienia, a tylko bagatelą, którą lekce sobie ważą owi trzej koryfeusze Polski zdegenerowanej i słabej nawet nie zająkną się oni, nawet głos im nie zadrży przy pisaniu owych bredni, a myśl, że warto być przyzwoitym nie spochmurni twarzy.
Nie wiem w jak pyszne szaty fałszywej powagi mogą być przybrani i jak stentorowy może być ich kłamliwy głos. Nie ważne jakie nieformalne siły za nim stoją i kto ich wspiera w uderzaniu we własną ojczyznę, nie zapomnimy im owego głosy - wrzasku bagna, któremu nie udało się pochłonąć Polski. Nie zapomnimy i ukarzemy!
'
Inne tematy w dziale Polityka