frank_drebin frank_drebin
998
BLOG

Radziszewska ty ciężka kretynko.

frank_drebin frank_drebin Polityka Obserwuj notkę 20

Oderwanie od rzeczywistości cechuje wielu polityków. Nie będę tu rozgraniczał z jakiej strony sceny politycznej bo z każdej. Jednakże to oderwanie ma czasem wyjątkowo ciężki przebieg. Przykładem jest niejaka Radziszewska Elżbieta, która raczy grzać swój tyłek w sejmie 16-ty już rok. No cóż fucha to wygodna. A dodatkowy bonus to opieka medyczna niedostępna zwykłym śmiertelnikom. Omijanie kolejek u lekarzy. Korzystanie z opieki medycznej zarezerwowanej dla tzw. R-ki, itp. No cóż można odwyknąć od codzienności. Dodatkowo Radziszewska jest lekarką a koło takich w ogóle skaczą wszyscy jak koło noworodka, czego zresztą w tym tygodniu byłem świadkiem. Oto więc oderwana od rzeczywistości kompletnie (p)osłanka partii miłości raczyła stwierdzić:

"- Tam na szpitalnych oddziałach ratunkowych czeka kilkadziesiąt osób, najczęściej ludzie nie wiedzą, że mają tę nocną pomoc i świąteczną w ramach "peozetu" (podstawowej opieki zdrowotnej). Coś trzeba zmienić. Część osób z wygody, zwykłego cwaniaczenia, udaje się tam - stwierdziła Radziszewska w rozmowie z TVP."

www.se.pl/wydarzenia/kraj/elzbieta-radziszewska-pacjenci-w-szpitalach-cwaniacza_312261.html

Więc według (p)osłanki ludzie tam się udają z czystej niewiedzy tudzież wyrachowania z  katarem na przykład. Nie wiem kiedy ostatni raz Radziszewska była na tzw. SzORze, czy jako lekarka, czy jako pacjentka jednak chyba nigdy bo SzOR to swoisty przedsionek piekła tzw. służby zdrowia. Skąd to wiem? Z autopsji po prostu bo trafiłem na SzOR w zeszłym roku. I to trafiłem nie cwaniakując tylko ze skierowaniem od tzw. lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, który zwykle w przypadkach cięższych niż katar kieruje na SzOR. Byłem tam w środku normalnego dnia, nie w nocy ani w święto. Każdy największy cwaniak po pierwszych krokach skierowanych tam by uciekał w te pędy.

Migawki z SzOR.

Najpierw trzeba być przyjętym i wejść za magiczne drzwi. Przyjęcie trwa jak dobrze pójdzie z pół godziny jak gorzej z godzinę i dłużej. Wypełniają papierki i - Pan sobie poczeka. Gdzie poczeka? Nie wiadomo. Usiąść nie ma gdzie. Trzeba być blisko bo panienki z okienka nie raczą zrobić nic innego niż wydarcie sie jak bufetowa z czasów PRL - Iksiński proszę na SzOR. Więc chcąc żeby nie przegapić tych magicznych słów tłum ludzi stoi i czeka przy okienku rejestracyjnym.

Panienka z okienka się wydarła z moim nazwiskiem na ustach. Wchodzę na SzOR. Nie jest źle jakieś tylko 45 minut. Spodziewacie się szpitala w Leśnej Górze? O nie. Organizacja warunków przyjęcia w SzOR to coś w rodzaju wojskowej komisji lekarskiej z czasów PRL. Pacjenta pakuje się do boksu z ilurozyczną zasłoną gdzie są jakieś leżanki i co chwilę wjeżdża jakieś łóżko z nowym pacjentem. Zero intymności. Wszyscy widzą wszystko. Wokół chodzą inni pacjenci, chodzi personel szpitala. Kręcą się znudzeni studenci medycyny. No cóż ja musiałem tylko zdjąć spodnie i pokazać chorą nogę. Jednak ludzie tam muszą pokazywać często strefy intymne ciała. Myślicie, że wtedy was wezmą do osobnego pokoju, czy boksu? Zapomnijcie. Wszystko na widoku. Zresztą lekarze bywają też  "wspaniali". Do mojego boksu dostawiono starszą panią na łóżku. Miała mieć badanie neurologiczne łączące się ze zdjęciem bielizny, itp. Myślicie, że lekarka, która ją badała poprosiła mnie o wyjście z boksu? Wręcz była zdziwiona, gdy stwierdziłem, że jednak na czas badania postoję na korytarzu. Bo ruszać się i stać z trudnościami, ale jednak mogłem. 

Podstawa na SzOR to czekanie aż łaskawie przyjdzie lekarz. Opuka, obada, osłucha. Coś zleci a to np. pobranie krwi, a to potem jej analizę na to i tamto. Bo oczywiście za jednym razem nie może zrobić jednego i drugiego. I tak bim-bom, bim-bom zegarek tyka. Cóż siedząc w jednym boksie tworzy się swoista przyjaźń pacjentów. Tak więc dowiedziałem się np. od starszej pani, która siedziała tam już ze 4 godziny dłużej ode mnie, że ona czeka na zwyczajne przyjęcie do szpitala. Jedyne co jej zrobiono to pobranie krwi i wkłucie wenflona. Jakiś kretyn po prostu wymyślił, że pacjenci planowo przyjmowani do szpitala i ci nagli kwalifikujący się na SzOR są przyjmowani w jednym miejscu. Zegarek bim-bom, bim-bom. Minęło jedynie sześć godzin. Z czego około 15 minut trwały jakiekolwiek badania mojej skromnej osoby tudzież może z godzinę jakiekolwiek analizy krwi, którą mi pobrano i już mogłem wyjść na wolność z wstępną diagnozą. Pani planowo przyjmowana do szpitala tam została. Czyli siedziała tam już okolo 10 godzin.

I tak miałem szczęście bo lekarka ta od podstawowej opieki medycznej kierująca mnie na SzOR stwierdziła, że skieruje mnie do szpitala Y. Bo jak ostatnio skierowała kogoś do szpitala X to tam tkwił 15 godzin. Słownie: piętnaście godzin.

Dodatkowe "atrakcje" na SzOR to np. pacjenci przywożeni na badania przez policję. W mojej obecności przywieźli faceta chyba w stanie ostrego delirium alkoholowego. Postawiono go na łóżku przypiętego pasami parę boksów dalej. W życiu nie sądziłem, że człowiek może wydobyć z siebie takie odgłosy. Spece od efektów dźwiękowych robiący je do horrorów zapewne by dali majątek za nagranie tego co z siebie ten klient wydobywał. Po usłyszeniu tych dźwięków alien pewnie by sp...... ze statku Nostromo a predator zrobił się potulnym kocięciem.

Oto jak wygląda rzekomy raj nazywający się SzOR, do którego podobno z wygody i cwaniaczenia pchają się chorzy w Polsce.

Ponieważ nie chcę aby mój post był tylko narzekaniem i nie skończył się żadnymi wnioskami. Otóż mam pomysł.

Proponuję, aby Elżbietę Radziszewską nazwę to "przepuszczać" raz w tygodniu przez SzOR jak każdego zwykłego szarego pacjenta w tym kraju. Ponieważ nie jestem sadystą sądzę, że ta "terapia" SzOR-owa powinna trwać z rok.

Może wtedy to głupie babsko zejdzie na ziemię i przestanie chrzanić głodne kawałki serwowane jej za pomocą przekazów dnia smsami z kancelarii Słońca Peru.

 

Zwykle cyniczny i wredny, szukający dziury w całym ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka