frank_drebin frank_drebin
658
BLOG

Żelazne kobiety telewizji, czyli jak trzymać fason.

frank_drebin frank_drebin Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Nie będzie tu o paniach trzęsących naszymi stacjami telewizyjnymi takimi jak np. Nina Terentiew. Tu będzie o kobietach telewizji, które potrafią na wizji zachować zawsze żelazną dyscyplinę. Dyscyplina ta dotyczy ducha (o tym zaraz) jednak także i ciała. W dziedzinie "ciała" wzorcem są Stanisława Ryster i Elżbieta Jaworowicz, które umiały (Ryster) lub umieją (Jaworowicz) czasem kilkadziesiąt minut programu spędzić z charakterystycznie założoną nogą na nogę i ani na moment nie zmienić pozycji ani ułożenia nóg. Nie wiem co na to ich układ krążenia. Jednak trzeba przyznać, że z nich prawdziwe twardzielki.

Są jednak takie kobiety, które muszą zachować dyscyplinę ducha i tu niekwestionowaną mistrzynią jest Ewa Drzyzga i jej "Rozmowy w toku". Program ten od zwykłego tzw. tok-szoł poszedł w kierunku dawania gawiedzi prymitywnej rozrywki polegającej na tym, że do studia zaprasza się kompletnych kretynów/ki i udaje się, że traktuje się ich "problemy" całkowicie poważnie. Gawiedź przez telewizorami zadowolona bo czuje się lepsza od uczestników programu. TVN ma zapychacz czasu antenowego. Drzyzga bierze kasę i wszystko się jakoś toczy. Ostatnio przerzucając kanały z rozdziawioną gębą obejrzałem 10 minut tego programu, który był poświęcony szukaniu bogatego męża. Występujące panie urodowo były takie sobie, łącznie z brakami w uzębieniu. O ich inteligencji i sposobie wysławiania się  z litości nie wspomnę. Jednak chyba musiały się uważać za księżniczki bo wymagania miały takie na poziomie, których pewnie dziś życzyłaby sobie legendarna Królowa Kleopatra. Domy a najlepiej pałace z basenami, wypasione fury, mężowie oczywiście przystojni i bajecznie zarabiający, itp. Publika na widowni oczywiście była uchachana po pachy widząc owe "księżniczki" i słysząc ich wymagania.

I tu się kłania właśnie mistrzostwo Ewy Drzyzgi. Ona z wystudiowanym zainteresowaniem oraz współczuciem na twarzy udaje, że rozumie problemy swych gości, stara się im dopomóc i nawet dać nadzieję na przyszłość. Naprawdę szczerze ją podziwiam. Bo trzeba było naprawdę dużej siły woli aby nie ryknąć do tych "księżniczek" żeby może spojrzały w lustro i wróciły do szkoły podstawowej zeby zdobyć jakiekolwiek wykształcenie oraz dodać, że jedyny mąż jakiego znajdą to będzie kasjer z marketu (tu zaznaczę, że doceniam pracę każdą - musiałem podać jakiś dobitny przykład). Jednak Drzyzga z kamienną, "współczującą" twarzą pozwala swym gościom robić z siebie kompletnych imbecyli ku uciesze widowni w studiu i przed odbiornikami.

To się nazywa żelazna dyscyplina i tak się dzisiaj robi tzw. rozrywkę.

Na koniec muszę zaznaczyć, że nie wykluczam, że jest to prostu ustawka. Goście w takich tok-szołach jak "Rozmowy w toku" mają płacone za występ. Może się to odbywać na zasadzie - my ci płacimy, a ty masz z siebie zrobić idiotę. Jednak taką możliwość uważam za mało prawdopodobną. Bo idiotę też trzeba umieć zagrać. A od "księżniczek" z programu Drzyzgi aż buchała naturalność, samozadowolenie i przekonanie o własnej wyjątkowości, która powinna być "nagrodzona" bogatym mężem.

Zwykle cyniczny i wredny, szukający dziury w całym ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości