Harley Porter Harley Porter
208
BLOG

Kim jesteś polactwo?

Harley Porter Harley Porter Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Pytanie egzystencjalne. Pytanie żądające samookreślenia się, przede wszystkim w kategoriach dobra i zła bo przecież każdy z nas ma wewnętrzny kompas, niektórzy nazywają go sumieniem, pokazujący swoją nigdy nie mylącą się wskazówką że to jest dobre, a to złe. Ów kompas, albo jak kto woli sumienie dokonuje zawsze trafnych ocen, trafnych obligatoryjnie, nawet wtedy, kiedy zło sprawia nam przyjemność. Złe wybory nie zawsze oznaczają bowiem złe życie, tak jak dobre wybory nie zawsze dają nam dobre życie. Zawsze jednak wiemy, że albo jesteśmy unurzani albo nie, inną rzeczą jest, że owo unurzanie wielu z nas bardzo się podoba.

Kim jesteśmy to pytanie głównie o naszą moralność, ale także o poglądy polityczne, o to czego chcemy dla siebie i dla Polski. Kim jesteśmy Polakami czy polactwem, tymi, którzy identyfikują się z narodem, czy tymi odrzucającymi naród na rzecz innych wartości i innej przynależności, która wiąże się bądź to z naszymi poglądami, bądź korzyściami często materialnymi. Nie łudzę się, że odpowiedź na to pytanie będzie łatwa.  Tym bardziej, że przepełnia mnie gorycz, tak wielka, że załamuję ręce, bowiem mam świadomość iż mierność, nędza moralna i materialny egoizm są rzeczami najbardziej widocznymi wśród nas choć muszę przyznać, że na szczęście nie jedynymi i w tym pokładam nadzieję.

Na to kim jesteśmy wpływa otoczenie. Byt kształtuje świadomość - to jedyna teza Lenina z którą się zgadzam i właściwie tylko ta zasada ma wpływ na przeważającą część Polaków i to ona decyduje kim i jakimi jesteśmy. Wśród ludzi, którzy mnie otaczają znam tylko jednego człowieka, stawiającego na pierwszym miejscu stawia Ojczyznę. U reszty kraj i naród są na miejscach dalszych, nawet wśród tych, którym patriotyzm nie jest obcy. Wiem, za to nie idzie się do piekła bowiem patriotyzmu nie wysysa się z mlekiem matki tylko otrzymuje jako dar albo przekleństwo. Jeśli nie ma darczyńcy nie ma co przyjąć albo odrzucić, zaś świat zewnętrzny nie zawsze inspiruje patriotycznie, najczęściej z możliwych patriotów czyni wyzbyte z pragnień wyższych skupione na konsumpcji kapłony.

I właśnie z kapłonów składa się dość duża część społeczeństwa, z ludzi o wahliwych poglądach politycznych i stałej jak opoka potrzebie nadmiernej konsumpcji, dla której jedynym sposobem patrzenia na świat jest to, kto da im więcej, albo kto zapewni warunki aby sami sobie więcej wzięli lub ukradli. Ludzi tych widzę co jakiś czas w pewnej sieci handlowej wydzierających sobie z rąk torebki Wittchen, albo pikowane i z nieznanych mi powodów tak bardzo pożądane, zimowe kurtki. Ludzie ci  z wyglądu wcale nie są bogaci, a wielu z nich naprawdę bogatymi nie będą nigdy, jednak ten sznyt charakteru nakazujący wykorzystywać okazje nawet wtedy gdy okazjami nie są albo gdy ocierają się o zachowania niegodne zawsze w nich bierze górę i brać będzie zawsze. Oni nigdy nie zwracają za dużej reszty wydanej omyłkowo przez sprzedawcę, leżący na ulicy portfel traktują jak znaleziony nie kradziony, a sąsiada tracącego pracę nazywają życiowym nieudacznikiem. Do kościoła chadzają na zasadzie niedzielnego przymusu i nigdy nie łączą tego co w nim usłyszą z tzw. prawdziwym życiem, wiara i codzienność to dla nich dwie różne rzeczy nie mające ze sobą nic wspólnego. Jest ich  dość sporo, może jedna trzecia narodu, czasami gdy nie chodzi o pieniądze i posiadanie potrafią być nawet mili i współczujący. Politycznie, jak napisałem wcześniej, wahliwi choć bardziej sprzyjają mętnej wodzie i braku zasad, bo wtedy uważają nie bez racji, że można się nieźle obłowić.

