Oto niejaki Michał Wąsowski, pisujący na parówkowym portalu zadaje iście retoryczne pytanie:
"Historia notorycznego podpalacza samochodów. Czemu Jacek T. jeszcze nie siedzi w więzieniu?"
i zaraz potem sam na nie sobie odpowiada.
"Jacek T. to syn znanego w stolicy prawnika i członka rady nadzorczej Legii Warszawa, który w 2011 i 2012 roku został złapany i oskarżony o podpalenia kilkunastu samochodów w Śródmieściu. W nocy z niedzieli na poniedziałek policja zatrzymała go po raz kolejny – znowu za to samo i znowu w tym samym rejonie, przy ul. Oleandrów."
Nie wiem, czy Michał Wąsowski jest aż tak mało przytomny, czy takiego udaje. Podpowiem mu więc czemu Jacek T. nie siedzi.
1. Jacek. T. jest synem znanego warszawskiego prawnika.
2. Tata Jacka T. zasiada w radzie nadzorczej Legii.
Podpowiadam, że Legia jakby kto nie wiedział należy do Grupy ITI. Do Grupy ITI należą także m.in. TVN i TVN24.
Jednym słowem jak w soczewce i w dużym skondensowaniu mamy tu republikę bananową zwaną III RP. Kraj, w którym w konstytucji jest zagwarantowana równość obywateli wobec prawa. Równość ta polega w praktyce na takich przypadkach jak Jacek T.
Tata Jacka T. należy do kasty nadludzi i świętych krów III RP, czyli jest adwokatem. A nawet najmarniejszy kauzyperda, z najbardziej zapadłej wioski potrafi trząść u nas całym powiatem ze względu na swą praktyczną nietykalność. Może jeździć po pijaku, obmacywać sekretarki, kraść w biały dzień a i tak chroniąca swoich Rada Adwokacka będzie go bronić do upadłego. Swoje też robią sądy bo przepływy kadrowe pomiędzy sądami a adwokaturą nie należą do rzadkości. Policja i tak widząc adwokata staje w pozycji ruki pa szwam, wiedząc że jest na z góry straconej pozycji. Czym jest więc wybronienie swojego synalka dla adwokata znanego w samej stolycy? Jak mawiał dozorca Prokop to "Małe piwo przed sniadaniem". Do tego adwokata "nadludzkiego" nazwę to podwójnie. Raz z racji wykonywanego zawodu. Dwa mającego związki z ITI, czyli posiadacza dwóch najtęższych, telewizyjnych tub propagandowych rządu Tuska Donalda.
Do tego wszystkiego dochodzi nie oszukujmy się zwyczajny ludzki strach. W końcu wiedząc z kim ma do czynienia policjant wie, że jak za bardzo przyciśnie sprawę to nagle może zostać wysłany z zaszczytną misją na drugi koniec Polski aby za bardzo nie bruździł. To samo sędzia, który może nagle poczuć kopa w górę i z ciepłej dającej widoki na awans posady w Warszawie, zostać oddelegowany do sądu w Wólce Górnej aby tam orzekać w sprawach o kradzież dwóch prosiaków i pół litra wódki ze sklepu GS-u.
I tylko parówkowy dziennikarz będzie udawał zdziwienie i oburzenie tym, że nasz wymiar "sprawiedliwości" po raz kolejny coś zawalił. I to się nazywa konstruktywna krytyka. Konstruktywna w sensie gomułkowskim tego określenia. Bo przecież inny rodzaj krytyki nawet nie postanie w głowach dziennikarzy piszących na portalu należącym do osobistego pluszaka samego pana premiera.
natemat.pl/52019,historia-notorycznego-podpalacza-samochodow-czemu-jacek-t-jeszcze-nie-siedzi-w-wiezieniu
Inne tematy w dziale Polityka