Apolityczne lenie to kolejna grupa społeczna, a ich leniwość bardziej dotyczy politycznych i społecznych wyborów, a właściwie ich braku niż aktywności związanej z pracą. Leni nie interesują jakiekolwiek polityczne rozgrywki toczące się wokół nich. Grunt, ze wypłacane jest pięćset plus, że mąż pracuje i można się z koleżanką z bloku spotkać na wspólnym ziuzianiu dziecinnych wózków na przydomowym placyku zabaw albo pogadać z kumplem o zakupie najnowszej wiertarki czy o sobotnim ochlaju. Dla apolitycznych leni najważniejszy jeśli nie jedyny jest klimat rodzinno zawodowy i aby był on dla nich niezmiennie pozytywny gotowi są niemal na wszystko także na zmianę państwa, wyznania i języka. Dla Apolitycznego lenia nie będzie problemu przejść na gotyk albo cyrylicę byle tylko "było tak jak było". Dla niego zawsze liczy się tylko trzydziestometrowe kółko w którym siedzi. To co jest dalej obchodzi go tyle, co zeszłoroczny śnieg. Apolityczni lenie i kapłony to połowa naszego społeczeństwa.

Inną grupą ukazującą swój stosunek do świata i polityki są patrioci ujemni choć gdyby wsłuchać się w ich hasła można by odnieść wrażenie, że o wartościach ujemnych nie może być mowy. To pierwsza grupa, która wyściubia nos poza swoje indywidualne pole siłowe i próbuje kształtować rzeczywistość po za trzydziestometrowym obszarem osobistym. Grupa ta sterowana przez inne czynniki o których jeszcze wspomnę gotowa jest manifestować za własną wizją państwa w sposób zdecydowany i krzykliwy. Najczęściej stanowią ją żony, mężowie, synowie i córki, ewentualnie matki i ojcowie tych, którzy korzystali materialnie na poprzednim systemie władzy. I nie byłoby w tym nic złego w końcu każda klasa będąca swego czasu u władzy walczy aby nie stracić przywilejów, mogę to zrozumieć! Jednak nie mogę zrozumieć gotowości do przedsięwzięcia każdego łajdactwa aby ów korzystny stan rzeczy dla klasy niegdyś rządzącej przywrócić, a taką właśnie owa klasa społeczna jest.

Ostatnią grupą społeczną, o której chciałbym wspomnieć są, jak ja ich nazwałem, Żakowscy dnia codziennego. To ci, którzy żyją swoją własną wizją Polski, dla mnie wizja negatywną, walcząc jednocześnie o ukształtowanie Polski jako kraju bezimiennego o obcej ideologi i obcych wartością, mających jak chwast zagłuszyć wartości dotychczasowe i znane. To propagatorzy przekonania, że tylko zachodnie jest dobre - zachodnie cokolwiek, choćby imigranci islamscy i mordowanie własnego chrześcijaństwa. Żakowscy dnia codziennego to ideolodzy innego patrzenia na świat i ludzi umiejący do talerzy złotą chochelką wlewać gówno i z przekonaniem stawiać je na stole jako gulaszową. To dziennikarze, politolodzy, dożyci lewacy, ideologiczni profesorowie robiący to co robią głównie dla pieniędzy, których system nowych idei im nie szczędzi, ale także dla ugruntowania i zaklepania przez system przekonania o własnej elitarności i wyjątkowości poglądów. Żakowscy dnia codziennego nadają ton głównie patriotom ujemnym i z nimi najczęściej współpracują w symbiozie i jedności celów.

To jest właśnie polactwo - ludzie dla których polskość to nienormalność, albo powód do zdrady, złodziejstwa i matactw, a jeśli nie do owych grzechów głównych na pewno do obojętności i cichego przyzwolenia. Oto oni - polactwo!




Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo